- W listopadzie 2024 r. w porównaniu z listopadem ubiegłego roku zanotowano w Polsce drastyczny spadek rejestracji samochodów elektrycznych
- Branża obawia się, że na koniec 2024 r. po raz pierwszy odnotuje się spadek sprzedaży samochodów elektrycznych liczony rok do roku
- Dopłaty planowane na przyszły rok celowane są w kierunku indywidualnych odbiorców
- Zachęcamy do oddawania głosów w ankiecie, która znajduje się pod artykułem
W Polsce zarejestrowano dotąd 136 tys. 404 samochody osobowe z napędem elektrycznym, przy czym blisko połowa z nich (66 tys. 062) to hybrydy plug-in – czyli de facto są to samochody spalinowe. To liczby dalekie od oczekiwań sprzed lat, zwłaszcza biorąc pod uwagę ostre hamowanie. Okazuje się, że bez dopłat, które są chwilowo zawieszone, a dla dużych firm być może już nawet zakończone, na samochody elektryczne nie ma chętnych. I to nawet w sytuacji wyraźnego wzrostu cen samochodów spalinowych.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo- Przeczytaj także: Zatrzymali transport nowych Tesli z Niemiec do Polski. Inspektorzy ITD dosłownie mieli nosa
Miliona samochodów na prąd nie będzie. To ile jest?
Z przekąsem można powiedzieć, że zbliża się wielkimi krokami rok 2025, w którym – według buńczucznych zapowiedzi byłego premiera Mateusza Morawieckiego – miało po polskich drogach jeździć milion samochodów na prąd. Jak dobrze pójdzie, uzbiera się 100 tysięcy. Obecnie liczby pojazdów elektrycznych i zelektryfikowanych zarejestrowanych w Polsce – według licznika elektromobilności PSNM (Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności) – wyglądają tak:
- 70 tys. 342 samochody osobowe elektryczne
- 66 tys. 062 osobowe hybrydy Plug-in
- 7833 elektryczne samochody dostawcze i ciężarowe
- 1442 zeroemisyjne autobusy
- 23 tys. 252 elektryczne motorowery i motocykle
- 1305 mikrosamochodów elektrycznyche (to w większości średniej jakości pojazdy wyposażone w akumulatory kwasowo-ołowiowe – red.)
- 291 samochodów osobowych wodorowych
W liczniku elektromobilności pojawiła się też kategoria "samochody hybrydowe". To auta bez możliwości ładowania z zewnętrznego źródła energii, których główny napęd stanowią silniki spalinowe. Hybrydy są oszczędne, nieźle jeżdżą i postrzegane są jako pojazdy raczej bezawaryjne i trwałe. Polacy je pokochali, co potwierdzają liczby: w Polsce zarejestrowano dotąd 926 tys. 714 hybryd, tylko w ciągu 11 miesięcy 2024 roku doszło 255 tys. 139 egzemplarzy takich aut. To oznacza, że obecnie większość rejestrowanych samochodów osobowych to hybrydy. Uczciwie będzie dodać, że wśród nich są także mikrohybrydy – samochody z napędem zasadniczo spalinowym doposażonym w niewielki układ odzyskiwania energii i wspierania silnika spalinowego, który tylko nieznacznie poprawia ekonomikę jazdy oraz osiągi.
Nie będzie dopłat dla firm innych niż JDG. Branża: mamy problem
Planowane na przyszły rok rządowe dopłaty do samochodów elektrycznych mają objąć osoby fizyczne oraz jednoosobowe działalności gospodarcze (JDG) – czyli w praktyce także indywidualnych użytkowników, tyle że nie zatrudnionych na etacie, lecz samozatrudniających się. To oznaczać może stagnację, a nawet trwałe załamanie się rynku nowych samochodów elektrycznych w Polsce. W przypadku aut na prąd to głównie duże firmy mogą pozwolić sobie na tego rodzaju wydatki nie do końca uzasadnione z ekonomicznego punktu widzenia. Jakub Faryś z PSPM (Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego) opisuje sytuację następująco:
Zawieszenie programu Mój elektryk spowodowało wyraźne zmniejszenie liczby pojazdów elektrycznych rejestrowanych w ostatnich miesiącach. Jak wynika z danych – spadek rejestracji nowych samochodów w listopadzie wyniósł 37 proc. w porównaniu listopadem ub. roku. Sporo obiecywaliśmy sobie po nowym programie zwanym Mój elektryk 2.0, w którym jest do wykorzystania 1,6 mld zł pochodzących z KPO. Niestety – biorąc pod uwagę fakt, że mogą z niego skorzystać tylko osoby fizyczne i jednoosobowe działalności gospodarcze oraz krótki czas obowiązywania programu – wszystko wskazuje, że mimo jego potencjału dofinansowania ok. 50 tys. pojazdów, w praktyce skorzysta znacznie mniej nabywców. Ciągle jednak mamy nadzieję, że postulaty branży zostaną uwzględnione i program obejmie także firmy.
Ciemna strona dopłat do aut na prąd: prędzej czy później ją oddasz
Tymczasem nie należy wykluczać, że rezygnacja z dopłat do samochodów elektrycznych kupowanych przez duże firmy ma jednak – z punktu widzenia budżetu państwa i nie tylko – uzasadnienie ekonomiczne. Po pierwsze, potencjalnie to właśnie duże firmy powinny być najbardziej skłonne do kupowania mimo wszystko samochodów elektrycznych – takie zakupy wynikają bardziej z polityki przedsiębiorstwa niż z rachunku ekonomicznego.
Po drugie, dopłaty przyczyniają się do drastycznej utraty wartości samochodów z zasilaniem bateryjnym. Nikt nie kupi za rozsądną (z punktu widzenia sprzedającego) cenę używanego auta na prąd, skoro może mieć nowe z dopłatą. Dodatkowo problem potęguje postęp technologiczny: 3-letni samochód elektryczny jest już istotnie przestarzały w porównaniu do nowego. W rezultacie np. w Niemczech 3-letni samochód elektryczny okazuje się niemal niesprzedawalny; za chwilę na rynkach kilku europejskich krajów pojawią się młode poleasingowe Tesle w tysiącach egzemplarzy, co dodatkowo zdestabilizuje europejski rynek używanych samochodów na prąd.
W tej sytuacji częściowa rezygnacja z dopłat, które z czasem powodują istotne problemy, wydaje się uzasadniona.