Auto Świat Klasyki Oldtimer Mercedesy w wersji pikap, czyli tuning podatkowy

Mercedesy w wersji pikap, czyli tuning podatkowy

Jazda Mercedesem nigdy nie należała do najtańszych, ale dzięki luce w przepisach całe generacje Duńczyków mogły sobie na to pozwolić, przynajmniej... częściowo.

Mercedesy w wersji pikap - czyli, tuning podatkowyŻródło: Auto Świat / Auto Bild Klassik
  • Pikap w Danii nie jest tylko samochodem dla rzemieślnika
  • Pikap z dieslem nie jest może zbyt szybki, ale za to oszczędny
  • Mercedes W126 przenosi nas w zupełnie inny wymiar duńskich pikapów
  • Niebieski Mercedes W124 to najbardziej rzeczowa przeróbka
  • Mercedes W210 kończy długą tradycję modyfikacji aut w Danii

W Danii nowe samochody osobowe od lat obłożone są drakońskimi wręcz podatkami. Za to auta użytkowe korzystają z ulg. Dlatego przez dziesięciolecia Duńczycy byli bardzo kreatywni w przebudowie osobówek na samochody użytkowe i dzięki temu powstało wiele ciekawych pojazdów, które czasem wzbudzają podziw, a bardzo często także zdziwienie. W latach 90. po jednym z większych miast w Danii – Aarhus – jeździło nawet żółte Porsche 928 bez tylnych siedzeń, za to pod tylną klapą znajdowała się niewielka skrzynia ładunkowa.

Overgaard ma 63 lata i jest mistrzem murarskim z Arnborg w środkowej Jutlandii. Jego hobby to zbieranie... pikapów na bazie Mercedesów. Jednym z jego aut jest klasa S z 1987 roku, wersja 560, a więc topowy model. Kolejnym – klasa S W140, ale tym razem z najmniejszym silnikiem (odmiana S 280). Najstarszym samochodem z kolekcji jest jasnoniebieski pikap z czterocylindrowym silnikiem. O tym aucie można powiedzieć, że jest bardzo oryginalny, ale z oryginalnością części w tym przypadku bywa różnie. Wszystkie pojazdy przebudowano zgodnie z duchem epoki, w której powstały i bez wątpienia są niepowtarzalne.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Overgaard gromadził swoją kolekcję przez lata. Początkowo chodziło tylko o tanie jeżdżenie używanymi Mercedesami. W grudniu 2005 roku za 7700 euro nasz murarz kupił 41-letniego wówczas "skrzydlaka" W110. Ten samochód jest zmodyfikowany z każdej możliwej strony. Fabrykę opuścił jako zwyczajny tzw. mały "skrzydlak", który był wówczas podstawowym modelem Mercedesa. Jako nowe auto sprzedano go do Danii i od razu przebudowano. Samochód był użytkowany na co dzień do lat 80.

Przeczytaj też:

Już na swojej "emeryturze", po dość mocnym najechaniu na poprzedzające auto, w pikapie zmieniono cały przód – zamiast elementów z podstawowego, małego "skrzydlaka" auto otrzymało części od topowego, tzw. dużego "skrzydlaka" W111. W latach 80. tam, gdzie powinna pracować 6-cylindrowa rzędówka, umieszczono 4-cylindrowego diesla ze 115-tki.

Pikap z dieslem nie jest może zbyt szybki, ale za to oszczędny

Jednostka wysokoprężna zamontowana w dość ciężkim nadwoziu nie ma łatwego życia i rozpędzanie auta zajmuje naprawdę dużo czasu – prześmiewcy mówią, że przyspieszanie starego Mercedesa z dieslem można porównać do szybkości poruszania się ruchomych wydm. Ale ta powolność nigdzie nie pasuje lepiej niż do auta użytkowego, które wywodzi się z luksusowej marki.

Żródło: Auto Świat / Auto Bild Klassik

Samochód jest bardzo solidnie wykonany, a firma karoseryjna postarała się nawet o ciekawe zintegrowanie "skrzydeł" W110 z pikapową stylistyką. Nad paką umieszczono chroniącą ładunek plandekę. Ale tylna klapa robi wrażenie niedokończonej, wręcz prowizorycznej. Nie poprowadzono jej do samej podłogi skrzyni ładunkowej, co w użytkowym aucie jest sporą niedogodnością. Murarz, który musi przenosić worki z cementem i cegły przez próg załadunkowy? To można było zrobić lepiej.

