- Przez lata Opel Astra był jednym z najpopularniejszych modeli na polskim rynku
- Teraz Astra jest wciąż w czołówce najchętniej sprowadzanych do Polski aut używanych, ale nowych egzemplarzy aż tak wiele nie ma
- Aktualna generacja pod względem technicznym ma wiele wspólnego z Peugeotem 308
- Nowa Astra GSe napędzana hybrydą plug-in jest droższa od w pełni elektrycznej Astry
- Samochód był użyczony przez importera, a po teście został zwrócony
Nie nazwałbym siebie fanem Opla, ale muszę przyznać, że mam sentyment do aut tej marki. A już do Astry w szczególności, bo to był pierwszy poważny samochód, którym jeździłem po zrobieniu prawa jazdy. Tyle że był to początek lat 90. a pachnąca nowością Astra, nawet w wersji ABC ("absolutny brak czegokolwiek"), z silnikiem 1.4 o mocy 60 KM, bez ABS-u, poduszek powietrznych, bez centralnego zamka, obrotomierza – i tak wyróżniała się na tle tego, co jeździło wówczas po polskich drogach. Kierowcy Maluchów i Polonezów oglądali się za Astrą z zazdrością. Człowiek cieszył się z takich drobiazgów, jak filtr kabinowy z włącznikiem "cyrkulacji wewnętrznej" i wyświetlacz zamontowany nad radiem, który wyświetlał nie tylko stację, ale też datę i godzinę.
Później Astra w Polsce zupełnie nam spowszedniała – miliony egzemplarzy tego modelu zjechały z taśm fabryki w Gliwicach, setki tysięcy Astr trafiły do nas z importu. Przez lata to właśnie Opel Astra był podstawowym samochodem flotowym w setkach polskich firm. Zwykle były to całkowite "golasy", często białe, czasem z nadwoziem kombi, niemal zawsze z instalacją LPG. Później te auta zalegały w komisach, z roku na rok w coraz dalszych alejkach i coraz bardziej skorodowane. Czasem trafiały się sportowe Astry GSi, czasem kabriolety – ale to były rodzynki wśród masy nudnych, niewyróżniających się z tłumu aut. Astry były po prostu przeciętne, ale praktyczne i zwykle tanie w zakupie i eksploatacji. Muszę przyznać, że kiedy myślę "Opel Astra", to pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to flotówka skonfigurowana przez księgowego. Też tak macie? Bo mi właśnie się to zmieniło!
Przyznaję, że odbierając testową Astrę, nie miałem zbyt wielkich oczekiwań. Tym bardziej że wcześniej jeździłem już jej "bliskim krewnym", czyli Peugeotem 308. Aktualna Astra to już model, który powstał już w czasach przejęcia Opla przez grupę PSA, która później, po kolejnych fuzjach, wyewoluowała do globalnego koncernu Stellantis. Peugeot 308, szczególnie w wersji kombi to jedno z najładniejszych aut w tym segmencie, w dodatku z ciekawym oryginalnym wnętrzem. Bałem się, że tu będzie podobnie, jak w modelu Corsa, który jest technicznym (niemal) bliźniakiem Peugeota 208, ale pozbawionym wielu jego smaczków, za to po niemiecku "usztywnionym" i z nudnym wnętrzem.
Opel Astra Sports Tourer GSe: ciekawe wnętrze
Wystarczyło wsiąść do nowej Astry, żeby się przekonać, że wcale nie mam racji. Tu wnętrze nie jest nudne i choć diametralnie różni się od tego, które ma bliźniaczy Peugeot, jest ciekawe i nowoczesne. Oczywiście, księgowi nie mogli się powstrzymać przed wciśnięciem wielu elementów, które znamy od lat z wielu modeli z rodowodem PSA – Peugeotów, Citroenów – takich jak choćby liczne przyciski, selektor trybu jazdy, dźwigienki, przełączniki. Na szczęście, zgrabnie je wkomponowano, tylko nieznacznie nadużywając "piano-blacku". Boczki drzwi to też chyba autorski projekt księgowych.
Przy wsiadaniu zmroził mnie napis "AGR" na fotelach. To skrót od niemieckiego "Aktion Gesunder Rücken", czyli "akcja zdrowe plecy". W starszych Oplach ten skrót oznacza, że tylko komuś ze zdrowymi plecami będzie wygodnie, a osoby o większych gabarytach niemal na pewno będą narzekać na brak miejsca na tylną część ciała i tęsknić np. za wygodnymi, miękkimi fotelami francuskich aut. Tu miłe zdziwienie: mimo że ostatnio nie schudłem, to w tych AGR-ach narzekać mogę najwyżej na sztywność siedziska, ale to nie wada, tylko kwestia osobistych preferencji. Z tyłu, przy wzroście 188 cm nawet ja mieszczę się wygodnie.
Ponieważ w przypadku Astry Sports Tourer mamy do czynienia z autem z nadwoziem kombi, więc bagażnik też ma olbrzymie znaczenie – 516/1553 litrów to dobry wynik, nawet jeśli wersje z napędem wyłącznie spalinowym mają o 81 litrów bagażnika więcej.
