- Kia szykuje dwa elektryki: e-Soul i e-Niro. Oba będą dostępne w dwóch wersjach: o mocy 204 KM (bateria 64 kWh) lub 136 KM (bateria 39,2 kWh).
- Sprzedaż w Polsce w drugiej połowie 2019 roku (e-Soul). Model e-Niro pojawi się później – w pierwszym kwartale 2020 roku
- W 2018 roku KIA sprzedała więcej elektrycznej wersji Soul EV niż wersji spalinowych z silnikiem benzynowym czy diesla
Cóż, wciąż lubię zapach paliwa. Brzmienie dobrej widlastej ósemki to dalej poezja. Nawet w klekocie diesla odnajduję przyjemne akcenty. Z pewnością będzie mi tego brakować w niezbyt odległej elektrycznej przyszłości. To jednak wcale nie oznacza, że każdy elektryk traktuję ortodoksyjne – bezgranicznie kocham albo też wręcz obsesyjnie nienawidzę. Wciąż podchodzę do nich z nieskrywaną ciekawością i… nadzieją. Zastanawiam się bowiem (a właściwie liczę na to) czy sprawią w przyszłości tyle przyjemności i emocji, ile najlepsze dzieła techniki spalinowej.
Kogo wyrzucić z pracy?
KIA po części zaspokoiła moją ciekawość. Już zapowiedzi nowych elektrycznych e-Soul i e-Niro były bardzo obiecujące. I nie chodzi jedynie o sam zasięg, którym Koreańczycy dalej zawstydzają niemiecką konkurencję premium. KIA miała bowiem także czym się chwalić w zakresie samej konstrukcji nadwozia, akustyki, systemów wspomagających kierowcę oraz długo oczekiwanego w Europie systemu multimedialnego UVO Connect (za oceanem znany już od lat). Tyle teorii. A jak obietnice prezentują się w praktyce?
Ocenę wyglądu pozostawię Wam. Ograniczę się do tego, że e-Soul na żywo prezentuje się lepiej niż na zdjęciach. Dorzucę coś jeszcze. Brawo dla KIA za to, że zachowano charakterystyczny styl poprzednika. To dalej sympatyczne pudło, które z pewnością bardzo łatwo wypatrzymy nawet na najmocniej zakorkowanej ulicy. Uznanie za konsekwencję.
W środku również nie sposób kryć uznania. Przede wszystkim trudno narzekać na wykonanie. Całość jest porządnie spasowana na tyle, że nie tylko w trakcie jazdy nic nie trzeszczy i klekocze. W kabinie panuje niemal stoicki spokój także wówczas, gdy długo i wytrwale słuchałem głośno nagrań z dość mocnymi tonami niskimi. Choć sam system Harman Kardon nie jest szczególnie wybitny (za strojenie głośników wysokotonowych powinno się akustyka postraszyć zwolnieniem z pracy w trybie natychmiastowym), to jednak jak na elektryczne auto (obsesja na punkcie odchudzania) brzmi satysfakcjonująco.
Nie musimy już zazdrościć Ameryce
Tworzywa dobrano wedle zasady – im wyżej tym lepiej. W górnej części jest zatem przyjemnie miękko, ale od ekranu w dół królują twarde plastiki na miarę wielu popularnych samochodów oferowanych w Europie. Co ważne – nie ma jednak wrażenia taniochy czy tandety. Nie ma również mowy o zapachu niezbyt przyjemnym dla podróżujących. Innymi słowy – spędzanie czasu w bardzo przestronnej i zaskakująco dobrze wyciszonej kabinie (nawet z tyłu osoba o wzroście 1,8 m będzie mieć sporo miejsca na kolana, gdy z przodu usiądzie kierowca mierzący tyle samo) jest całkiem przyjemne, szczególnie, że KIA zadbała o całkiem komfortowe fotele.
