Auto Świat > Testy > Testy nowych samochodów > Jechałem Mercedesem droższym nawet od Maybacha. Poczułem się ważny, jak nigdy

Jechałem Mercedesem droższym nawet od Maybacha. Poczułem się ważny, jak nigdy

Mercedes S 680 Guard to rynkowa anomalia – jedyna "gwiazda" droższa od Maybacha. Chociaż z zewnątrz nic na to nie wskazuje, tej limuzynie można nawet powierzyć swoje życie. Są na to papiery. Opancerzony Mercedes Klasy S ochroni podróżnych nie tylko przed ostrzałem z amunicji przeciwpancernej, ale nawet wybuchem bomby i atakiem z broni chemicznej. W żadnym innym samochodzie nie czułem się tak bezpiecznie podczas jazdy.

Opancerzony Mercedes Klasy S GuardŹródło: Mercedes-Benz
  • Opancerzony Mercedes Klasy S z VIP-em i jego obstawą waży aż 4,5 tony. Inżynierowie musieli wszystko dostosować do tak zwiększonej masy
  • Jedne drzwi pojazdu ważą 240 kg, a samo warstwowe okno 50 kg. Wszystko po to, by mieć pewność, że do kabiny nie wleci żadna kula
  • Kuloodporna "eska" pożyczyła silnik V12 od Mercedesa-Maybacha S 680. W takim aucie wzmocniony 6-litrowy silnik to... konieczna podstawa
  • Pancerną limuzynę można konfigurować niemal tak samo, jak klasycznego Mercedesa Klasy S. Trzeba jednak zrezygnować z okna panoramicznego i lodówki na szampana
  • Materiał promocyjny. Został tak oznaczony ze względu na obowiązujące przepisy. Wyjazd na prezentację był opłacony przez producenta, ale nie miał on wglądu w publikowany tekst

– Spróbuj otworzyć te drzwi zupełnie normalnie. Nie uwierzysz, że ważą prawie 240 kg — podpuszcza mnie instruktor, który zna opancerzonego Mercedesa Klasy S na wylot. Niedosłownie, bo przez karoserię i szyby spełniające najwyższą normę VR10 do kabiny nie przedostanie się żadna kula – to jeden z dwóch cywilnych samochodów na rynku, który osiągnął taki wynik w testach wytrzymałości balistycznej.

I rzeczywiście, dzięki elektromechanicznym siłownikom wcale nie trzeba używać nadprzyrodzonych mocy, by dostać się do tej fortecy na kołach (na marginesie: zamiast wysuwanych klamek są tradycyjne). Po chwili moszczę się już w wygodnym fotelu, który można zamienić w leżankę, i znajduję więcej niecodziennych rozwiązań ułatwiających korzystanie z pojazdu gotowego na koniec świata. Szofer dostojnie rusza i jak gdyby nigdy nic zaczynamy wspinać się 4,5-tonową pancerną limuzyną po zwykle zamkniętej o tej porze roku zaśnieżonej przełęczy Timmelsjoch w Austrii.

Opancerzony Mercedes na przełęczy Timmelsjoch
Opancerzony Mercedes na przełęczy TimmelsjochŹródło: Mercedes-Benz

Opancerzony Mercedes S Guard dobrze imituje "zwykłą" Klasę S

Pierwsze zaskoczenie? Wrażenia towarzyszące jeździe są z grubsza takie same jak w standardowym Mercedesie Klasy S. Jedyne, co zauważam, to że na niektórych nierównościach zawieszenie pracuje delikatnie głośniej, ale nie robi tego ze szkodą dla komfortu – inżynierowie dostosowali je do znacznie podwyższonej masy pojazdu. Wspomniane wcześniej 4,5 tony to przybliżona waga już z trzema osobami na pokładzie: VIP-em, ochroniarzem i kierowcą.

Pomimo sporego nachylenia drogi pełnej kopnego śniegu limuzyna bez wysiłku wwozi nas coraz wyżej, aż na szczyt, z którego widać już Włochy. Zazwyczaj, bo akurat dziś pogoda wyciągnęła ze swojego repertuaru mgły i śnieżycę. Brak głośnej pracy na wyższych obrotach i brak generalnej zadyszki budzą zdumienie w tak ciężkim samochodzie. To zasługa 612-konnej, widlastej "dwunastki" pożyczonej od Maybacha S 680. Z oczywistych względów przyspieszenie do "setki" trwa tutaj jednak prawie dwa razy dłużej (opancerzonej limuzynie taki sprint zajmuje 8,6 s). W tych warunkach tego nie sprawdzimy, ale kierowca zapewnił mnie, że ciężki wóz rozpędza się nawet do 190 km na godz.

