Producenci aut prześcigają się w łamaniu schematów. Raz proponują nam „rodzinne coupé”, innym razem – „SUV-a o linii coupé”. W tym podsycanym marketingiem pędzie ku oryginalności zapomina się często, że samochód to nie wystawiona w galerii rzeźba, tylko obiekt, który powinien mieć dobre własności użytkowe.
Hyundai postanowił wpisać się w trend, w wyniku którego zahipnotyzowany elektryzującym stylem nadwozia klient kupuje auto, by następnie w miarę jego użytkowania przekonać się, że reklamowana funkcjonalność okazała się czczą obietnicą. Preferujemy świadome zakupy i dlatego podpowiemy, co naprawdę dostaniemy, kupując Velostera, a które obietnice można włożyć między bajki.
Hyundai chwali się, że CUV (Crossover Utility Vehicle, czyli w przybliżeniu „łamiący schematy pojazd użytkowy”) o nazwie Veloster to „połączenie stylu coupé z funkcjonalnością hatchbacka”. Przyjrzyjmy się więc owej „funkcjonalności hatchbacka”.Na pewno nie można narzekać na typowy dla tego rodzaju nadwozia bagażnik z tylną klapą połączoną z szybą.
Co więcej, w Velosterze klapa otwiera się wraz z przeszkloną częścią dachu, ułatwiając dostęp do przyzwoitej przestrzeni bagażowej, której „strzeże” jedynie potężny próg. Po zajęciu miejsca w kokpicie fani Hyundaia przyzwyczajeni do i30 będą przecierali oczy ze zdumienia. Witamy we wnętrzu klasy premium! Świetne tworzywa, niebanalne wzornictwo. Kierowcy o przeciętnym wzroście łatwo znajdą wygodną pozycję za kierownicą.
Powyższe wrażenia towarzyszą poznawaniu Velostera z lewej strony. Niestety, z prawej jest nieco inaczej. I o ile zajmowanie miejsca na fotelu pasażera jest tylko trochę mniej wygodne (bo drzwi są krótsze), o tyle dostanie się na tylną kanapę wymaga wgramolenia się tyłem lub przodem przez malutki luk drzwiowy – te drzwi wymyślono chyba dla psów! Przed zakupem warto sprawdzić, czy ewentualny pasażer tylnej kanapy przejdzie przez tę bezsensowną kryzę – znacznie wygodniej byłoby zająć miejsce na kanapie (odchylając przedni fotel), gdyby zamiast pary małych drzwi zamontowano jedne, większe, jak po lewej stronie.
Veloster ma nowoczesny silnik i stabilnie trzyma się drogi. Jednak motor jest za słaby, by wzbudzić choć szczyptę emocji, a układ kierowniczy działa zbyt delikatnie, by pozwolić kierującemu „powalczyć” z zakrętami. Nie tego spodziewaliśmy się po topowej wersji sportowego coupé za prawie 100 tys. złotych. Poczekamy, aż Hyundai zamontuje odpowiednio mocny napęd.
PODSUMOWANIE - Veloster ma oryginalną stylistykę, ze smakiem i starannością wykończone wnętrze, bogate wyposażenie oraz silnik o dużej mocy uzyskanej z niewielkiej pojemności skokowej. Niestety, jeździ dość przeciętnie, a osiągi okazują się mizerne. Jeżeli do tego weźmiemy pod uwagę, że za podobną cenę można nabyć np. dwulitrowe Volvo C30, a dopłacając zaledwie 3 tysiące złotych – okiełznać Volkswagena Scirocco z potężnym, 210-konnym silnikiem turbo, oferta Hyundaia wygląda humorystycznie. Potrzeba mocniejszego napędu albo znacznie niższej ceny.