Rozglądając się po kabinie trudno przeoczyć kluczową nowość – długo oczekiwany system multimedialny e-UVO (wraz z aplikacją do telefonu, która podczas testu nie była jeszcze dostępna), który KIA z powodzeniem stosuje od lat w USA. Warto mu się przyjrzeć, choćby dlatego, że docelowo zastąpi wszystkie dotychczasowe urządzenia instalowane przez KIA w autach oferowanych w Europie. Doczekaliśmy się zatem ekranu 10,25” z pomysłową funkcją podziału na strefę dla kierowcy i pasażera. Innymi słowy – jednocześnie z dużego wyświetlacza mogą niezależnie korzystać dwie osoby! Na jednej połowie kierowca może mieć np. nawigację czy dane o zużyciu energii a na drugiej pasażer może przeglądać folder z muzyką albo korzystać z serwisów internetowych.
Gdyby szukać odpowiednika UVO wśród aut europejskich to można je śmiało porównywać do najbardziej zaawansowanych zestawów montowanych w Seatach, Skodach czy Volkswagenach. Całość działa całkiem szybko i jest zaskakująco łatwa w obsłudze. Brawo KIA.
Mniej niż 8 s do setki i poniżej 16 kWh na setkę
Oczywiście multimedia to tylko dodatek do samochodu. Przecież mamy nim przede wszystkim podróżować zamiast spędzać godziny na parkingu, by bawić się sprzętem audio. Nie musimy się przy tym obawiać, że będziemy zawalidrogą. Przyspieszenie do 100 km/h nawet w słabszej odmianie zajmuje mniej niż 10 sekund. W przypadku 204 KM wersji setkę zobaczymy po niecałych 8 sekundach. Nie ma co pomstować na prędkość maksymalną (167 km/h w mocniejszym e-Soul, czy 155 km/h w słabszej wersji). Co z tego, że z łatwością wyprzedzą nas Tesle, i-Pace, EQC czy e-tron, skoro za szybką jazdę przyjdzie i tak zapłacić dotkliwą cenę w postaci szybszego wyczerpania akumulatora.
KIA obiecuje spory zasięg. Według testów WLTP przejedziemy w cyklu mieszanym nawet 452 km (64 kWh) lub 276 km (odmiana standardowa). Gdy zasiadaliśmy za kierownicą naszego egzemplarza komputer wskazywał zasięg 368 km przy ok. 80 proc. baterii. Po niemal 70 km trasie (autostrada, drogi lokalne i miasteczka z limitami do 40 km/h) i kluczeniu po różnych parkingach i placach zasięg spadł do 319 km. Średnie zużycie energii z całej trasy wyniosło zaś zaledwie 15,8 kWh/ 100 km (wietrzny, słoneczny dzień z temperaturą 8-10 stopni C). W przypadku jazdy autostradą z prędkością 120 – 130 km/h oraz dość dynamicznej podróży ze wspinaczką na wzgórza nieopodal Frankfurtu) komputer wskazywał zaś 21,7 kWh/ 100 km (czyli wówczas mamy szanse na niecałe 300 km zasięgu).
Subtelniej niż w Nissanie Leaf
Jazda elektryczną KIA jest bardzo przyjemna. Nie jest to szczególną niespodzianką po wcześniejszych pozytywnych recenzjach bliskiego krewniaka, czyli Hyundai Kona Electric. Samochód świetnie reaguje na każde mocniejsze wciśnięcie pedału gazu. Wprawdzie łatwo wychwycić różnice pomiędzy poszczególnymi trybami jazdy (Eco, Normal, Sport), ale za każdym razem, gdy potrzebujemy sprawnie przyśpieszyć to e-Soul dzielnie wyrywa do przodu. W trybie Sport czy Normal nietrudno nawet o wrażenie, że werwy jest aż nadto.
Wypróbowaliśmy też tryb ECO+. Wówczas zadziwiająco łatwo poczuć jakby nagle samochód otrzymał ogromny kaganiec albo zyskał dodatkowe kilkaset kilogramów obciążenia. Auto wówczas ospalej reaguje przy delikatnym traktowaniu pedału gazu. Przy mocniejszym wciąż jednak chętnie wyrywa do przodu.
