• Kia Sportage w wersji hybrydowej plug-in dysponuje mocą systemową 265 KM
  • Baterie o pojemności 13,8 kWh można ładować z mocą 7,2 kW – od zera do 100 proc. w niespełna dwie godziny
  • Hybryda plug-in okazuje się dynamiczna i zachęca do korzystania z pełnego potencjału napędu

Piąta odsłona Sportage’a oficjalnie zadebiutowała w 2021 roku i poza całkowicie zmienionym designem po raz pierwszy zaoferowała klientom możliwość wyboru napędu hybrydowego oraz hybrydowego plug-in. Zwłaszcza ta ostatnia propozycja dla wielu osób, które nie chcą jeszcze przesiadać się do aut czysto elektrycznych, może okazać się ciekawą ofertą, tym bardziej że z palety wycofano już odmiany wysokoprężne. Czy zatem stosunkowo najdroższy wariant PHEV może okazać się najtańszy w eksploatacji?

Kokpit modelu zdominowany jest przed dwa duże ekrany o przekątnych 12,3 cala Foto: Igor Kohutnicki / Auto Świat
Kokpit modelu zdominowany jest przed dwa duże ekrany o przekątnych 12,3 cala

Pod maską tego modelu znajdziemy turbodoładowanego benzyniaka 1.6 o mocy 180 KM oraz motor elektryczny, generujący 91 KM, który czerpie energię z litowo-jonowych akumulatorów o pojemności 13,8 kWh (netto). Cały układ osiąga moc systemową 265 KM i łączny moment obrotowy 350 Nm, co już samo w sobie stanowi obietnicę dobrych osiągów. I rzeczywiście tak jest. W sprincie do setki udało nam się zmierzyć 7,7 s, czyli o 0,5 s szybciej niż deklaruje producent, podobnie w przypadku elastyczności podczas przyspieszania od 80 do 120 km/h z "fabrycznych" 5,5 s udało się urwać kolejne 0,6 s. Sportage chętnie korzysta z potencjału napędu, a współpraca silnika benzynowego z elektrycznym przebiega właściwie bez zakłóceń i płynnie. Moment jest przekazywany na obie osie za pośrednictwem sześciostopniowego automatu, który sprawnie reaguje na ruchy pedałem gazu, ale przy niskich prędkościach zdarza mu się poszarpywać w czasie zmiany przełożeń. Biegi da się zmieniać ręcznie łopatkami przy kierownicy, ale przyznam, że korzystałem z tej opcji sporadycznie.