Opel Astra Sports Tourer GSe: 225 KM, plug-in: napęd i osiągi
Po ruszeniu nadal jest fajnie, chociaż tu rzut oka na to, z jaką wersją mamy do czynienia, wiele wyjaśnia: to najmocniejsza hybryda plug-in o mocy systemowej 225 KM. Doładowany silnik spalinowy zapewnia 180 KM i 250 Nm, napęd elektryczny to 110 KM i 320 Nm (moc systemowa to nie suma mocy obu napędów!).
Oczywiście, najlepiej jeździ się z naładowanym akumulatorem (pojemność 12,4 kWh, moc ładowania do 7,4 kW, realny zasięg na prądzie to ok. 50 km, w teorii do 68 km), bo przy normalnej jeździe samochód porusza się jak niezły, współczesny elektryk – płynnie, cicho, dynamicznie. Kiedy trzeba przyspieszyć bardziej albo kiedy kończy się prąd, już tak płynnie nie jest, ale nadal osiągi pozostają świetne. Tak, to kombi to godny następca sportowej Astry GSi sprzed lat. Przyspieszenie do setki zajmuje nieco ponad 7 sekund, deklarowana przez producenta prędkość maksymalna to 235 km/h. Jedyne, co może tu przeszkadzać, to zwłoka, z jaką napęd reaguje na głębsze wciśnięcie gazu, kiedy potrzebna jest współpraca obu napędów – auto rwie do przodu, ale dopiero po chwili namysłu, czasem też napęd nieco się "gubi". W trybie elektrycznym opóźnienie reakcji jest minimalne, tryb sportowy nieco poprawia szybkość reakcji, ale lekki niedosyt zostaje. Do miasta przydałby się też tryb jazdy z jeszcze mocniejszą rekuperacją.
Opel Astra Sports Tourer GSe: zawieszenie i komfort
Jako miłośnik komfortowych aut zwykle mam obawy przed obniżonymi zawieszeniami – a wersja GSe takie ma. W tym przypadku obawy są jednak nieuzasadnione, chyba że jeździcie po bardzo kiepskich drogach. Nie, Astra to nie Peugeot 308 z utwardzonym zawieszeniem, tu akurat inżynierowie wykonali naprawdę dobrą robotę. Jest sztywno, pewnie, komfortowo. Do tego fajnie zestrojony układ kierowniczy i mamy samochód, który doskonale zachowuje się zarówno przy prędkościach autostradowych, jak i przy dynamicznej jeździe po krętych drogach.
Opel Astra Sports Tourer GSe: bardzo odważna cena
No i z tej recenzji wyszłaby piękna i zasłużona laurka, gdyby nie jedno "ale" – rzut oka do cennika studzi nieco entuzjazm do tego modelu. Bo auto wprawdzie jest zgrabne, praktyczne, wygodne, świetnie nadaje się zarówno w trasy, jak i do miasta, ale z drugiej strony, to wciąż kompaktowe kombi, które w tej wersji wyceniono na 208 500 zł, a cenę da się łatwo podbić o kolejnych kilkanaście tysięcy kilkoma dodatkami. Ja rozumiem, że inflacja, że to najlepsza Astra w historii, że jest wypakowana po brzegi nowoczesną techniką, ale...
Za taką kwotę miłośnik nowoczesnych technologii może się zacząć zastanawiać, czy np. nie pójść o krok dalej i nie kupić auta w pełni elektrycznego, o jeszcze lepszych osiągach, jak choćby Tesli Model 3 lub nawet Y. Albo, czy nie wybrać jakiegoś kombi marki premium – za mniej niż kosztuje Astra Sports Tourer GSe kupić można nowe BMW serii 3 Touring czy Audi A4 Avant, może nie w wersji plug-in, ale też całkiem przyjemne do jazdy.
Opel Astra Sports Tourer GSe: dane techniczne
Opel Astra Sports Tourer GSe 225 KM: dane techniczne | |
---|---|
Silnik/napęd | Hybryda plug-in, R4, benz. turbo + silnik elektr. |
Pojemność silnika spalinowego | 1598 cm³ |
Moc systemowa | 165 kW (225 KM) |
Maks. moment obrotowy | 360 Nm |
Napęd/skrzynia biegów | na przód/aut. 8–biegów |
0-100 km/h | 7,6 s |
Prędkość maks. | 235 km/h |
Zużycie paliwa / energii, cykl mieszany wg WLTP l/kWh/100 km | 1,2–1,0/19,8–14,4 |
Pojemność zbiornika paliwa/akumulatora trakcyjnego | 42 l/12,4 kWh |
Długość/szerokość/wysokość | 4642/1860-2062/1481 mm |
Rozstaw osi | 2732 mm |
Pojemność bagażnika | 516-1553 l |
Masa własa | 1746 kg |
Ładowność | 424 kg |