Mówisz: Toyota, myślisz: Corolla – nic dziwnego, skoro od początku produkcji w 1966 roku na całym świecie sprzedano 40 mln sztuk tego kompaktowego auta. Polakom nadal kojarzy się ono z niezniszczalnymi, choć wrażliwymi na korozję, kanciastymi pojazdami kupowanymi za dolary w Pewexie (koniecznie z dieslem!). Co wchodząca właśnie do sprzedaży Toyota ma wspólnego ze swoimi poprzedniczkami? Wbrew pozorom – bardzo wiele.
Zobacz także
- Jak jeździ nowa Toyota Corolla?
- Toyota Corolla
- Zobacz więcej
Choć przedstawiciele Toyoty trochę przesadnie tytułowali Corollę „małym Camry”, to trzeba przyznać, że z wyglądu, zwłaszcza z tyłu, auto przypomina starszy, nieoferowany w Europie (poza Rosją) większy model. Przód to oczywiście najnowszy Auris, z którego techniki pojazd w dużej mierze korzysta.
Większa o 8 cm w stosunku do poprzedniczki długość przełożyła się w całości na rozmiar kabiny. Rozstaw osi zyskał aż 10 cm i oczywiście, najbardziej odczują to pasażerowie siedzący z tyłu – nawet wysokie osoby nie będą dotykać kolanami oparć przednich siedzeń. Bagażnik prawie się nie zmienił (plus 2 l), za to obniżono krawędź załadunku.
Niemal taka sama jak w Toyocie Auris jest też deska rozdzielcza. Nie znajdziemy na niej jednak żadnego wielofunkcyjnego pokrętła do obsługi urządzeń pokładowych – twórcy Toyoty Corolli słusznie wyszli z założenia, że dotykowy ekran i kilka przycisków spełniają swoją rolę, więc nie trzeba dublować ich funkcji. Poza tym na pokładzie znalazło się tylko to, co jest naprawdę potrzebne i służy komfortowi lub bezpieczeństwu. Siedem poduszek i ESP (VSC)? Proszę bardzo, ale już z licznych u innych producentów asystentów jazdy został tylko system samodzielnego parkowania.
Nowa Toyota Corolla bardzo zaskoczyła nas też podczas jazdy. Pierwsza rzecz to komfortowe resorowanie nierówności – w czasach, gdy z generacji na generację auta są coraz twardsze, praca zawieszenia była miłą niespodzianką. Gdy dodamy do tego świetnie wyciszoną kabinę i wygodną pozycję za kierownicą, możemy przymknąć oko na przeciętny, mało precyzyjny układ kierowniczy – w tym aucie nie ma to po prostu żadnego znaczenia. Dobre wrażenie wywarł na nas też 132-konny benzynowy silnik 1.6 – równomiernie rozwija moc i nie trzeba mocno wciskać pedału gazu, by wywołać pożądaną reakcję.
Dlaczego nowa Toyota Corolla jest tak komfortowa, a w jej ofercie nie ma downsizingowych silników i zrezygnowano z denerwujących asystentów kierowcy? Bo ten samochód tylko w śladowych (w stosunku do całej produkcji) ilościach trafi do Europy i nie projektowano go z myślą o mieszkańcach Starego Kontynentu. Poza nim i USA samochód ma być oszczędny, komfortowy i będzie spełniać swoją podstawową funkcję – ma jeździć!
Galeria zdjęć
Polakom nadal kojarzy się ono z niezniszczalnymi, choć wrażliwymi na korozję, kanciastymi pojazdami kupowanymi za dolary w Pewexie (koniecznie z dieslem!).
Co wchodząca właśnie do sprzedaży Toyota ma wspólnego ze swoimi poprzedniczkami? Wbrew pozorom – bardzo wiele.
Choć przedstawiciele Toyoty trochę przesadnie tytułowali Corollę „małym Camry”, to trzeba przyznać, że z wyglądu, zwłaszcza z tyłu, auto przypomina starszy, nieoferowany w Europie (poza Rosją) większy model. Przód to oczywiście najnowszy Auris, z którego techniki pojazd w dużej mierze korzysta.
Większa o 8 cm w stosunku do poprzedniczki długość przełożyła się w całości na rozmiar kabiny. Rozstaw osi zyskał aż 10 cm i oczywiście, najbardziej odczują to pasażerowie siedzący z tyłu – nawet wysokie osoby nie będą dotykać kolanami oparć przednich siedzeń.
Nowa Corolla bardzo zaskoczyła nas też podczas jazdy. Pierwsza rzecz to komfortowe resorowanie nierówności – w czasach, gdy z generacji na generację auta są coraz twardsze, praca zawieszenia była miłą niespodzianką.
Gdy dodamy do tego świetnie wyciszoną kabinę i wygodną pozycję za kierownicą, możemy przymknąć oko na przeciętny, mało precyzyjny układ kierowniczy – w tym aucie nie ma to po prostu żadnego znaczenia.
Dobre wrażenie wywarł na nas też 132-konny benzynowy silnik 1.6 – równomiernie rozwija moc i nie trzeba mocno wciskać pedału gazu, by wywołać pożądaną reakcję.
Nowa Corolla nie piszczy, nie wyświetla zbędnych komunikatów. Jest samochodem, w którym kierowca nie jest ubezwłasnowolniony. I bardzo dobrze!
Multimedialny system Toyota Touch 2 z funkcją Bluetooth i kamerą cofania znajdziemy w standardzie dwóch najwyższych wersji wyposażeniowych. Nawigacja Touch 2 & Go jest opcjonalna i wymaga dopłaty 2100 zł.
„Automatu”. Toyota upiera się przy skrzyni CVT (dostępna z silnikiem 1.6). Szkoda, że nie zdecydowała się na klasyczną przekładnię automatyczną.
Komfort jazdy. Dawno już nie podróżowaliśmy tak miękko resorującym i dobrze wyciszonym kompaktem.
Dlaczego nowa Corolla jest tak komfortowa, a w jej ofercie nie ma downsizingowych silników i zrezygnowano z denerwujących asystentów kierowcy? Bo ten samochód tylko w śladowych (w stosunku do całej produkcji) ilościach trafi do Europy i nie projektowano go z myślą o mieszkańcach Starego Kontynentu. Poza nim i USA samochód ma być oszczędny, komfortowy i będzie spełniać swoją podstawową funkcję – ma jeździć!