- Hyundai Ioniq to pełnowartościowy kompakt z praktycznym bagażnikiem
- W tym modelu opadająca linia dachu mocno ogranicza przestrzeń nad głową z tyłu
- Samochodami jeździmy przez cały rok, więc nie traktujemy Ioniqa ulgowo – na mrozach spisał się dzielnie
Hyundai Ioniq to pierwszy seryjnie produkowany w pełni elektryczny Hyundai – i od razu dobry! Koreańczycy opracowali go od podstaw z myślą o zasilaniu prądem (choć są też dostępne wersje hybrydowa i hybrydowa plug-in) – i to widać. Dopracowane aerodynamicznie nadwozie stawia niewielki opór (Cx 0,24), a komponenty napędu ułożono tak, by nie ograniczały funkcjonalności kabiny: silnik elektryczny i moduł sterujący napędem umieszczono z przodu, akumulator – nisko pod kanapą i podłogą bagażnika, co korzystnie wpływa na środek ciężkości. Bagażnik mieści 350 l do rolety lub 1410 l do sufitu (po złożeniu kanapy). Zmieści się nawet rower.
Zgodnie z unijną normą Hyundai Ioniq ma zasięg 280 km. Jednak po drugiej stronie Atlantyku ten sam Ioniq może się pochwalić tylko 200-kilometrowym zasięgiem. Gorszy prąd? Żarty na bok, po prostu inna, bardziej miarodajna norma. Prawda jednak nie leży nawet pośrodku i mocno zależy od okoliczności... przyrody. Ioniq trafił w nasze ręce, gdy temperatura powietrza wahała się od -10 do -14 stopni Celsjusza.
Wydajność akumulatora w takich warunkach spada – wystawcie swojego smartfona na mróz i zobaczcie, co się stanie. Hyundai Ioniq przejechał wówczas na jednym ładowaniu 140 km (jazda miejska i podmiejska, śr. prędkość 41 km/h, śr. zużycie 19,1 kWh/100 km). Na codzienne podróże większości kierowców to wystarczy, ale to jednak za mało, żeby wykonać pomiar zużycia energii na naszej trasie testu spalania, która ma 160 km. Niemniej jednak realne zużycie prądu jest aż o 66 proc. wyższe niż w katalogu.
Dzięki pompie ciepła kabina ogrzewa się efektywniej niż w autach z elektrycznym ogrzewaniem. Kiedy się jedzie samemu, można ustawić tryb ciepła tylko dla kierowcy. Przyjemnie jest też podgrzać fotele i kierownicę. Ale komfort termiczny w kabinie „kosztuje” nawet 20 km zasięgu. Wybór należy do kierowcy – ja trochę zmarzłem.
Poza tym Ionikiem jeździ się bardzo przyjemnie. Nadwozie jest sztywne, a zawieszenie – bardzo komfortowe. Nierówności Ioniq pokonuje ze spokojem i względnie cicho. Reakcję silnika na pedał przyspieszenia można wyostrzyć, ustawiając tryb Sport (wówczas przybywa mu 30 Nm). Gdy rusza się dynamicznie spod świateł auta sportowe zostają w tyle!
Jednak przyjemniej jeździ się spokojnie i idealnie płynnie – w końcu nie ma tu skrzyni biegów, która mogłaby szarpać. Łopatki przy kierownicy pozwalają w czterech stopniach regulować siłę hamowania silnikiem, dzięki czemu odzyskuje się energię kinetyczną, a także oszczędza hamulce. Podróżuje się w przyjemnej ciszy, ale zawsze z lekką obawą o zasięg i poczuciem ograniczonej spontaniczności zmiany planów.
Hyundai Ioniq - to nam się podoba
Pełnowartościowy kompakt z praktycznym bagażnikiem, wysoki komfort jazdy, ergonomia.
Hyundai Ioniq - to nam się nie podoba
Mało miejsca z tyłu nad głową, słaba widoczność do tyłu, kiepsko trzymające fotele.
Hyundai Ioniq - nasza opinia
Samochodami jeździmy przez cały rok, więc nie traktujemy Ioniqa ulgowo – na mrozach spisał się dzielnie, mi wystarczyło ładować go raz na dwa dni. Pierwszy elektryczny Hyundai zaimponował mi dojrzałością konstrukcji, praktycznością i wygodą. Większy akumulator do niego już jest w planach, ale znając życie, odbije się to na cenie.