Parę bić serca później do duetu dołącza głucho grzmiący V8 SL 55 AMG, tworząc trio. Jeszcze włoska 12-cylindrowa muzyka Maranello, a do tego wspaniały gang Vanquisha i już mamy kompletną orkiestrę. Na trzypasmowej autostradzie A1 panuje jeszcze niczym nie zmącony porządek świata: tylko niewielki ruch zakłóca najdłuższą prostą w republice.
Z Vairano skręcamy na tor wyścigowy
Elektronicznie ograniczanego Mercedesa SL 55 AMG i swobodnie oddychające Lamborghini dzieli różnica 78 km/h i wilgotne dłonie, ponieważ po przekroczeniu 300 km/h prowadzący Murciélago robi się niespokojny.
Dla bliskich, którzy pozostali w domu, "lambo" zapamiętuje najwyższą prędkość na specjalnie do tego celu przeznaczonym wskaźniku cyfrowym w zespole instrumentów: ta prędkość maksymalna wynosi 337 km/h.
Pomimo swojego wybitnie ciężkiego tyłu Porsche jest do przesady łagodne
Dzięki napędowi na cztery koła i świetnemu zawieszeniu niemiecki pożeracz szos ciągnie jak po sznurku, nie dając się zbić z tropu jak wirtualna wyścigówka z PlayStation. Także Mercedes jest prawdziwym autem sportowym.
ESP, ABS, BAS, ASR i ABC sprawiają, że nawet po osiągnięciu prędkości maksymalnej SL 55 AMG jest pewnym, dającym się prowadzić dwoma palcami bolidem dla tych, którzy często rozmawiają przez telefon komórkowy. Zupełnie inaczej jest z gorącokrwistym Ferrari oraz wcale nie oziębłym Astonem Martinem.
"Brytyjczyk" ma tendencję do zmiany toru jazdy w koleinach i przy wietrze bocznym, zachowuje się jak chuligan w "fali" na stadionie: natomiast "włoch" nerwowo trzęsie biodrami pomimo układu kontroli trakcji.
W Niemczech lewy pas jest coraz częściej blokowany przez auta z silnikami Diesla
W Italii rozkoszowaliśmy się luksusem swobodnej jazdy. Nawet pomiędzy Bolonią a Florencją, gdzie dobry Bóg stworzył nie tylko czerwone wino, ale także zakręt, konwój nie musi zwalniać. Na wąskich, pofałdowanych górskich i dolinnych odcinkach pięciu sportowców walczyło ze złośliwościami topografii i siłami przyspieszeń.
A kiedy spadł ulewny deszcz i zaczęła się jazda na "nartach wodnych", wybiła godzina prawdy dla programów stabilizujących i elektronicznych blokad mechanizmów różnicowych. Kierowca Lamborghini musiał przyznać z bladą twarzą, że żaden napęd czterech kół na świecie nie zdoła przechytrzyć praw fizyki, a już na pewno nie wtedy, kiedy osiami szarpie moment o wartości do 650 Nm.
W górach pomiędzy Sieną a Pizą hałaśliwą drużyną ze świata superbogaczy dwa razy zainteresowali się karabinierzy. Jednak zamiast nerwowego drgania grdyki, strażnicy porządku reagowali na spóźnionych z rajdu Mille-Miglia zachęcającymi gestami i kciukami wyprostowamymi w kierunku nieba. Na wąskich drogach lokalnych również często dochodziło do spontanicznych manifestacji sympatii.
Niezapomniana pozostanie ponadsiedemdziesięcioletnia dama, która żwawym krokiem wyszła przed konwój i baaaaardzo wooolno podciągnęła spódnicę powyżej kolan, prawie tak nieprzyzwoicie, jak niegdyś boska Sophia Loren w klasyku "Wesele po włosku".
Także na stacjach benzynowych nasza ekskluzywna stajnia przyciągała fanów jak światło ćmy. Szczególnie podobało im się wizualnie i akustycznie następujące przedstawienie: uruchomienie silnika i ruszenie z "troszkę" za dużym poślizgiem kół...
Kolacja w Paradiso w Verghereto
Piątka z firmy Dzikie Konie sp. z o.o. może i jest spokrewniona na papierze, ale przeżycia, jakich dostarcza podczas jazdy, są zupełnie różne. Najbardziej ekstremalnym urządzeniem sportowym w tym kwintecie jest bojowe zwierzę Lamborghini. Już samo zajęcie miejsca wymaga wprawy: drzwi do góry, pupa w dół, potem dokładnie wpasować prawą nogę, elegancko dociągnąć lewą.
Nie zapomnieć się schylić, ponieważ odległość pomiędzy asfaltem a dachem wynosi 114 cm. Tak jak w Diablo siedzenie kubełkowe zaczyna uwierać kierowców o rozmiarze pasa od 36, a widoczność do tyłu jest jednym wielkim znakiem zapytania.
Już z poprzednika znamy bezpośredni układ kierowniczy, na początku pod- a potem nadsterowność oraz niezrównaną muzykę dwunastoosobowej kapeli heavymetalowej pod maską, która wywołuje gęsią skórkę już na biegu jałowym.
Pomimo grubiańskiego zawieszenia i kapryśnego sprzęgła Lamborghini Murciélago jest o wiele bardziej gibkie i grzeczniejsze od poprzednika.
Drugiego dnia znów jeździmy po górach
Fala dźwiękowa pozostawiona przez 50 cylindrów wywoływała dreszcz na ścianach toskańskich tuneli. Jeśli uszy musiałyby zdecydować o wyniku testu, Vanquish byłby nie do pobicia.