Mercedes Klasy S Guard to motoryzacyjny szczyt dla strachliwych
Mercedes Klasy S Guard to motoryzacyjny szczyt dla strachliwychŹródło: Mercedes-Benz

W potężnej jednostce spalinowej sporo zmieniono – ma aluminiową skrzynię korbową, jednoczęściowy napęd łańcuchowy, kuty wał korbowy, kute tłoki i wieloiskrowy układ zapłonowy z dwunastoma podwójnymi cewkami. Wszystko po to, żeby można było na nią liczyć nawet w najtrudniejszych warunkach i wysilonej eksploatacji. Podobno 6-litrowe "serce" pochłania średnio niecałe 20 l paliwa na 100 km.

Dzięki zastosowaniu wzmocnionych (a jakże!) półosi po raz pierwszy w historii opancerzonych "gwiazd" silnik przekazuje moc nie na jedną, lecz na obie osie. Domyślnie na tył trafia 69 proc. momentu obrotowego, ale mój szofer z tego nie korzysta na zakrętach. — Przewiozę Cię dostojnie. Tak jak wypada tym samochodem — uprzedził przed jazdą.

W środku jest prawie identycznie, jak w "zwykłej" Klasie S
W środku jest prawie identycznie, jak w "zwykłej" Klasie SŹródło: Mercedes-Benz

Mercedes S Guard 680 4Matic to mobilna kapsuła bezpieczeństwa

Nie wypada mówić tu o wielkości produkcji i specjalnych zamówieniach klientów. Mój rozmówca zdradza tylko, że od podpisania umowy do doręczenia samochodu upływa sześć miesięcy, a pojazd jest w dużej mierze składany ręcznie. Konfigurowanie opancerzonej "eski" nieco się różni. Przykład? Nie można zamówić panoramicznego dachu, bo byłby piętą achillesową szczelnej skorupy. Różnią się też okna będące tutaj czymś w rodzaju szklanych kanapek – są grubości pięści. Mają hydrauliczne podnośniki, więc można je otworzyć bez zasilania. Jedno okno waży blisko 50 kg – szok!

Ale kuloodporne szyby to nie taki znowu ewenement, można bowiem zamontować je w wielu autach. Tylko Mercedesowi – i w tym roku też BMW – udało się spełnić wymagania najwyższego poziomu ochrony balistycznej (VPAM VR10) w przypadku "elementów nietransparentnych", czyli karoserii. Mercedes S Guard z zewnątrz jest opakowany w skorupę cywilnej Klasy S, ale pod nią ma zupełnie inną strukturę z wbudowanymi elementami ochronnymi (zintegrowany system ochrony iSS). W pewien sposób kuloodporne są nawet opony Michelin PAX – po przebiciu pozwalają jeszcze na 30 km jazdy z prędkością do 80 km na godz., co wystarczy do oddalenia się z miejsca zamachu.

Zdjęcie nie oddaje aż tak dobrze prawdziwej grubości szyb
Zdjęcie nie oddaje aż tak dobrze prawdziwej grubości szybŹródło: Mercedes-Benz

Prowokacyjnie pytam kierowcę, czy opancerzony Mercedes Klasy S Guard jest niezniszczalny. Nie jest. Jeśli wybuchnie pod nim duża bomba, nie będzie się już nadawał do dalszej jazdy. Producent gwarantuje jednak, że osoby znajdujące się w środku przetrwają eksplozję i wyjdą z niej tylko ogłuszone. Samochód uruchomi system gaśniczy i butle z tlenem zamieniające kabinę w istną kapsułę przetrwania. Specjalne zapory ognioodporne i uszczelnienia w drzwiach chronią bowiem nie tylko przed pożarem, ale też atakiem za pomocą trujących gazów.

Z uwagą słucham o tym niespotykanym w samochodach wyposażeniu i jednocześnie zmieniam rodzaj masażu. Po chwili orientuję się, że nie zajrzałem jeszcze do lodówki ze schłodzonym szampanem, a już wkrótce dotrzemy do końca naszej podróży, czyli miejscowości Hochgurgl. Gdy sięgam tam, gdzie ostatnio w Maybachu, z ubolewaniem odkrywam, że nie ma tu chłodziarki, bo jej miejsce zajmują boks od wspomnianych chwilę wcześniej systemów przetrwania i duży przycisk antynapadowy... Cóż, albo trunek, albo bezpieczeństwo! A że w niektórych kręgach ostrożności nigdy za wiele, lepiej chyba wybrać to drugie, zamiast brać udział w końcu świata z kieliszkiem w ręku. Jedno jest pewne – jeśli zobaczysz przez szybę wycelowaną lufę, będziesz wdzięczny, że siedzisz w kuloodpornym Mercedesie Klasy S.

Krzysztof Grabek
Krzysztof Grabek
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków