Kia Picanto ma niezłe tradycje w sporcie. Przecież ten model jest wykorzystywany w wyścigach już od 2006 roku. Skoro tak, to wprowadzenie odmiany GT Line nie można uznać za przypadek. Wprawdzie auto nie ma takich osiągów, jak pucharowe wersje, ale i tak prezentuje się ambitnie. Testujemy pojazd z topowym benzyniakiem o mocy 84 KM.
Czerwone wstawki na nadwoziu, spoiler w przednim zderzaku, podwójny układ wydechowy oraz 16-calowe alufelgi – dzięki temu auto segmentu A wywołuje sportowe skojarzenia. Istotne jest również to, że Picanto trzeciej generacji, które weszło do sprzedaży w tym roku, oprócz nowej wersji GT Line zyskało nie tylko na urodzie, lecz także na praktyczności. Dzięki powiększeniu rozstawu osi (jest 2400 mm, a było 2385 mm) udało się uzyskać nieco więcej przestrzeni we wnętrzu. Poprawę na wysokości nóg odczują przede wszystkim pasażerowie z tyłu. Większy jest też kufer – jego pojemność wynosi 255-1010 l (poprzednio: 200-870 l).
Jednak w przypadku małego auta zwinność podczas jazdy w mieście okazuje się ważniejsza od możliwości transportowych. Pod tym względem jest bardzo dobrze. Średnica zawracania wynosi tylko 9,4 m i pozwala na sprawne manewrowanie oraz parkowanie. Pomocna jest też świetna widoczność we wszystkich kierunkach.
Kia Picanto 1.2 GT Line - silnik lubi wysokie obroty
Powodów do narzekania nie daje dynamika. Silnik sprawnie wkręca się na obroty i pozwala na osiągnięcie „setki” po zadowalających 12 s. Co istotne, motor przyzwoicie radzi sobie również podczas jazdy trasą – jedynie na dłuższych podjazdach niezbędna będzie redukcja biegu. Na szczęście skrzynia precyzyjnie działa i korzystanie z niej nie będzie dla prowadzącego przykrym doznaniem. Głośność silnika pozostaje na dobrym poziomie do 120 km/h. Przy prędkości autostradowej hałas staje się zbyt natarczywy.
Pod względem zużycia paliwa też bywa różnie. W mieście auto spaliło 7,5 l/100 km, a w trasie 6 l (jazdy w pojedynkę) – to dobre wyniki. Kiedy poza miastem podróżowały cztery dorosłe osoby, zapotrzebowanie na benzynę wzrosło aż o dwa litry.
Nisko oceniliśmy resorowanie. Sztywne zawieszenie (takie jak w innych wersjach) i opony w rozmiarze 195/45 R 16 sprawiają, że każdy wybój skutkuje mocnym wstrząsem.
Ceny Picanto zaczynają się od korzystnych 39 990 zł za wersję M z benzyniakiem o mocy 67 KM. Tylko o 2000 zł więcej (41 990 zł) kosztuje auto z 84-konnym silnikiem. Jednak za testowaną odmianę GT Line trzeba zapłacić aż 54 990 zł. Dobrze chociaż, że bogate wyposażenie częściowo rekompensuje tak duży wydatek.
Kia Picanto 1.2 GT Line - to nam się podoba
Stylistyka nadwozia, wygodne fotele, dynamika jednostki napędowej, mała średnica zawracania, bogate wyposażenie seryjne, wystarczająca ilość miejsca z tyłu.
Kia Picanto 1.2 GT Line - to nam się nie podoba
Ograniczony komfort resorowania z racji opon o niskim profilu, niektórym kierowcom brakuje wzdłużnej regulacji kierownicy, głośny silnik podczas jazdy autostradą.
Kia Picanto 1.2 GT Line - nasza ocena
Jeździ lepiej niż poprzedniczka, a dzięki nowej wersji GT Line ma ambitną stylistykę. Poza tym Kia Picanto z 84-konnym silnikiem sprawdza się nie tylko w mieście, lecz także poza nim. Wolałbym jednak uboższą wersję, w której w serii są opony w rozmiarze 175/65 R 14, tym samym lepsze jest resorowanie.
Silnik: typ/cylindry/zawory | benz./R4/16 |
Pojemność skokowa | 1248 cm3 |
Moc maksymalna | 84 KM/6000 obr./min. |
Maks. moment obrotowy | 122 Nm/4000 obr./min |
Skrzynia biegów/napęd | manualna 5/przedni |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 12,0 s |
Prędkość maksymalna | 173 km/h |
Średnie spalanie testowe | 6,8 l/100 km |
Pojemność bagażnika | 285-1076 l |
Długość/szerokość/wysokość | 3595/1595/1485 mm |
Rozstaw osi | 2400 mm |
Masa rzeczywista/ładowność | 884/516 kg |
Gwarancja mech./perforacyjna | 7 lat (150 tys. km)/12 lat |
Przeglądy | co 15 tys. km lub co rok |
Cena podst. testowanej wersji | 54 990 zł |
Cena testowanego egz. | 60 390 zł |
Galeria zdjęć
W wersji GT Line w serii są opony w rozmiarze 195/45 R 16. Ich niski profil znacząco obniża komfort jazdy.
Powodów do narzekania nie daje dynamika. Silnik sprawnie wkręca się na obroty i pozwala na osiągnięcie „setki” po zadowalających 12 s. Co istotne, motor przyzwoicie radzi sobie również podczas jazdy trasą.
Kierownica świetnie leży w dłoniach, ale niektórzy prowadzący mogą narzekać na brak jej wzdłużnej regulacji. Dostęp do wszystkich przełączników okazuje się nienaganny.
Skrzynia biegów działa precyzyjnie oraz bez żadnych haczeń.
Wprawdzie auto nie ma takich osiągów, jak pucharowe wersje, ale i tak prezentuje się ambitnie.
Na 7-calowym kolorowym ekranie wyświetlana jest mapa nawigacji satelitarnej oraz obraz z kamery cofania.
Podgrzewane fotele i kierownica nie są normą w tej klasie aut, a Picanto GT Line ma to w serii.
W serii wersji GT Line jest ekologiczna skóra z czerwonym wykończeniem.
Jak na małe auto, z tyłu udało się wygospodarować dużo przestrzeni.
Kufer ma pojemność 255-1010 l. To więcej niż w poprzedniku.
Część klawiszy umieszczono na kierownicy. To dodatkowo ułatwia obsługę pojazdu.
Czerwone wstawki na nadwoziu, spoiler w przednim zderzaku, podwójny układ wydechowy oraz 16-calowe alufelgi – dzięki temu auto segmentu A wywołuje sportowe skojarzenia.
Ceny Picanto zaczynają się od korzystnych 39 990 zł za wersję M z benzyniakiem o mocy 67 KM. Tylko o 2000 zł więcej (41 990 zł) kosztuje auto z 84-konnym silnikiem.
Za testowaną odmianę GT Line trzeba zapłacić aż 54 990 zł. Dobrze chociaż, że bogate wyposażenie częściowo rekompensuje tak duży wydatek.
Jeździ lepiej niż poprzedniczka, a dzięki nowej wersji GT Line ma ambitną stylistykę. Poza tym Kia Picanto z 84-konnym silnikiem sprawdza się nie tylko w mieście, lecz także poza nim.