Co nowego zobaczymy w Qashqaiu po liftingu? Przede wszystkim Nissan chce bardziej podkreślić charakter crossovera. Widać to szczególnie na zewnątrz – nadwozie wygląda agresywniej, choć zachowuje ogólną ideę obraną kilka lat temu przez japońską firmę, gdy zdecydowano się na zmianę image’u i postawił na pojazdy uniwersalne.
Nowa maska i przedni zderzak, nieco inne błotniki, grill i reflektory nadają autu jeszcze bardziej wyraziste rysy. Także z tyłu dostrzeżemy zmiany – zastosowano nowy spoiler, dzięki czemu współczynnik oporu powietrza zredukowano z 0,34 do 0,33, i lampy wykonane w technologii LED. Ofertę uzupełniły dwa nowe kolory nadwozia (szary i czerwony) oraz dodatkowe wzory felg aluminiowych.
W kabinie poprawiono jakość wykończenia, przeprowadzono kosmetykę zegarów oraz zmodyfikowano kształt konsoli pomiędzy fotelami. Wielbiciele audio docenią nowy system Bose, natomiast zwolennicy spokoju – lepiej wyciszone wnętrze (dodatkowa izolacja ściany grodziowej silnika). Tak jak dotychczas, można mieć drobne zastrzeżenia do zbyt małej ilości przestrzeni nad głowami osób siedzących z tyłu.
Do napędu Qashqaia po modernizacji użyto tych samych silników, co w poprzedniku, czyli dwóch odmian benzynowych: 1.6/115 i 2.0/140 KM oraz turbodiesli dCi: 1.5/106 (z ekologiczną wersją Pure Drive – emisja CO2 wynosi 129 g/100 km), a także 2.0/150 KM. Podczas pierwszych jazd testowych sprawdziliśmy topowego benzyniaka oraz najmocniejszego turbodiesla. Pierwszy z silników nie jest przesadnie paliwożerny, ale zadowalającą dynamikę zapewnia dopiero po przekroczeniu 3500 obr./min.
Natomiast 150-konny motor dCi, choć początkowo zmaga się z potężną turbodziurą, po przekroczeniu 2200 obr./min znacznie się ożywia. Do tego okazuje się oszczędny (komputer pokładowy wskazywał średnie spalanie ok. 8 l/100 km).
Dobre oceny zbiera też zmodyfikowane zawieszenie. Po pierwsze, jest nieco bardziej sprężyste (auto nie wychyla się już przesadnie na zakrętach), a po drugie, zostało lepiej dopracowane pod względem akustycznym (mniejszy hałas w kabinie). Drobne zastrzeżenia można mieć jedynie do nieco zbyt „gumowatego” układu kierowniczego.