Żaden samochód sportowy nie brzmi bardziej uwodzicielsko od "brytyjczyka" o gardłowym barytonie, za którym przy pełnym gazie wszyscy oglądają się i którego oklaskują nawet niezainteresowani.
Wizualnie też robi wrażenie
James Bond wybrał Astona na samochód służbowy, który perfekcyjnie pasuje do jego najlepszych ubrań. Poza tym angielskie coupé jest całkiem niezależnym Gran Tourismo, które jednak przy wykorzystaniu pełnych osiągów bywa nadsterowne prawie tak dziko jak stary Escort na szutrze.
Na krętych drogach przeszkadzają: nieprecyzyjny układ kierowniczy, wymagające uwagi prowadzenie, a od czasu do czasu teatralne ruchy karoserii.
Maranello jest dość zbliżone charakterem do Vanquisha, ale za to o mgnienie oka dynamiczniejsze, troszkę mocniejsze i pomimo większej masy żwawsze.
W tym "pięciopaku" Ferrari ma najbardziej bezpośredni układ kierowniczy, najostrzejsze hamulce i najszybszą skrzynię przekładniową. Za pomocą sekwencyjnej skrzyni przekładniowej F-1 można jak w Astonie Martinie zmieniać biegi bez użycia sprzęgła.
Wady i zalety
Zalety: zmiana biegu trwa krótko, brak strat ciągu. Wady: redukcja przełożenia trwa za długo, automatyczny tryb pracy jest jeszcze ciągle niedojrzały, denerwujące zjeżdżanie ze wzniesień i utrudnione manewry wjeżdżania oraz parkowania.
Jako rekompensatę Ferrari oferuje program sportowy, który podczas redukcji samoczynnie dodaje gazu - przyjemny trik, który przynajmniej w ruchu miejskim pozwala zapomnieć, że odgłos pracy wzmocnionego o 30 KM silnika 575M nie jest niestety podobny do porzednika.
Podczas jazdy w trybie Stop and Go wzdłuż wybrzeża z Livorno do La Spezia mieliśmy dużo czasu na bliższe przyjrzenie się kokpitom testowanych aut. Porsche jest zarówno wewnątrz jak, i z zewnątrz perfekcyjnie wykonane, jednak ma trochę smutną i mało funkcjonalną deskę rozdzielczą, siedzenia zapewniają słabe trzymanie boczne, a kierownica nie jest regulowana w pionie.
Mercedes o szczególnie dużym momencie obrotowym kusi luksusowym, pięciogwiazdkowym wyposażeniem, niemniej jednak przeładowana konsola środkowa oraz przełączniki ulokowane bezpośrednio na kole kierownicy wymagają przyzwyczajenia.
Ferrari odnowiło wnętrze 575 M od podstaw, jednak instrumenty są mniej czytelne niż w poprzedniku
W Astonie Martinie przeszkadza mała ilość miejsca oraz słaba widoczność. Murciélago zasłużyło na krytykę z powodu skomplikowanej obsługi oraz bardzo wysokiego poziomu hałasu.
Na marginesie: dlaczego w przypadku dwunastocylindrowców dźwignia hamulca ręcznego kryje się w najtrudniej dostępnym miejscu, czyli pomiędzy siedzeniem a progiem drzwi?
Jak tylko zaczęło się ściemniać przed Parmą, nadeszła godzina prawdy dla oświetlenia
Ze swoimi biksenonowymi reflektorami Mercedes i Porsche dawały szczególnie dużo światła. Także Ferrari i Lamborghini mają co najmniej odpowiednie światła drogowe.
Jeżeli chodzi o oświetlenie Astona Martina, jest ono tylko w połowie tak dobre jak w reszcie aut. Żadnych słabych stron nie wykazują hamulce pięciu muskularnych zwierząt.
Podczas pełnego hamowania jest się tak mocno wciśniętym w pasy, że poddany ciśnieniu mózg zastanawia się, czy przypadkiem nie maczają w tym palców jakieś obce siły, jak odwrócenie ciągu czy spadochron hamujący.
Kto wygrał porównanie?
Odpowiem pytaniem na pytanie: pijecie chętniej wino białe czy czerwone? Podobają się Wam bardziej antyki od stylu młodzieżowego, wolicie brunetki czy blondynki? Zauważyliście już - łatwo jest porównać, lecz trudno ocenić.
Ta piątka jest wszechstronna jak na auta sportowe. SL przekonuje uniwersalną koncepcją nadwozia oraz niesamowitym impetem już przy niskich prędkościach obrotowych oraz ogólnie perfekcyjną kompozycją techniczną.
Porsche jest żwawym, lekkim i relatywnie tanim w utrzymaniu mistrzem pokonywania zakrętów, którego w żadnym razie nie zamówilibyśmy ze skrzynią Tiptronic, ale z jędrną sześciobiegową skrzynią manualną.
Aston Martin wygląda porywająco i ma silnik, który wzbudza pożądanie. Murciélago nadaje się w najlepszym przypadku na trzeci pojazd w rodzinie, jednak wywołuje więcej adrenaliny niż najgorętszy związek dwojga ludzi, a z najwyższą prędkością maksymalną gra w swojej własnej lidze.
Ferrari 575 M jest najrozważniejszym i najlepiej nadającym się do użytku codziennego samochodem spod znaku skaczącego konika - i to bez potrzeby rezygnowania z fascynacji.