Testowaliśmy już Mitsubishi ASX ze 150-konnym silnikiem Diesla i w wersji In-vite. Po co w takim razie opisujemy kolejny raz takie samo auto? A właśnie, że nie takie samo, bo w odróżnieniu od poprzedniego testu tym razem do redakcji trafił samochód z napędem na wszystkie koła.
Nadwozie/jakość. Pierwsze wrażenie? Jaki on mały. Jednak to tylko pozory, bo po wejściu do wnętrza przeżywamy kolejne zdziwienie, gdyż okazuje się, że ASX jest całkiem przestronnym SUV-em. Nawet wyrośnięte osoby podróżujące w drugim rzędzie siedzeń nie będą narzekały na brak miejsca.
Wysokie noty zbierają również fotele, które zapewniają wygodną jazdę, oraz przejrzysta deska rozdzielcza. Wsiadając pierwszy raz do auta, nie trzeba się uczyć rozmieszczenia przycisków, bo wszystkie są tam, gdzie byśmy się ich spodziewali.
Układ napędowy/Osiągi. Silnik o mocy 150 KM daje kierowcy dużo radości. Wprawdzie przyspieszenie nie wciska w fotel, ale 10 s do „setki” w przypadku SUV-a to dobry wynik. W stosunku do wersji przednionapędowej dynamika jest tylko o 0,3 s gorsza. Nie przeraża również zużycie paliwa, które w modelu 4x4 okazuje się wyższe zaledwie o 0,2 l/100 km.
Niskie spalanie to m.in. zasługa systemu start-stop (AS&G). Niestety, do szybkości działania tego układu mieliśmy zastrzeżenia. Po wciśnięciu pedału sprzęgła trzeba odczekać moment na włączenie silnika. Doceniliśmy za to pracę 6-biegowej skrzyni. Przełożenia włącza się precyzyjnie i bez haczeń.
Układ Jezdny/komfort. Na pewno napęd 4x4 nie sprawia, że ASX staje się pełnowartościową terenówką. Jednak dzięki temu rozwiązaniu możemy czuć się bezpieczniej na śliskim. Oprócz dołączanego napędu na tylne koła pokrętłem na tunelu między fotelami można również wybrać funkcję Lock, która powoduje, że na tył przekazywane jest (również automatycznie) więcej momentu niż przy włączonym 4WD. Napęd 4x4 nie zmienił charakterystyki zawieszenia, więc tłumienie wybojów pozostało skuteczne.
Koszty/bezpieczeństwo. W stosunku do przednionapędowego modelu ASX 4x4 jest droższy o 6 tys. zł i kosztuje 92 990 zł. To dużo, tym bardziej że za Outlandera z dieslem w wersji Invite zapłacimy tylko o 4 tys. zł więcej.