Zacznijmy od tego, co na zewnątrz. Zmiany nie są rewolucyjne, ale wystarczające, by odnowiony model odróżnić od poprzednika. Z przodu widzimy zmodyfikowane reflektory oraz inaczej ukształtowane błotniki, zderzak i maskę. Z kolei z tyłu auto najłatwiej rozpoznać po światłach. Teraz wykonano je w technologii LED. Ładniejszy wygląd pojazdu zapewniają też nowe wzory aluminiowych felg oraz dwa dodatkowe kolory karoserii – szary i czerwony.
Modernizacja nie ominęła także wnętrza pojazdu. Zastosowano nowe wskaźniki oraz inne warianty kolorystyczne materiałów wykończeniowych. A co z funkcjonalnością wnętrza i komfortem podróżowania? Jadący z przodu mogą być zadowoleni z ilości miejsca, a kierowca pochwali z pewnością dobrą widoczność we wszystkich kierunkach. Mniej pochlebnie możemy się wypowiadać o fotelach. To przede wszystkim wina słabego podparcia z boku. Powody do narzekania daje również ograniczona przestrzeń nad głowami jadących z tyłu. Za to miejsca na nogi mają tu pod dostatkiem nawet wysocy pasażerowie.
Główna wada nadwozia to niezbyt funkcjonalny bagażnik. Pojemnością ustępuje on wielu klasowym rywalom, a poza tym po złożeniu kanapy nie udaje się uzyskać w nim idealnie równej podłogi. Producent nie przewidział też udogodnień w rodzaju przesuwanej kanapy.
{player}1271384164400.flv{/player}
Zmiany podczas modernizacji nie ograniczyły się wyłącznie do uatrakcyjnienia wyglądu pojazdu. Nad klapą bagażnika zamontowano nowy spoiler, dzięki czemu zmniejszono współczynnik oporu powietrza. Także we wnętrzu odczujemy poprawę. To zasługa lepszego wygłuszenia komory silnikowej. Teraz do uszu jadących dociera jeszcze mniej decybeli z jednostki napędowej. Podczas testu rzeczywiście nie narzekaliśmy na głośność motoru, gdy szybko jechaliśmy trasą.
Trzeba przyznać, że tym autem można naprawdę sprawnie przyspieszać. I nie ma się czemu dziwić, bo jeździliśmy 150-konnym dieslem. To najmocniejszy napęd w Qashqaiu. Samochód świetnie ciągnie już od obrotów biegu jałowego, nie ma tu żadnej turbodziury. Szkoda jednak, że ten pozytywny wizerunek psuje nieco skrzynia biegów. Poszczególne przełożenia włącza się z haczeniem, a to utrudnia szybkie operowanie dźwignią.
Powód do zadowolenia daje zużycie paliwa. Wprawdzie podczas testu samochód spalał przeciętnie o 0,5 l/100 km więcej niż podaje producent, to jednak, zważywszy na osiągi i napęd 4x4, taką nadwyżkę można zaakceptować. Największą zmianę w stosunku do poprzednika odczuwa się w przypadku układu jezdnego. W Qashqaiu sprzed modernizacji powody do narzekania dawała przede wszystkim niedopracowana tylna oś. Na mocno pofałdowanych drogach auto zachowywało się nerwowo. Teraz ten defekt zniknął. Samochód jest znacznie stabilniejszy i – co ważne – pozwala na dynamiczniejsze pokonywanie zakrętów. Niestety, do tych zmian nie przystosowano układu kierowniczego. W dalszym ciągu nie pozwala on prowadzącemu należycie wyczuć drogę. Zastrzeżeń nie mieliśmy za to do komfortu resorowania. Większość wybojów jest dobrze pochłaniana. Cieszy również cicha praca zawieszenia.
Testowany samochód miał napęd 4x4, który pozwala na sprawniejsze poruszanie się po śliskich nawierzchniach. Pamiętajmy jednak o tym, że Qashqai nie jest prawdziwą terenówką i w trudnych warunkach sobie nie poradzi. Nie pomoże nam nawet możliwość włączenia stałego napędu na obie osie. Jeśli ktoś nie potrzebuje napędu na wszystkie koła, może zaoszczędzić 8 tys. zł, bo właśnie o tyle mniej kosztuje odmiana, w której moment obrotowy przekazywany jest wyłącznie na przednią oś.
Podsumowanie
Trzeba przyznać, że odnowiony Qashqai stał się bardziej dojrzałym samochodem. Czy jest ładniejszy, to już kwestia gustu, ale szczególnie spodobało mi się przekonstruowane zawieszenie. Auto nie zachowuje się już nerwowo na nierównościach. Pozytywnie oceniam także wykończenie wnętrza. Za największe wady uważam nieprecyzyjną skrzynię biegów oraz mało funkcjonalny bagażnik.