Podczas debiutu każdej kolejnej generacji samochodu kierowcy oczekują czegoś nowszego i przede wszystkim lepszego. W przypadku najnowszego wydania Nissana Micry nie do końca się to sprawdza, bo pod niektórymi względami nie ma się odczucia, że mamy kontakt z kolejną generacją tego pojazdu. Czy to oznacza, że nie mamy do czynienia z nowoczesnym pojazdem? Sprawdźmy to podczas testu wersji z bezstopniową przekładnią CVT.
Tak naprawdę większość zarzutów można mieć w stosunku do stylistyki nadwozia. Poprzednik podczas debiutu zaszokował odważnym, a przy tym przyjemnym dla oka (przede wszystkim kobiecego) designem karoserii. Tym razem także oczekiwaliśmy czegoś podobnego,a tymczasem powstał samochód, którego uroda już nie zachwyca. Owszem, czule spoglądające reflektory mogą się podobać, ale to jedyny miły akcent.
Może we wnętrzu będzie lepiej? Nie jest źle, ale przyznajmy, że w tej klasie można znaleźć ciekawiej zaprojektowane pojazdy. W Micrze rażą przede wszystkim czarne twarde plastiki, których użyto do wykończenia deski rozdzielczej. Trzeba za to przyznać, że nie ma żadnych problemów z obsługą logicznie rozmieszczonych przełączników, a czytelność wskaźników okazuje się wzorowa. Prowadzący nie powinien również narzekać na pozycję za kierownicą. Wprawdzie kolumna kierownicza regulowana jest tylko w pionie, ale to w zupełności wystarczy.
Powodem do zadowolenia jest również dobra widoczność. Kierowca ma świetną orientację w tym, co dzieje się poza samochodem w każdym kierunku. Konstruktorzy nie zapomnieli też o miejscach na drobiazgi. Przed pasażerem z przodu znalazły się dwa zamykane schowki, na konsoli środkowej są wgłębienia na napoje oraz niewielka półka. Oprócz tego środkowa część siedziska prawego przedniego fotela jest otwierana i można pod nią schować dokumenty.
Niestety, krytyce należy poddać fotele. Ich wyprofilowanie nie zapewnia należytego komfortu podróżowania, a w dodatku na zakrętach przeszkadza słabe boczne podparcie. Negatywnie oceniamy też przestronność wnętrza. Wiemy, że mamy do czynienia z samochodem klasy B, ale na rynku są konkurenci, którzy lepiej dbają o pasażerów podróżujących na tylnej kanapie. W Micrze miejsca brakuje przede wszystkim na nogi wysokich osób.Przeciętne parametry ma część bagażowa pojazdu. Przy wykorzystanych wszystkich siedzeniach do dyspozycji mamy 265 l, co w zupełności wystarczy na większe zakupy, ale osoby, które użytkują Micrę jako jedyne auto w rodzinie, mogą mieć problem z zapakowaniem bagażu na wyjazd. Jednak bardziej dziwi zaledwie 605-litrowa pojemność kufra po powiększeniu. Dobrze chociaż, że do dyspozycji jest wówczas płaska podłoga. Udaje się ją uzyskać dzięki pomysłowemu składaniu kanapy. Najpierw kładziemy oparcie, a następnie odchylamy je wspólnie z siedziskiem do przodu. Kierowcy przewożący ciężkie bagaże będą niezadowoleni z wysoko umieszczonego progu załadunkowego.
Na razie Micra oferowana jest wyłącznie z jedną benzynową jednostką o mocy 80 KM. Do wyboru są za to dwa rodzaje przekładni – 5-biegowa manualna lub bezstopniowa CVT. Mieliśmy okazję testować samochód z tym drugim rodzajem mechanizmu. Pierwsze wrażenie? Pozytywne. Jedziemy w korku, co chwila się zatrzymujemy i ruszamy. Nie musimy nic robić, tylko puszczać pedał hamulca i lekko dodawać gazu.
Inaczej patrzy się na to rozwiązanie, gdy mamy przed sobą pustą drogę i próbujemy dynamiczniej przyspieszać. Słowo „próbujemy” jest jak najbardziej na miejscu, bo po mocnym wciśnięciu pedału gazu wzrastają obroty oraz hałas silnika, ale przyspieszanie okazuje się przeciętne. Zresztą subiektywne odczucia potwierdzają dane producenta. Micra z przekładnią CVT uzyskuje „setkę” dopiero po 14,5 s, podczas gdy wersja z mechaniczną skrzynią osiąga tę szybkość po 13,7 s. Micra w tej wersji jest samochodem nie tylko dla spokojnie jeżdżących kierowców, lecz także dla tych, którzy nie walczą o każdą 0,1 l paliwa. Według danych podawanych przez producenta auto z przekładnią CVT potrzebuje prawie 0,5 l/100 km więcej niż to z manualną skrzynią.
Zawieszenie nowej Micry nie zyskało u nas uznania z jednego powodu. Jego zestrojenie nie pozwala na dynamiczne pokonywanie zakrętów. W takich warunkach karoseria ma tendencję do mocnego wychylania się. W opanowaniu pojazdu nie pomaga niestety układ kierowniczy, któremu wyraźnie brakuje precyzji. Jeżeli chodzi o komfort resorowania, jest już lepiej, bo wszelkie nierówności są pochłaniane w zadowalającym stopniu. Szkoda tylko, że tylne zawieszenie głośno pracuje.
Prawie 50 tys. zł za samochód klasy B wydaje się zbyt wysoką ceną. Jednak najpierw warto spojrzeć na listę wyposażenia standardowego, które okazuje się bogate. Automatyczna klimatyzacja, tempomat, skrzynia CVT czy skórzane wykończenie kierownicy to elementy, których nie spotyka się nawet w standardzie droższych kompaktowych modeli.
PODSUMOWANIE - Micra zawiodła mnie przede wszystkim pod względem stylistyki oraz jakości wykonania wnętrza. Jadąc tym samochodem, wcale nie odczuwam, że mam do czynienia z nową generacją auta. Muszę natomiast przyznać, że auto dzięki doskonałej zwrotności i przekładni CVT znakomicie sprawdza się podczas jazdy w mieście. Cieszy również bogate wyposażenie seryjne.