Czarny 280 SE typoszeregu W108 wozi na pace kubły na zaprawę, kielnie i skrzynkę na piwo Tuborg – w ten ironiczny sposób Overgaard lubi czasem dekorować swoje auta. Samochód jest w kolekcji od 2014 roku. Pierwotnie, od 1971 roku, auto miał o jednak inną formę i przeznaczenie – było pogrzebowym karawanem. Na pikapa przebudowano go dopiero w 1982 roku. Zajęła się tym firma Fredriksberg Karosserifabrik A/S w Kopenhadze, a auto służyło później cieśli. Jako jedyny pojazd z kolekcji nie ma on oryginalnych tylnych świateł – lampy od Volvo 145 były węższe i przez to łatwiej dało się je umieścić obok klapy. Wykonane z desek podwyższenie paki przypomina amerykańskie pikapy z lat 50. i świadczy o tym, że pojazd był faktycznie użytkowany zgodnie z przeznaczeniem.

Mistrz murarski Overgaard jest mocno związany z tym konkretnym autem. Z resztą może się wydawać, że całe swoje życie zawodowe związał z pasją gromadzenia pikapów. Ale jego motoryzacyjne zainteresowania nie kończą się na Mercedesach. Jego ojciec miał kiedyś Forda A. Gdy pewnego dnia Overgaard po lekturze ogłoszeń w gazecie "Jyllandsposten" oznajmił że zamierza kupić taki samochód, ten zdecydowanie mu to odradził,: ceny tych samochodów stały wówczas w miejscu i nie było w nich zarobkowego potencjału. Zamiast Forda w 1979 roku nasz dzielny murarz zdecydował się na Opla Kapitäna z 1954 roku. Auto nie było drogie – 500 koron stanowiło wówczas równowartość ok. 90 dolarów.

Dziś w kolekcji Overgaarda też znajdziemy Ople, np. Olympię P1 z 1951 roku, która według zachowanych dokumentów należała pierwotnie do mechanika samochodowego. "Na stanie" jest też kombi, które kiedyś należało do szewca. Nie zabrakło też Kapitäna, tyle że z 1961 roku. Po latach w zbiorach pojawił się też w końcu Ford – Granada kombi z 1977 roku. Nasz bohater kupił ją 14 lat temu i od tej pory przejechał nią zaledwie 650 km.

W126 przenosi nas w zupełnie inny wymiar duńskich pikapów

Żródło: Auto Świat / Auto Bild Klassik

Między tymi wszystkimi autami stoi 560 SE, który po jazdach wolnym dieslem i byłym karawanem robi piorunujące wrażenie. Gdy tylko odpalimy silnik i wciśniemy gaz, znajdziemy się w zupełnie innym świecie – to bez wątpienia najmocniejszy pikap z całej kolekcji, i to ze sporym odstępem od innych. 286 koni sprawia, że auto startuje niczym towarowa lokomotywa. Ruszamy z kopyta, ale zabawa szybko się kończy – w Danii strażnicy przepisów ruchu drogowego lubią się maskować i urządzenia mierzące prędkość montowane są np. w niepozornych dostawczakach. Ale nawet nie przekraczając dopuszczalnych prędkości od razu czujemy się jak w topowej limuzynie lat 80., choć zamiast tylnych siedzeń i bagażnika mamy pokaźną skrzynię ładunkową.

Aż dziwne, że różnic w prowadzeniu limuzyny i pikapa na niej zbudowanej można w ogóle nie zauważyć. Szybko zapominamy, że jedziemy samochodem tak gruntownie przebudowanym. Poziom hałasu we wnętrzy jest niski, nie czujemy też żadnych typowych dla modyfikowanych aut wibracji karoserii. Ani przez chwilę nie mamy wrażenia, że twórcy auta poszli na jakieś kompromisy. Masywna pokrywa z ryflowanej blachy mogłaby się obyć bez relingów, ale właśnie takie zamiłowanie do drogich detali czyni auto wyjątkowym. Całościowe wrażenie psują jedynie proste, zewnętrzne zawiasy tylnej klapy – rozwiązanie bardziej pragmatycznie niż eleganckie.

Podobno stworzono tylko trzy sztuki tego absurdalnego połączenia luksusowej limuzyny z autem użytkowym, a Overgaard posiada jedyny egzemplarz, który nadal jeździ. Przed 15 laty ten dziwoląg był nawet filmową gwiazdą – poruszał się nim główny bohater duńskiego filmu "Solkongen" (Król słońca). Wtedy auto było jeszcze niebieskie.

