Być może nie wszyscy się zorientowali, ale to już druga generacja Insignii Country Tourer (CT). Poprzednia pojawiła się w 2014 r., zdecydowało się na nią w sumie blisko 50 tys. klientów. Co ciekawe, były to młodsze osoby niż te wybierające pozostałe wersje Insignii. Co więcej – duże znaczenie miał dla nich napęd 4x4.
Dlatego też w nowym modelu Opel zastosował zaawansowany mechanizm. Przy tylnej osi ma on dwa zestawy sprzęgieł wielopłytkowych, zdolnych swobodnie rozdzielać moment między koła. Pozwala to np. na dopędzanie zewnętrznego koła na zakrętach i przez to na dynamiczniejsze ich pokonywanie, a także nakierowanie napędu na koło o lepszej przyczepności w wymagających warunkach.
Ale czy Insignia CT może daleko zbaczać z asfaltu? Jej wygląd na pewno to sugeruje. Kontrastowe plastikowe nakładki na błotnikach, progach i zderzakach to obowiązkowy element „outdoorowej mody”. To, czego nie widać, to aluminiowe osłony podwozia. No i zwiększony prześwit. Country Tourer w porównaniu z Insignią Sports Tourer jest zawieszony o 25 mm wyżej, co daje raptem 146 mm między jezdnią a podwoziem – nawet do „miękkich” SUV-ów trochę brakuje, a konkurencyjny Passat Alltrack oferuje o 3 cm więcej.
Terenowe talenty Insignii ograniczają też jej rozmiary. Ma 5 m długości, z czego 2,83 m przypada na rozstaw osi, 1 m na przedni zwis i 1,17 m – na tylny. To daje mierne parametry kątów natarcia, rampowego i zejścia – Opel ich nawet nie podaje. Pewne jest, że są słabsze niż w poprzedniku (mniejszy i z krótszym rozstawem osi). W Insignii CT debiutuje nowy, 2-litrowy, podwójnie doładowany diesel o mocy 210 KM i momencie obrotowym 480 Nm. Występuje wyłącznie w połączeniu z napędem 4x4 i 8-stopniową automatyczną skrzynią biegów. Ma system oczyszczania spalin z AdBlue i zaimponował nam równomiernym rozwojem mocy, ale od 3 tys. obrotów robi się warkotliwy.
Dynamicznych kierowców szybciej zadowoli 260-konna turbobenzyna. Cennik Insignii Country Tourer otwiera 1.5 Turbo o mocy 140 KM, z napędem na przód i manualną skrzynią biegów, za 128 500 zł – to o niecałe 10 000 zł więcej niż za Insignię ST w topowej wersji Elite, na której CT bazuje. Najtańszy sposób na 4x4 to 170-konne CDTI za 160 300 zł, ale nie dokupimy tu przyjemnego 8-biegowego „automatu”.
Kontrastowe plastikowe nakładki sugerują gotowość Insignii na przygody – przyznacie, jest jej w tych dodatkach do twarzy.
Na asfalcie Insignia CT jeździ pewnie i komfortowo.
Kokpit niczym nie różni się od pozostałych Insignii, ale topowa nawigacja jest tu seryjna. Bardzo niska pozycja za kierownicą, mieszane tworzywa.
Bardzo wygodne fotele AGR można mieć już za 1500 zł z tapicerką materiałową. Ze skórą, wentylacją i elektryczną regulacją kosztują 15 500 zł.
Bardzo dużo miejsca na kolana, ale wysocy siedzą za nisko, ze słabym podparciem ud.
System FlexRide w trybie domyślnym sam dostosowuje nastawy podzespołów do stylu jazdy kie-
rowcy. Można go też ustawić tak, by działał „tendencyjnie” lub dostroić program przyciskiem.
Czcionka zegarów (i tych analogowych, i cyfrowych) jest dość mała, słabo czytelne są także oznaczenia guzików na kierownicy i desce rozdzielczej.
Precyzyjna regulacja boczków oparcia i podparcia lędźwi, z funkcją masażu.
Być może nie wszyscy się zorientowali, ale to już druga generacja Insignii Country Tourer (CT). Poprzednia pojawiła się w 2014 r., zdecydowało się na nią w sumie blisko 50 tys. klientów.
Dopłata do wersji Country Tourer wynosi 9600 zł.
Bagażnik mieści 560-1665 l. Wygodne składanie kanapy od strony bagażnika i system szyn. Elektrycznie sterowana klapa jest seryjna.
Poza utwardzonymi drogami Insignia daleko nie zajedzie, jednak na asfalcie jeździ świetnie. Szczególnie do gustu przypadł mi 260-konny benzyniak. Ukłony za świetne seryjne matrycowe LED-y!