- PGE kontrolowana jest przez Skarb Państwa i obsadzona jest przez partyjnych nominatów
- Nowy zarząd podjął decyzje mające poprawić komfort pracy władz – chodzi o nowe limuzyny i remonty gabinetów
- Władze PGE preferują konkretne marki i modele aut, mimo że procedury nie przewidują takiego wyboru
- Zarząd PGE uparł się na samochody marki Audi – nie rozpatrywano nawet ofert pojazdów innych marek.
Ceny energii w Polsce należą do najwyższych na świecie, są 2,5-krotnie wyższe niż choćby w Norwegii, ale też o ok. 25 proc. wyższe niż choćby w bogatszych od nas Niemczech, Szwajcarii czy Danii. Z przerażeniem otwieramy rachunki za prąd, kolejne firmy likwidują lub przenoszą z Polski swoją działalność, bo droga energia odbiera im konkurencyjność. Poza kosztami faktycznie wykorzystanej energii płacimy też abonament, opłaty sieciowe stałe i zmienne, przejściowe, mocowe, jakościowe, kogeneracyjne, OZE – pozycji na rachunkach za prąd jest mnóstwo, a tylko wtajemniczeni wiedzą, co one oznaczają i za co tak naprawdę płacimy.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoOczywiście, wysokie koszty energii można z łatwością zwalić na zaniedbania poprzedników – na przestarzałą i nienowoczesną energetykę, na to, że pieniądze z praw do emisji CO2, których wbrew temu, co twierdzą niektórzy politycy, nie zabiera wcale "zła Unia Europejska", przez ubiegłe lata wydawano na wszystko, tylko nie na sensowną transformację energetyczną. Tyle tylko, że takie tłumaczenia nie mogą być usprawiedliwieniem rozrzutności kontrolowanych przez Skarb Państwa firm, które nam energię sprzedają.
Miliony na to, żeby zarząd miał wygodniej
Sprawą, jak wydaje pieniądze PGE, czyli kontrolowany przez Skarb Państwa moloch zajmujący się produkcją i dystrybucją energii, zajęli się niedawno dziennikarze Wirtualnej Polski. Z informacji, do których dotarli, wynika, że po zmianie władz, do pierwszych działań podjętych przez nowy zarząd i prezesa Dariusza Marca, były decyzje mające służyć przede wszystkim... najoględniej mówiąc, poprawie komfortu ich pracy. Jak to zwykle w spółkach kontrolowanych przez Skarb Państwa bywa, zarząd PGE obsadzony jest przez partyjnych nominatów – poprzednikiem prezesa Marca był Wojciech Dąbrowski, wcześniej m.in. radny i wojewoda z ramienia PiS (znany niegdyś m.in z tego, że stracił prawo jazdy za jazdę na rowerze po pijanemu, a później miał kombinować przy próbie jego odzyskania, za co stracił fotel wojewody, choć sąd go później uniewinnił). Dariusz Marzec to również nie tylko menedżer, ale i polityk: w latach 2004-2005, za czasów rządów SLD/UP był wiceministrem Skarbu Państwa, w latach 2013-2016 pracował w PGE jako wiceprezes ds. rozwoju.
Po objęciu stanowiska, tym razem już jako prezes PGE Polska Grupa Energetyczna, Dariusz Marzec, już w pierwszych dniach urzędowania, według informacji cytowanych przez wp.pl, miał podjąć decyzję o wycenionym na ponad pół miliona złotych remoncie gabinetu prezesa i przylegających do niego pomieszczeń, a także o przebudowie innych pomieszczeń, z których korzystał zarząd spółki.
Potrzebują nowych aut, bo przez bmw spóźniali się na spotkania
Kolejną zmianą, której miał się domagać nowy zarząd PGE, była wymiana aut służbowych. Najważniejsi menedżerowie firmy – w tym prezes – mieli jeździć kilkuletnimi autami marki BMW. Z dokumentów, do których dotarli dziennikarze Wirtualnej Polski, ma wynikać, że uzasadnieniem konieczności pilnej wymiany kilkuletnich, reprezentacyjnych aut zarządu była ich... wysoka awaryjność, przez co członkowie zarządu spóźniali się lub nie docierali na spotkania. Chodziło o 5 aut marki BMW z roczników 2019 i 2017.
Co ciekawe, mimo że obowiązujące w firmie procedury zakupowe PGE nie przewidują wyboru aut konkretnej marki – tak jak w klasycznych przetargach decydować ma zgodność parametrów z oczekiwaniami oraz cena – to zarząd miał preferować konkretne modele marki Audi. Oczywiście, to nie pierwszy taki przypadek, że instytucje państwowe czy dysponujące publicznymi pieniędzmi, mają ochotę kupić, wbrew procedurom, sobie konkretne modele aut. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że wiele przetargów ustawianych jest w ten sposób, że w tzw. opisie przedmiotu zamówienia wpisywane są parametry dobrane tak, że spełniają je tylko określone modele aut, choć oczywiście nikt ich tam z nazwy nie wpisuje, ale wiadomo, że inni oferenci nie będą mieli szans. Z informacji podawanych przez Wirtualną Polskę wynika, że władze PGE zdecydowały się na mniej subtelne rozwiązanie.
