- Amerykańska ikona offroadu pozostaje wierna swojemu pierwotnemu stylowi
- Czasy się zmieniają, ale nie wygląd Wranglera
- Nowy Jeep Wrangler przyjemnie zaskakuje wysokim komfortem resorowania
Jak dla Niemców archetypem auta sportowego pozostaje Porsche 911, tak dla Amerykanów wzorcem samochodu terenowego jest Jeep Wrangler. I nie tylko dla nich. Legenda – chyba do żadnego pojazdu to określenie nie pasuje lepiej niż do Wranglera Rubicona. Nawet jeśli dziś ta legenda ma system start-stop, asystenta martwego pola i tylne drzwi z magnezu. Dlaczego je ma? Bo może. I jeszcze dlatego, że częściej niż po malowniczych bezdrożach na końcu świata przemieszcza się po ulicach naszych miast i po autostradach. My jednak wolimy jeździć nim z dala od asfaltowych dróg. Tu, na końcu świata, na tle niezwykłej przyrody Nowej Zelandii, Jeep Wrangler Rubicon prezentuje się najlepiej.
Czasy się zmieniają, ale nie wygląd Wranglera. Mike Allen, szef designu Jeepa, tłumaczy to tak: Gdy tylko zapowiadamy modernizację naszej ikony, natychmiast podnosi się wrzask ze strony zagorzałych miłośników: „Tylko nie ruszajcie stylistyki!”. Potem dodaje z uśmieszkiem: Ale myśmy to zrobili.
Co się zmieniło? W wyglądzie zewnętrznym nie ma niespodzianek. Proporcje są niezmienione, jedynie grill został delikatnie wygięty do przodu, zderzaki mają bardziej filigranowy kształt, na nadkolach dostępnych w kolorze auta umieszczono paski LED-ów. Okrągłe przednie światła też świecą LED-ami. Maska ma dwa wloty powietrza. Przednia szyba jest bardziej pochylona i większa. Kilka ruchów wystarczy, żeby położyć szybę na masce i zdjąć skrzydła drzwi – ukłony dla praojca Willysa. Podczas gdy nasz dwudrzwiowy Wrangler dzielnie przedziera się przez koryto strumienia spływającego z lodowca, my słuchamy specjalisty Jeepa odpowiedzialnego za model.
Całkowicie zmodernizowaliśmy Wranglera – mówi John Mrozowski. Jako prawdziwa terenówka nadal jest budowany na ramie, wykonanej teraz z wytrzymałych, lekkich stali i aluminium. Drzwi, maska, rama przedniego okna i nadkola są całe z aluminium. Dzięki temu Wrangler jest lżejszy i bardziej wytrzymały od poprzednika. Choć z masą 1894 kg świadomie pozostaje odległy od „lekkich terenówek”. Podczas gdy nowoczesne, jeżdżące głównie po miastach SUV-y stawiają na nadwozie samonośne i często napęd na jedną oś, amerykańska ikona offroadu ze swoim napędem 4x4, reduktorem i blokadami mechanizmów różnicowych świetnie radzi sobie w trudnym terenie.
A na asfalcie nowy Wrangler porusza się teraz z większą gracją, m.in. dzięki dwulitrowemu benzyniakowi z turbodoładowaniem, o mocy 272 KM i momencie 400 Nm, oraz 8-stopniowemu „automatowi”. Przy tym silniku, pochodzącym z Alfy Romeo, produkowane w USA 3,6-litrowe wolnossące V6 wygląda oldskulowo.
Czasy surowego traktowania podróżnych i niechętnie wykonywanych zmian kierunku jazdy minęły bezpowrotnie. Nowy Jeep Wrangler przyjemnie zaskakuje wysokim komfortem resorowania i posłuszną reakcją na rozkazy wydawane elektrohydraulicznemu układowi kierowniczemu. A to jeszcze nie koniec technicznych nowości w offroadowym klasyku. Na pokładzie znalazł się cały arsenał urządzeń zwiększających bezpieczeństwo, a także zaawansowane systemy ułatwiające jazdę, parkowanie i uprzyjemniające podróżowanie. Jesteśmy przekonani, że wyznawcy ikony offroadu zniosą taką dawkę nowoczesności. I będą gotowi w połowie roku udać się do salonu Jeepa, żeby obejrzeć najnowszą odsłonę auta, którego historia rozpoczęła się w 1942 r.
Jeep Wrangler - naszym zdaniem
Nie musi być od razu Nowa Zelandia, Wranglerem równie dobrze można wybrać się w Bieszczady. Długi proces modernizacji klasyka zaowocował przeniesieniem go do strefy nowoczesności – auto otrzymało m.in. elektroniczne systemy zwiększające komfort i bezpieczeństwo. Zachowano przy tym zdolności terenowe, klasyczną sylwetkę i niepowtarzalny styl legendarnego twardziela.