Audi SQ7 jest samochodem służącym zasadniczo do szpanowania. Nie wyglądem, bo ten jak na mocnego SUV-a osiągającego "setkę" w niecałe 5 sekund jest bardzo powściągliwy. Zdecydowanie osiągami i rasowym brzmieniem silnika V8 (posłuchajcie próbki brzmienia na krótkim filmie poniżej). Ale przede wszystkim auto służy marce Audi do szpanowania przed rywalami. Chociażby tym, że jako pierwsi wprowadzili elektrycznie napędzaną turbinę do samochodu produkowanego seryjnie. Inni, jak Volvo czy BMW, mówią o tym od dawna, ale to właśnie Audi wygrało ten wyścig.
Kiedy dostałem zaproszenie na tę prezentację, nie wiedziałem jeszcze, co mnie czeka, choć litera S w nazwie modeli z Ingolstadt, pierwszy raz użyta w dużym Audi Q7, zwiastowała ponadprzeciętne możliwości samochodu. Po zapoznaniu się z materiałami prasowymi wiedziałem, że będzie dobrze.
Audi SQ7 - wilk w owczej skórze
Pierwszy rzut oka na stojące na parkingu "SQ-siódemki" niewiele mówi o autach. Z zewnątrz tylko wprawne oko fana marki spod znaku czterech pierścieni zauważy, że to nie jest zwykłe Q7. Uwagę przykuwają jedynie detale jak subtelne spoilery, dwie podwójne końcówki wydechu, potężne 20- lub nawet 22-calowe obręcze kół i opcjonalny, a obecny w testowanych egzemplarzach, układ hamulcowy z ceramicznymi tarczami.
W środku emblematy SQ7 obecne są gdzieniegdzie – na progach czy kierownicy, sportowo rzeźbione fotele i... to właściwie tyle.
Posłuchajmy więc jak to "gada". Wciskam przycisk z prawej strony kolumny kierownicy i przechodzi mnie znajomy dreszczyk. Jakże to przyjemnie brzmi! Na wolnych obrotach 8-cylindrowy silnik o pojemności czterech litrów bulgocze jak rasowy amerykański krążownik szos. To zasługa specjalistów od wydechu i efektów specjalnych, że ani przez chwilę nie czuć, że mamy do czynienia z dieslem.
Wysokoprężny charakter obecny jest tu jedynie w postaci kosmicznie dużego momentu obrotowego, który sięga 900 Nm. Swoją drogą, jeden z inżynierów powiedział mi, że tych niutonometrów mogłoby być jeszcze więcej, ale limitem są możliwości użytej skrzyni biegów. Moc to równie imponujące 435 KM.
Pierwsze w świecie "elektryczne turbo"
Co istotne, te 900 Nm dostępnych jest już od… 1000 obr./min i nie spada aż do 3250 obr./min. Jak to możliwe? Tu właśnie kłania się rewolucyjny pomysł, w którego zastosowaniu Audi wyprzedziło całą resztę. Elektryczne turbodoładowanie.
Silnik Audi SQ7 ma dwie turbiny klasyczne napędzane gazami wydechowymi. Za sprawą równie innowacyjnego systemu zmiennych faz rozrządu Audi Valvelift System (AVS) przy niskich obrotach i niedużym obciążeniu silnika uruchamiana jest pierwsza turbina. Wysokie obroty i duże obciążenie powodują otwarcie zamkniętej dotąd drugiej połowy zaworów wydechowych i włączenie drugiej turbiny.
Jednak to nie koniec. Znamy przecież zjawisko turbodziury, czyli niedostatku momentu obrotowego przy niskich prędkościach wału korbowego. Ten problem załatwia uruchamiana silnikiem elektrycznym trzecia turbina (Electric Powered Compressor – EPC), chłodzona wodą. To właśnie dzięki niej Audi SQ7 wyrywa do przodu od 1000 obr./min w górę, dostarczając od tej wartości maksymalny moment obrotowy, choć "dopiero" w okolicach 3 tys. obr./min SQ7 staje się szybkie jak pocisk, generując bliską maksymalnej wartość mocy.
Silnik elektryczny dodatkowej turbiny wymaga dużej mocy, sięgającej 7 kW, bo w ułamku sekundy (dokładnie poniżej 250 milisekund) musi rozpędzić się do 70 tys. obr./min. Włączeniu elektrycznej turbiny towarzyszy krótkotrwały charakterystyczny dźwięk wkręcanego na wysokie obroty małego śmigiełka. Takie skojarzenie.
