Lexus stara się przyzwyczaić swoich przyszłych klientów do bardzo śmiałych i odważnych stylistycznie kształtów karoserii oraz nowoczesnych rozwiązań napędu. Na początku roku pokazał w Detroit, a potem w Genewie sportowe coupé z napędem hybrydowym LF-LC, a teraz – na salon paryski – przygotował koncepcyjny model LF-CC, czyli coupé z segmentu D.
Zwykle pojazdy koncepcyjne mają niewiele wspólnego z produkowanymi seryjnie, ale Lexus zapowiada, że przyszłe modele będą równie odważne jak pokazywane teraz prototypy. Być może więc dość spokojne stylistycznie IS za kilka lat będzie wyglądało tak, jak auto, które prezentujemy obok.
Najbardziej charakterystyczny element LF-CC to ogromna, trójwymiarowa osłona chłodnicy. Nietypowe są: reflektory projekcyjne (bez obudowy)oraz światła do jazdy dziennej wkomponowane w górną część zderzaka. Boczna linia auta jest typowa dla sportowych coupé – mocno pochylona przednia szyba, wysoko poprowadzona linia okien bocznych i opadający dach, płynnie przechodzący w pokrywę bagażnika ze spoilerem.
Tył jest masywny, z dwoma wąskimi zespołami lamp. Nadwozie koncepcyjnego LF-CC pokryto metalizowanym lakierem w ciemnoszarym kolorze Fluid Titanium, który pozwala uwypuklić kształty karoserii.
Wnętrze LF-CC to również zapowiedź tego, jak będą wyglądały kokpity przyszłych modeli Lexusa. Centralną część deski rozdzielczej podzielono na dwie strefy: w górnej znalazł się duży wyświetlacz ciekłokrystaliczny, w dolnej umieszczono oryginalnie wyglądający dotykowy panel sterowania i dźwignię biegów.Wnętrze jest luksusowe: fotele, boczki drzwi i górę kokpitu pokryto jasnobrązową skórą. Wiele detali ma metalizowane wykończenie.
Warto też zwrócić uwagę na to, co jest pod maską. Nowy napęd hybrydowy zbudowano na bazie 2,5-litrowego silnika spalinowego, współpracującego z motorem elektrycznym. Takie połączenie pozwoli uzyskać emisję CO2 na poziomie poniżej 100 g/km. Nowy układ napędowy będzie w najbliższych latach wprowadzony w pozostałych modelach Lexusa.
Jeśli LF-CC zostanie dobrze przyjęty (a ma na to wielką szansę), to za rok, najdalej dwa, powinniśmy zobaczyć jego wersję seryjną.