Czy jeździsz? Zmieniłem ATS-a na SRX-a. Aha, a ja sprzedałem MKC i przesiadłem się na MKX-a, ale marzy mi się RC F.
Jakimi modelami i jakich marek jeżdżą zacytowani kierowcy? Pierwszy Cadillacami, drugi Lincolnami, ale marzy o sportowym Lexusie.
Ludzie odpowiedzialni w firmach samochodowych za marketing w wielu przypadkach biorą niemałe pieniądze praktycznie za nic. Zamiast bowiem wymyślać ładne, dobrze kojarzące się nazwy modeli idą na łatwiznę i używają tajemniczych, nic nie znaczących symboli.
Zostawmy na boku pytanie, czy nowe Cadillaki są ładne. To kwestia gustu i przyzwyczajeń. Ale nazwy modeli są fatalne. Kto wie, że symbolem ATS oznaczono limuzynę klasy średniej, a CTS sportową limuzynę? I kto odróżni XTS-a od SRX-a? Jedyna normalna nazwa w Cadillacach to Escalade. A więc można!
Z Lincolnami jest jeszcze gorzej. Kto wie i pamięta, że MKC to SUV, a MKZ to limuzyna? I czym się różni MKT od MKX-a? Jedyna normalna nazwa to Navigator. A więc i tu można stworzyć normalną, rozpoznawalną nazwę modelu. Tylko dlaczego jednego?
Z Amertykanów zły przykład wzięli Chińczycy. W firmie Cherry marketingowcy to patentowane lenie. Małe autko podobne do Renault Thalii nazwali QQ3. A3 to u nich kompaktowa limuzyna a E3 – limuzyna klasy średniej. Dlaczego tak? Bo tak!
Pieniądze za nic biorą też marketingowcy w chińskiej firmie BYD. F0 to u nich małe autko wzorowane na Toyocie Aygo. F3 to limuzyna klasy średniej, a L3 – kompaktowa limuzyna. Kto to spamięta i odróżni? Nikt! Tym bardziej, że logiki w takim nazewnictwie nie ma żadnej.
Nie lepsi są specjaliści od nazw w Lexusie. Inżynierowie tej firmy żyły sobie wypruwają, że stworzyć ładne, luksusowei i szybkie auta, a ich koledzy z marketingu oznaczają je potem jak części do odkurzacza: CT, NX, RC.
Jeszcze bardziej tajemnicze symbole mają modele koncepcyjne Lexusa: LF-NX, LF-CC, LF-LC czy LF-C2. Jak znam życie i obyczaje w Lexusie, to wkrótce pojawią się modele produkcyjne o takich „ładnych" i łatwych do spamiętania nazwach.
W ślepą uliczkę nic nie znaczących nazw wpuścił się Mercedes. Oprócz klasy C miał też model CLS i CL. Ten ostatni to klasa S w wersji coupe. Kto o tym wiedział i kto potrafił odróżnić? Doszło do tego, że Mercedes musiał uporządkować nazwy swoich modeli i wydać specjalną tabelkę informującą który model jest który.
Na szczęście są jeszcze firmy samochodowe, w których spece od nazw nie biorą pieniędzy za nic. Np. Aston Martin – ma Rapida, Vantage, Vanquisha, no i oczywiście DB9, ale ten symbol znają wszyscy, choćby za sprawą filmów z Bondem.
Ładne, wyróżniające się i łatwe do identyfikacji nazwy modeli ma Skoda: Yeti, Fabia, Rapid, Octavia, Superb, Roomster.
Podobnie w Oplu – Corsa, Adam, Astra, Meriva, Ampera, Isignia, Zafira... Łatwo to zapamiętać i odróżnić.
Dacia jest przykładem taniej marki, lecz z ładnymi, łatwymi do zapamiętania i identyfikacji nazwami modeli: Sandero, Logan, Lodgy, Dokker, Duster.
Drugi przykład taniej marki to Fiat. Oprócz 500-tki (powszechnie znanej) ma Pandę, Punto, Bravo, Doblo... Trudno je pomylić.
Ładne, wyróżniające się, łatwe do zapamiętania nazwy modeli mają też : Porsche, Seat, Renault, Ferrari, Jeep, Kia, VW, Lamborghini, Maserati, Land Rover, Mini.
Żeby zachęcić samochodowych marketingowców do większego wysiłku może warto wprowadzić nagrodę za najładniejszą nazwę wprowadzanego na rynek modelu.
Przecież przyjemniej powiedzieć, że jeździ się Seatem Leonem, Oplem Adamem, Skodą Yeti czy Ferrari Californią niż jakimś NX-em, X3-ką, V70-ką, czy i20-ką.