Zakup ustawiony, ale "to nie jest ograniczenie konkurencyjności postępowania"
Zamiast kombinować z wyszukiwaniem cech wyróżniających daną markę czy model, zlecono przygotowanie uzasadnienia, dlaczego mają to być samochody marki Audi (z fragmentami brzmiącymi jak cytaty z materiałów reklamowych tej marki) i że nie będzie to wcale ograniczeniem konkurencyjności postępowania, bo przecież różni oferenci mogą zaproponować auta pożądanej marki na różnych warunkach. Ciekawa logika! Uzasadnieniem wyboru miały być m.in. kwestie związane z bezpieczeństwem, komfortem oraz z pozytywnymi doświadczeniami z samochodami marki Audi za czasów kadencji poprzedniego zarządu spółki, w kontrze do problemów z awaryjnością i kosztami eksploatacji w przypadku używanych później aut marki BMW.
Zamiast kupować auta dla zarządu, firma zdecydowała się pozyskać je w drodze wynajmu długoterminowego – co jest obecnie dosyć powszechną praktyką, mającą z punktu widzenia firmy wiele zalet, zarówno finansowych, jak i związanych z logistyką i eksploatacją. Wartość zamówienia usługi wynajmu samochodów oszacowano na 1,65 mln zł.
Prezes energetycznego giganta nie chce jeździć elektrykiem
Prezes miał się przesiąść z kilkuletniego bmw na audi A8 60TFSI o mocy 460 KM – czyli model z silnikiem benzynowym, miękką hybrydą i napędem na obie osie. Jak widać, nowy zarząd PGE w kwestii mobilności najwyraźniej nie wierzy w transformację energetyczną, bo nie wybrał choćby hybrydy plug-in, o modelu w pełni elektrycznym nawet nie wspominając.
Audi A8 to zresztą w tym segmencie wybór bardzo konserwatywny, bo obecna generacja modelu znajduje się w produkcji od 2017 r., konkurencyjny model Mercedesa, czyli S-klasa jest na rynku od 2020 r., a BMW serii 7 od 2022 r. – co nieco kłóci się z argumentacją o wyborze najbezpieczniejszego czy najbardziej komfortowego modelu.
Auto wraz z oczekiwanym przez zamawiającego dodatkowym wyposażeniem (m.in. wysokiej klasy system audio oraz opcjonalna tapicerka skórzana) na ponad 740 tys. złotych, co miało być kwotą o ok. 200 tys. zł wyższą, niż dopuszczały ówczesne, wewnętrzne zasady zakupów obowiązujące w spółce, które nie przewidywały rozróżnienia w zależności od sposobu pozyskania pojazdu (leasing, wynajem, zakup). Oczywiście, na ten problem znalazło się rozwiązanie – już po fakcie polityka zakupów miała zostać zmieniona, a od 7 stycznia 2025 r. wartość aut wykorzystywanych przez prezesów i wiceprezesów, według informacji publikowanych przez wp.pl, ma być już nieograniczona. Jeśli apetyty zarządu PGE na nowe auta będą rosły tak szybko, jak nasze rachunki za prąd, to może niebawem okaże się, że to wynajęte audi A8 było całkiem skromnym wyborem!
Dla pozostałych członków zarządu też przewidziano nowe auta, tyle że już skromniejsze – audi A6 wycenione z wyposażeniem dodatkowym na ok 400 tys. zł za sztukę.
Nowe limuzyny dla PGE: moim zdaniem
Jak na wielkość firmy i jej obroty, to ani audi A8 dla prezesa, ani modele A6 dla członków zarządu, nie wydają się wcale przesadą, chociaż w przypadku podmiotów kontrolowanych poprzez Skarb Państwa, pewna powściągliwość przy wydawaniu pieniędzy byłaby na miejscu. Szczególnie w tej branży i przy dzisiejszej sytuacji na rynku energii w Polsce. Większe zdziwienie, a wręcz zaniepokojenie budzi jednak sposób wyboru marek i modeli, na podstawie subiektywnych opinii, sympatii, z pominięciem obiektywnych danych czy transparentnych procedur. Powstaje pytanie, czy w dziedzinie energetyki – konkretnych inwestycji w sieć dystrybucyjną, elektrownie – strategiczne decyzje podejmowane są w taki sam sposób? Takie mikrozarządzanie wzbudza niepokój, w poważnych firmach o terminową wymianę aut służbowych dbają odpowiednie służby, zarząd ma ważniejsze rzeczy do roboty.