- Wg producenta większe baterie pozwalają przejechać nawet 415 km w cyklu miejskim, podczas testów zasięg był o prawie połowę niższy
- Leaf to elektryczny, ale praktyczny kompakt z bagaznikiem o poj. 435 l
- Nowy model nie jest tani, w Polsce kosztuje od 139 000 zł
Najważniejsze pytanie, które zadajemy sobie w przypadku nowego modelu auta elektrycznego, dotyczy zasięgu. Nic dziwnego, że pierwszą rzeczą, jaką robię po zajęciu miejsca za kierownicą Leafa, jest rzut oka na zestaw wskaźników. Przy naładowanych do pełna akumulatorach komputer wyświetla możliwość pokonania 250 km. Producent podaje, że według testów NEDC nowy Leaf ma zasięg 378 km, a w cyklu miejskim – nawet 415 km. Zaraz przekonam się, jakie rzeczywiste możliwości ma najnowsza generacja tego japońskiego modelu.
Ruszam z ulokowanej nad oceanem ekologicznej osady ITER (Institute of Technology and Renewable Energies) na Teneryfie, która w całości jest zasilana energią odnawialną. Teren naszpikowano sterczącymi nad ziemią wiatrakami oraz przyczajonymi na dachach budynków bateriami słonecznymi. To właśnie tu napełniono ekologicznie pozyskanym prądem akumulatory w moim aucie, a Nissan, promując nowego Leafa, kreuje również wizję ekologicznego transportu. W jej ramach mieści się też dynamiczny rozwój sieci bezpłatnych ładowarek.
Kusząca wizja czystej przyszłości nie przesłoniła mi zadania, które przede mną postawiono. Nowy Leaf korzysta ze zmodyfikowanej płyty podłogowej poprzedniej generacji. Inżynierom udało się sprytnie ukryć baterie. Mam zatem do dyspozycji klasycznie wyglądający samochód kompaktowy z rozstawem osi 270 cm oraz bagażnikiem, który po złożeniu foteli można powiększyć z 435 do 1176 l. Jedyną różnicą w aranżacji wnętrza są wysoko zamocowane fotele. To właśnie pod nimi upakowano baterie. Nie wiadomo natomiast, dlaczego Nissan w nowej odsłonie Leafa nie wprowadził osiowej regulacji kierownicy.
Trasa wiedzie w stronę parku krajobrazowego i wulkanu Teide. Wspinam się pod górę drogami wijącymi się jak rogi bawołu. Leafowi bynajmniej nie brakuje mocy. Znajdujący się pod przednią maską silnik generuje 150 KM oraz 320 Nm. Nissan z przyjemną lekkością korzysta z płaskiego przebiegu momentu obrotowego. Bez względu na to, przy jakiej prędkości wciśniesz pedał gazu, Leaf zawsze jest przygotowany na dynamiczne przyspieszenie. Jedynym głośniejszym dźwiękiem, pojawiającym się od czasu do czasu, jest popiskiwanie opon. Nawet gdy rozpędza się Leafa do „setki” w 7,9 s lub pędzi autostradą 158 km/h, nie ma się wrażenia, że układ napędowy się męczy. Nie oszczędzam Nissana i wspinając się w góry, zostawiam za sobą większość spalinowych samochodów. Nisko umieszczony środek ciężkości powoduje, że Leaf świetnie radzi sobie na zakrętach.
Niestety, opady śniegu spowodowały, że zamknięto szlaki parku krajobrazowego i tym samym nie docieram do wulkanu Teide. Pora zjechać do bazy. Teraz doceniam nowy system o nazwie „E-Pedal”, dzięki któremu ruszanie i zatrzymywanie są możliwe przy użyciu wyłącznie pedału przyspieszenia. Wystarczy zdjąć stopę z gazu, żeby samochód płynnie wytracił prędkość i zatrzymał się. Dzięki tej funkcji kierowca może prowadzić auto bez potrzeby przenoszenia stopy z jednego pedału na drugi. Skuteczniej odzyskiwana jest też energia. To znakomite rozwiązanie nie tylko zwiększa komfort prowadzenia, lecz także poprawia płynność jazdy. Nissan twierdzi, że z tą funkcją kierowcy ograniczają korzystanie z hamulca o 90 proc. Dobry wynik
Przyjemnie obserwuje się, jak podczas zjazdu z gór poziom naładowania akumulatorów szybko rośnie. Wjeżdżam do ulokowanej nad oceanem bazy ITER. Czas na wyniki. Okazuje się, że jeżdżąc swobodnie, bez myślenia o oszczędzaniu energii i wykorzystaniu możliwości, które daje 150-konny silnik, Leaf może przejechać ponad 180 km. Jeśli prowadzi się go w ekologicznym stylu, bez problemów da się zwiększyć ten dystans do ponad 220 km. Trzeba jednak zaznaczyć, że testowaliśmy auto w przyjaznej dla napędów elektrycznych temperaturze 10-20 st. C. To bardzo dobry wynik jak na „elektryka”, choć sporo niższy od deklarowanego przez Nissana. Odrębną kwestią jest wysoka cena auta – minimum 139 000 zł.
Nissan Leaf - naszym zdaniem
Nowy Nissan Leaf jest dynamiczny, cichy, ekologiczny, wygodny i w porównaniu z poprzednią generacją zyskał o 30 proc. większy zasięg. Mimo to wciąż daleko mu do dostarczania przyjemnego poczucia wolności, które zapewniają klasyczne modele z silnikami spalinowymi.
Naszą wyprawę rozpoczęliśmy i skończyliśmy w osadzie ITER.
Funkcję e-Pedal uruchamia się za pomocą niebieskiego przycisku.
Żeby przejechać 250 km, trzeba mieć bardzo lekką stopę.
Szybka ładowarka (50 kW) napełnia baterie w 80 proc. w czasie 40-60 min. Naładowanie baterii w 100 proc. z pomocą naściennej ładowarki (7 kW) zajmuje 7,5 godziny.
Gniazdko ładowania ukryto nad grillem.
Nie tylko w przypadku Nissana niebieskie akcenty na karoserii symbolizują napęd elektryczny.
Nowy Nissan Leaf jest dynamiczny, cichy, ekologiczny, wygodny i w porównaniu z poprzednią generacją zyskał o 30 proc. większy zasięg. Mimo to wciąż daleko mu do dostarczania przyjemnego poczucia wolności, które zapewniają klasyczne modele z silnikami spalinowymi.