A ponieważ 12-woltowa instalacja nie zapewni takiej wartości, w Audi SQ7 – obok klasycznej instalacji 12 volt zasilanej akumulatorem ołowiowym – znajdziemy instalację 48 volt z akumulatorem litowo-jonowym o pojemności 470 Wh i maksymalnej mocy 13 kW. Oba systemy (12 i 48 volt) są ze sobą dodatkowo połączone konwerterem prądu stałego. Ponadto 48-woltowy akumulator wspiera w razie potrzeby instalację 12-woltową, co zmniejsza obciążenie 12-woltowego akumulatora ołowianego.
Szybki i mocny - wrażenia z jazdy
Audi SQ7 dysponuje osiągami dostępnymi dla samochodów sportowych, mimo że waży 2,3 tony i ma ponad 5 metrów długości. Moc 435 KM i moment obrotowy 900 Nm wyciśnięte z silnika 4.0 V8 TDI oznaczają sprint do „setki” w zaledwie 4,8 sekundy i maksymalną prędkość 250 km/h, oczywiście ograniczoną elektronicznie. A jak wrażenia z jazdy?
Kiedy skończyłem napawać się brzmieniem V8, które tak bardzo lubię, ruszyłem w drogę. Najpierw spokojnie, żeby zapoznać się z autem i obsługą jego systemów, w tym choćby ogromnego wyświetlacza w miejscu tradycyjnych zegarów – choć to jest już znane z innych modeli marki. Auto płynie po autostradzie, biegi przełączają się gładko, seryjne pneumatyczne zawieszenie świetnie wybiera nierówności, choć o te na autostradach w okolicy Bazylei rzeczywiście trudno.
Pora więc obudzić smoka. Dźwignia zmiany biegów w tryb S, dostępny w standardzie system wyboru trybu jazdy Audi Drive Select w położenie "dynamic" i… zaczynamy zabawę!
Basowy gang silnika staje się donośniejszy, auto zrzuca przełożenie, żeby być stale w gotowości do ataku, wciskam mocniej gaz i 900 Nm katapultuje auto do przodu z gracją geparda. Po chwili na liczniku tyle, że muszę pohamować emocje. Czekam, aż autostrada zmieni się w kręte górskie serpentyny i wtedy zobaczę, co auto potrafi. Nie jest przecież sztuką rozpędzić się na prostej. Sztuką – i największą frajdą – jest utrzymać auto na drodze na ciasnych zakrętach.
Wiraże lokalnych dróg pnące się do ponad 1200 metrów nad poziomem morza, gdzie w zacienionych miejscach leży jeszcze mnóstwo śniegu, są wymarzonym miejscem dla tego auta. Choć skrzynia w trybie sportowym pracuje bardzo sprawnie, najlepsze wrażenia miałem po przełączeniu jej w tryb manualny.
Mimo potężnej masy i wymiarów Audi SQ7 zaskoczyło mnie zwinnością i łatwością wskakiwania z wirażu w wiraż. Dużej masy samochodu właściwie nie czuć. Po wyjściu z ciasnego nawrotu auto w mgnieniu oka odzyskuje prędkość i znów muszę się pilnować, żeby nie była ona trzycyfrowa.
Choć najlepiej byłoby to sprawdzić na torze wyścigowym, gdzie Audi SQ7 sprawdziłoby się doskonale, to przyznaję, że w tych warunkach nie zbliżyłem się nawet do możliwości napędu i układu zawieszenia samochodu. Trudno uwierzyć, że siedmioosobowy kolos jeździ jak rasowy hot hatch.
Tajemnice sukcesu
Za tak wzorowym zachowaniem auta w zakrętach dba co najmniej kilka systemów i patentów. Oprócz seryjnego napędu quattro i adaptacyjnego zawieszenia dostępny w pakiecie "Dynamic drive" jest sportowy mechanizm różnicowy rozdzielający moment obrotowy pomiędzy kołami tylnej osi oraz aktywne elektromechaniczne stabilizatory.
Rozdział momentu obrotowego na tylnej osi polega w skrócie na tym, że analizując przeciążenia i przyczepność, komputer żongluje momentem, rzucając większą wartość na prawe lub lewe koło. W zakręcie na przykład więcej momentu obrotowego trafia do tylnego zewnętrznego koła, niwelując tendencję do podsterowności.
