Wysoka cena to cecha, która w największym stopniu zniechęca do DS5 Hybrid4. Niskie spalanie nie jest w stanie zniwelować różnicy w kosztach zakupu względem modelu wyposażonego tylko w jednostkę wysokoprężną. Poza tym auto jest niezbyt przestronne, a bagażnik – znacznie mniejszy niż w modelu z konwencjonalnym napędem.
Samochody hybrydowe nie należą w Polsce do najchętniej kupowanych. Kierowców zniechęcają ich wysokie ceny, których nie rekompensują żadne ulgi podatkowe z racji użytkowania pojazdu ekologicznego. Mimo to producenci wprowadzają na rynek nowe modele. W naszym teście sprawdzimy, jak spisuje się hybrydowy Citroën DS5.
Pierwsza cecha wskazująca na to, że mamy do czynienia z nietuzinkowym samochodem, to stylistyka. DS5 przykuwa uwagę innych kierowców nowocześnie zaprojektowaną karoserią ze zgrabnie zaokrąglonym tyłem. Całości dopełniają efektowne 18-calowe alufelgi. Na nudę nie można narzekać także we wnętrzu. Biało-czarna skórzana tapicerka (standard w topowej wersji Sport Chic), metalizowane wykończenie, spłaszczona u dołu kierownica oraz aluminiowe pedały wyglądają szykownie, a jednocześnie nadają autu sportowy charakter.
Szkoda tylko, że ergonomia nie przystaje do designu. Kierowca musi się przyzwyczaić do mnóstwa przełączników, w dodatku skorzystanie z niektórych funkcji wymaga przejścia przez skomplikowane menu. Inną niedogodnością jest słaba widoczność do tyłu. Dotyczy to przede wszystkim obserwowania sytuacji za autem przez szybę w klapie, która została przysłonięta spoilerem. Nie mamy także dobrych wiadomości dla wysokich pasażerów jadących z tyłu. Odczują oni ograniczoną ilość miejsca na nogi oraz nad głowami. Z przodu przeszkadza szeroki tunel środkowy. Natomiast duże brawa należą się za wyprofilowanie siedzeń. Nie tylko świetnie podpierają z boku, lecz także zapewniają wysoki poziom komfortu podczas długich podróży.
Hybrydowa wersja ma również ograniczoną funkcjonalność. Podczas gdy model z tradycyjnym napędem oferuje bagażnik o pojemności 460 l, w testowanym samochodzie na walizki musi wystarczyć kufer o objętości zaledwie 325 l. To ograniczenie wynika z umieszczenia z tyłu dodatkowych akumulatorów odpowiadających za zasilanie elektrycznego napędu samochodu.
Silniki – diesel o mocy 163 KM (napędza przednie koła) i elektryczny (tylne) generujący 37 KM – pozwalają rozpędzić samochód do 100 km/h w 8,6 s. To dobry wynik, tym bardziej że mamy do czynienia z autem ważącym niemal 1,8 tony. Jednak kupno hybrydy ma sens tylko wtedy, gdy chcemy jeździć oszczędnie, co wymaga delikatnego traktowania pedału gazu. Taki sposób jazdy pozwala przemieszczać się przy wykorzystaniu jedynie silnika elektrycznego.
Gdy tylko zaczniemy dynamiczniej przyspieszać, w trybie Auto włączy się też diesel. Kierowca może wybrać pokrętłem na konsoli środkowej tryb elektryczny (oznaczenie ZEV), powinien jednak pamiętać, że jazda bez korzystania z silnika spalinowego jest możliwa, gdy baterie naładowane są co najmniej w połowie i z prędkością do 60 km/h. Zasięg to wówczas 2-3 km.
Próba ekonomicznego podróżowania wypadła przeciętnie. W mieście auto spalało o 2 l/100 km więcej, niż podaje producent, a na trasie – o 1 l. Dynamiczna jazda oznacza zużycie większe o kolejny litr. Podróżowanie DS5 po wybojach nie należy do przyjemnych, bo twarde zawieszenie obniża komfort. Taka charakterystyka układu jezdnego w połączeniu z napędem na wszystkie koła przyczynia się za to do dobrego prowadzenia. Szkoda tylko, że w opanowaniu pojazdu przeszkadza nieprecyzyjny układ kierowniczy.