Chowane klamki są w samochodach spotykane coraz częściej. Pozwalają obniżyć opory powietrza, są też bezpieczne dla pieszych i dzięki nim auto zyskuje na estetyce. Stosowane są m.in. w Teslach. Niestety takie rozwiązanie ma też swoje minusy, jednym z nich jest podatność na zamarzanie.

Właściciele muszą się mierzyć z tym problemem głównie w Teslach Model 3 i Y, w których klamki trzeba wysunąć ręcznie (w Modelu S i X klamki wysuwają się z pomocą silniczków elektrycznych). Znane są jednak takie mrozy, z którymi nawet automatyczne otwarcie może sobie nie poradzić, np. w elektrycznych lusterkach różnych aut albo przy elektrycznym opuszczaniu szyb.

Suszarka da radę

Wracając jednak do Tesli, użytkownicy donoszą w mediach społecznościowych o takich właśnie problemach i starają się otwierać drzwi za pomocą obstukiwania okolicy klamki, a niektórzy nawet używają suszarek do włosów, kiedy inne sposoby zawiodą i z obawy o uszkodzenie drzwi. Sugerują, żeby producent dodał funkcje otwierania drzwi z poziomu aplikacji, to wykluczyłoby problem.

Tesla przewidziała, że może dojść do takiej sytuacji i informuje o tym w instrukcji obsługi, jednak nie jest ona zbyt błyskotliwa. Producent sugeruje bowiem, aby w takiej sytuacji obstukać okolicę klamki na tyle mocno, żeby rozkruszyć lód, ale tak by przy okazji nie uszkodzić samochodu. Dodatkowa rada to zaaplikowanie do mechanizmu preparatu WD-40, jeśli spodziewamy się mrozu i śniegu. Myślę jednak, że właściciele amerykańskich elektryków dowiedzą się o tych radach, dopiero gdy ich klamki już będą zamarznięte.