Niebieskie W124 to najbardziej rzeczowa przeróbka

Żródło: Auto Świat / Auto Bild Klassik

Najlepszą przebudową w kolekcji jest jednak jasnoniebieskie W124, które stworzono w firmie karoseryjnej Sæby Karosseriværksted w Frederikshavn. Powstało aż 125 sztuk tego ciekawego pikapa. Auto z 1990 roku ma pod maską 6-cylindrowego, 3-litrowego diesla, a dzięki małemu okienku za środkowym słupkiem oferuje niespotykane w żadnym innym przebudowanym aucie wrażenie przestronności. Gdy wsiadamy do W124 w ogóle nie mamy wrażenia, że to samochód użytkowy. Jasnoniebieski Mercedes kojarzy się bardziej z tzw. fun carem, zbudowanym dla kierowców zakręconych na punkcie ciekawego spędzania wolnego czasu.

Pod względem wykończenia auto odbiega znacznie od pozostałych pikapów, nawet od klas S. Zamiast garażowej jakości znajdziemy tu przemysłowe rozwiązania, a zamiast drewna zastosowano metal i tworzywa sztuczne. Pokrywa paki ma przemyślany mechanizm, a otwarcie jej wcale nie wymaga użycia dużej siły. Umieszono na niej wzdłużne profile i relingi, które świetnie pasują do linii auta. Po tym samochodzie widać wyraźnie, że tego typu pikapy w Danii były zupełnie inaczej pozycjonowane – z wyjątkiem W110 miały pod maską przynajmniej 6-cylindrowy silnik, a i wyposażenie wcale nie należało do ubogich. Te samochody miały zapewniać swoim właścicielom poczucie luksusu. Kto decydował się na drogą przebudowę drogiego auta musiał mieć przecież pieniądze, więc nie szczędził na wyposażeniu pojazdu.

Za to Overgaard patrzy na swoje samochody przez pryzmat kasy. Kupuje tylko te auta, które są w dobrym stanie i nie kosztują majątku. Prace przy parku maszynowym interesują go (delikatnie rzecz ujmując) niespecjalnie. Renowacje nie są w ogóle brane pod uwagę, a pielęgnacja jest przeprowadzana w mocno ograniczonym zakresie. Lepiej przejechać parę set kilometrów każdym z tych aut, niż później płacić za szkody spowodowane zbyt długim postojem – mówi nasz murarz. W tym przypadku nie można się z nim nie zgodzić: auto, które stoi nieużywane, niszczeje.

Nie mniej ciekawym pojazdem jest S 280 z 1995 roku, którego Overgaard kupił dwa lata temu. Z jednej strony auto, które kosztowało go 8800 euro, jest najdroższym nabytkiem do kolekcji, z drugiej – przebudowa W140 kosztowała poprzedniego właściciela "jedyne" 44 tys. euro. Luksusowa, przyciężka klasa S już z daleka robi najszlachetniejsze wrażenie ze wszystkich aut, które mieliśmy okazję oglądać u naszego kolekcjonera. Mahoniowa oprawa skrzyni, zapożyczone z jachtów okucia do mocowania plandeki oraz wyłożona szlachetną stalą paka – wszystko to sprawia, że auto wygląda jak typowy, lifestylowy pikap z końcowej fazy powstawania tego typu pojazdów, czyli późnych latach 90. Coraz bardziej skomplikowana budowa aut i problemy z rejestracją zmodyfikowanych pojazdów sprawiły, że w tym okresie właściwie zaprzestano budować w Danii pikapy.

Gdyby nie o dwa lata młodsze W210 można by nawet powiedzieć, że S 280 było czymś w rodzaju ukoronowania długiej tradycji budowy duńskich pikapów. E 280 jeździ przyzwoicie, ale ze względu na typowe dla modelu problemy z korozją auto musiało przejść renowację. Jakość samego "okulara" świetnie współgra z jakością przebudowy – w porównaniu z W124 to wyraźny krok wstecz. Całość robi wrażenie "z gruba ciosanego" – niby wszystko działa, ale nie ma w tym finezji i elegancji. Czas pikapów ewidentnie się wówczas kończył...

Naszym zdaniem

Duńskie podatki od nowych aut sprawiły, że w kraju tym rozwinął się niemalże przemysł zajmujący się przebudową aut osobowych na użytkowe. Dzięki temu powstało wiele ciekawych i niepowtarzalnych konstrukcji, których nie znajdziemy w żadnym innym miejscu na świecie, a już na pewno nie w takiej ilości.

materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków