• Prawie wszystkie auta wyposażone w systemy bezkluczykowe można ukraść za pomocą sprzętu o wartości kilkuset złotych
  • Użytkownik praktycznie nie ma szans, by obronić się przed zdeterminowanym złodziejem
  • Utrata kluczyka w czasie jazdy nie grozi zatrzymaniem auta

Obecność w aucie systemu bezkluczykowego to dla rosnącej rzeszy kupujących auta warunek progowy. To rzeczywiście bardzo wygodne rozwiązanie: ten, kto ma kluczyk przy sobie (w kieszeni, w torbie) ma dostęp do samochodu, nie musi jednak po ten kluczyk sięgać: gdy posiadacz kluczyka zbliża się do auta, kluczyk zostaje rozpoznany i w tym momencie wystarczy włożyć dłoń pomiędzy klamkę a drzwi, by centralny zamek odblokował drzwi auta.

Teraz wsiadamy, system wykrywa obecność kluczyka we wnętrzu, po naciśnięciu przycisku „start” silnik zostaje uruchomiony. Po zakończonej jeździe wysiadamy z auta i - jeśli kluczyk jest na zewnątrz - wystarczy musnąć dłonią czujnik na klamce, by drzwi zostały zablokowane. W praktyce, by kierowca miał pewność, że auto jest zamknięte, auta są konfigurowane tak, by jednocześnie złożyły się lusterka. Jeśli kluczyk zostanie w samochodzie, nie da się go z zewnątrz zamknąć, zablokować drzwi.