Drugim ciekawym rozwiązaniem jest elektromechaniczna, aktywna stabilizacja w zakrętach. Nieduży silnik elektryczny z trójstopniową przekładnią planetarną łączy dwie połowy stabilizatora. Podczas jazdy po nierównej nawierzchni, dla zapewnienia lepszego resorowania, obie połowy są rozdzielone i pracują niezależnie. Przy jeździe sportowej natomiast układ jest blokowany, a mocny silnik "skręca" obie części stabilizatora w przeciwnym kierunku, usztywniając podwozie i redukując wychylanie się auta na boki.
W Audi SQ7 dostępny jest też układ czterech skrętnych kół, który może w niedużym stopniu skręcać koła tylnej osi zgodnie lub przeciwnie do skrętu kół przednich. Z jednej strony zauważalnie zwiększa to zwrotność auta, zmniejszając promień skrętu aż o metr, z drugiej natomiast poprawia zwinność samochodu w szybko pokonywanych zakrętach.
Piekielnie mocne są w Audi SQ7 hamulce. W testowanych egzemplarzach był to opcjonalny układ ceramiczny. Wduszenie pedału hamulca przy dużej prędkości sprawia, że ciało zawisa bezwładnie na pasach bezpieczeństwa, a żebra aż bolą od nacisku. Kilka takich prób z dynamicznym przyspieszeniem od zera i natychmiastowym wyhamowaniem zostawiły na moim ciele piękny czerwony ślad odciśnięty pasem bezpieczeństwa. Na szczęście tylko chwilowy.
Bezpieczeństwo nade wszystko
Audi chwali się – i słusznie – 24 systemami wspierającymi kierowcę. Wśród nich jest choćby "asystent wydajności", który wyświetla na ekranie informacje służące obniżeniu spalania. Na przykład widząc samochód z przodu, sugeruje zdjęcie nogi z gazu, w obliczu i tak nieuniknionego zredukowania prędkości.
Podobnie, „widząc” za pośrednictwem nawigacji i układu rozpoznawania znaków, że zbliża się ograniczenie prędkości czy skrzyżowanie, również sugeruje zdjęcie bogi z gazu. Podobnych porad jest więcej, choć w tak sportowym aucie mało komu przychodzi na myśl jazda zgodna z zasadami ecodrivingu.
Drugi z systemów, który pozytywnie mnie zaskoczył, to aktywny tempomat z asystentem jazdy w korku, który na dobrze oznakowanej drodze, w korku, może tymczasowo przejąć kontrolę nad samochodem – hamować i przyspieszać, "płynąc" z ruchem aut.
Inna funkcja tempomatu to zdolność do "przewidywania" sytuacji i dostosowanie do niej prędkości. System rozpoznaje znaki drogowe i reguluje prędkość auta zgodnie z ich wskazaniami. Wie, za pomocą nawigacji, kiedy zbliża się teren zabudowany i redukuje prędkość. Wie, kiedy zbliża się rondo lub skrzyżowanie i również odpowiednio wcześniej hamuje – oczywiście kierowca musi cały czas czuwać, bo na razie auto samo nie pokona ronda czy skrzyżowania.
Wreszcie, jeśli ustawiona jest w nawigacji trasa, tempomat zwolni przed każdym manewrem zmiany kierunku jazdy – np. przed skrzyżowaniem, na którym trzeba skręcić w boczną drogę. Sprytne i skuteczne, choć oczywiście w żadnym razie nie zwalnia to kierowcy z obowiązku prowadzenia samochodu.
Podsumowanie
Audi SQ7 jest flagowym modelem, mającym pokazać innym ich miejsce w szeregu. Auto jest tak naszpikowane nowoczesnymi rozwiązaniami, że właściwie na każdym kroku znajdzie się coś, czego nie ma nikt inny.
Świetnie brzmiący i kipiący mocą silnik V8 TDI z trzema turbinami, w tym rewolucyjną napędzaną elektrycznie i likwidującą raz na zawsze problem turbodziury, to jedno. Genialne osiągi w 7-miejscowym, ogromnym samochodzie to drugie. Prowadzenie i zwinność na poziomie sportowego hot hatcha to trzecie. 48-woltowa instalacja zasilająca turbinę i aktywny stabilizator to kolejne dwa atuty.
Można by je mnożyć, ale i tak przyjemność z jazdy Audi SQ7 przypadnie w udziale nielicznym. Cena na rynku niemieckim startuje od poziomu 90 tys. euro, a lista opcji jest jak zwykle długa, co zwiększa cenę o kolejne "naście" i "dziesiąt" tysięcy. Dla tych, którzy wygrali w totka lub mają na koncie luźne kilkaset tysięcy złotych, spieszę z informacją, że zapisy startują już w maju, a pierwsze auta dostępne będą latem.