Nie ulega wątpliwości, że Hyundai Genesis jest pokazem możliwości Hyundaia. I już na samym wstępie trzeba zaznaczyć, że bardzo udanym pokazem. Projektujący nadwozie designerzy koreańskiej marki dość mocno zapatrzyli się na europejską konkurencję – w zależności od tego, z której strony spogląda się na Genesisa, widać różne inspiracje.
Bok – zdecydowanie BMW, tył – Audi, przód – Aston Martin. Nawet emblemat modelu nad grillem nieco przypomina ten stosowany przez brytyjską markę. W efekcie kierowcy, którym motoryzacja nie jest obojętna, oglądają się za Genesisem z wyraźnym zaciekawieniem.
Mierzące blisko 5 m auto to wyraz luksusu. Pod każdym względem. Gdy wsiadamy, wita nas zapach miękkiej skóry nappa. Fotele kierowcy i pasażera są elektrycznie regulowane we wszystkich możliwych płaszczyznach, oczywiście, nie zabrakło także bardzo wydajnego układu wentylowania i ogrzewania.
O przestrzeni – zarówno z przodu, jak i z tyłu – nie warto pisać, bo wiadomo, że niezależnie od wzrostu każdy będzie podróżował w komfortowych warunkach. Auto teoretycznie jest 5-osobowe, ale wyprofilowanie kanapy i „centrum dowodzenia” w podłokietniku (sterowanie m.in. klimatyzacją i systemem audio) sugerują podróżowanie w 4 osoby.
Pod względem silników Koreańczycy nie bawią się w żadne turbodoładowania ani downsizing – motor V6 ma 3,8 l pojemności. Do przeniesienia napędu użyto klasycznego 8-stopniowego „automatu” – idealne rozwiązanie, ale z jedną wadą. Podczas naszego testu auto spaliło od 13 do 15 l/100 km, a to dużo, nawet jak na tę klasę. Po części wysokie zużycie paliwa jest spowodowane napędem na obie osie i dużą masą auta, ale przy tak bogatym wyposażeniu inaczej być nie mogło.
Za komfort podróżowania odpowiada pneumatyczne zawieszenie. Układ ma trzy tryby pracy (zmieniają się wówczas również m.in. nastawy skrzyni biegów), ale szczerze powiedziawszy, nie zauważyliśmy większych różnic w jego działaniu, gdy wybraliśmy teoretycznie najtwardsze ustawienie Sport.
Pod względem wyposażenia Hyundai Genesis śmiało może konkurować z europejskimi autami. Na pokładzie znalazła się m.in. kamera 360 stopni (pokazująca widok auta z lotu ptaka) i pakiet systemów asystujących, od niezamierzonego przekroczenia linii pasa, przez aktywny tempomat – oczywiście, z regulacją odstępu od poprzedzającego auta – aż do awaryjnego hamowania.
W Genesisie zastosowano nawet system ostrzegający o poprzecznym ruchu podczas cofania (część asystenta parkowania). Bezpieczeństwo podróżującym zapewnia 9 airbagów.
Za superbogato wyposażoną limuzynę przedstawicielstwo Hyundaia żąda 299 000 zł. Dla porównania: Mercedes E 400 4Matic w wersji Avantgarde jest o 3000 zł tańszy. Pikanterii sprawie dodaje to, że w USA, nawet po uwzględnieniu podatków i bez rabatów, Hyundai Genesis 3.8 kosztuje (w przeliczeniu) ok. 135 000 zł. Flagowy model Koreańczyków to rzeczywiście pokaz możliwości firmy...