Bez względu na to jaki tryb wybierzemy to sztuczny dźwięk pracy silnika (układ VESS) przypomina nieco brzmienie statku kosmicznego z serialu Star Trek i ruszającego nowoczesnego pociągu, albo pralki wirującej z większą prędkością. Całość jest na tyle delikatna, że nietrudno o wrażenie, że jest po prostu zbyt cicho.
KIA zasługuje na pochwały za komfort jazdy (z tyłu zamiast belki jest zawieszenie wielowahaczowe). I nie chodzi jedynie o bardzo przyjemną charakterystykę pracy zawieszenia (nie ucierpiała na tym precyzja prowadzenia) ale także działanie układów asystujących kierowcę. Aktywny tempomat bardzo subtelnie reaguje na samochody zjeżdżające na nasz pas w ostatniej chwili (nie ma uczucia reakcji w ostatniej chwili i mocniejszego hamowania) oraz bardzo płynnie utrzymuje się w pasie ruchu (nie ma wrażenia, że myszkujemy i odbijamy się od jednej linii do drugiej). Dość delikatnie działa także układ odzyskiwania energii (regulowana ręcznie 3 stopniowa praca). Wystarczy zatem umiejętne operowanie pedałem gazu, by w trakcie podróży niemal w ogóle nie korzystać z hamulców. Jedynie przy maksymalnym odzysku energii czuć wyraźniej zwalnianie pojazdu po puszczeniu pedału gazu. Nie jest to jednak aż tak mocno odczuwalne jak np. w nowym Nissanie Leaf.
42 minuty o ile…
Na koniec pozostaje jeszcze jedna kwestia techniczna: ładowanie (wbudowana ładowarka ze złączem CCS – 7,2 kW). Kia chwali się czasem zaledwie 42 minut na naładowanie od 20 proc. do 80 proc. baterii (gęstość energii wynosi 250 Wh/kg dzięki nowemu roztworowi chemicznemu, czyli o 25 proc. lepiej niż w poprzedniku). Tyle można uzyskać po podpięciu do szybkiej ładowarki prądu stałego (DC) o mocy 100 kW. Takich zaś jest wciąż zdecydowanie za mało. W przypadku stacji Wall Box (prąd przemienny) potrzeba zaś nieco ponad 6 godzin na naładowanie od 0 proc. do pełna.
Otwartą kwestią pozostaje, kiedy w Polsce będzie można już sprawdzić nowy model e-Soul. Choć pierwszy egzemplarz już jest to jednak na pojazdy w salonach trzeba będzie poczekać do końca wakacji. Choć przedstawiciele KIA nie chcą jeszcze zdradzić cen, to jednak można spokojnie obstawiać ok 150 tys. złotych za wersję ze standardowym akumulatorem. Dopłata do mocniejszej odmiany wyniesie zaś ok 15-17 tys. złotych.
To nam się podoba
Dobre wyciszenie, przestronna kabina, dobra jakość wykończenia, komfort jazdy, bogate wyposażenie, dobra dynamika jazdy, wygodna obsługa, subtelna praca aktywnego tempomatu i utrzymania w pasie ruchu
To nam się nie podoba
Stosunkowo niewielki bagażnik, twarde tworzywa w dolnej części kabiny, długi czas ładowania z gniazdka 230 V, nagłośnienie Harman Kardon nieco rozczarowuje, jakość obrazu z kamery cofania nieco poniżej oczekiwań
Dane producenta | Dane producenta | |
Typ silnika | elektryczny | |
Moc maksymalna (KM) | 204 | |
Maks. moment obrotowy (Nm) | 395 | |
Przyspieszenie 0-100 km/h (s) | 7,9 | |
Prędkość maksymalna (km/h) | 167 | |
Średnie zużycie energii (kWh/100 km) | 15,7 | |
Emisja CO2 (g/km) | 0 | |
Skrzynia biegów/ napęd | 1 biegowa/ przedni | |
Pojemność bagażnika (l) | 315 | |
Pojemność akumulatora (kWh) | 64 | |
Dł./szer./wys./rozstaw osi (mm) | 4195/1800/1605/2600 | |
Marka i model opon | Michelin Primacy 3 | |
Rozmiar opon | 215/55 R 17 |