Mówi się, że z Porsche 911 jest trochę tak, jak z francuskimi winami czerwonymi – ilekolwiek byś ich próbował, i tak nigdy nie nauczysz się rozróżniać wszystkich. Oczywiście, trochę przesadzam, ale dla tych z was, którzy nie są „fanboyami” 911, może być zaskoczeniem to, że ten model jest obecnie oferowany w Polsce w aż 21 wersjach, i to nie licząc edycji specjalnych.
A teraz pomnóżcie to przez 6 poprzednich generacji... Można bez końca degustować roczniki i szczepy „911-ki”, a i tak zawsze coś was zadziwi. Wprowadzę zatem pewien porządek. Zasadniczo „911-ki” dzielą się na wolnossące i turbodoładowane, tylno- i czteronapędowe, natomiast nadwozia obecnie występują trzy: coupé, cabrio oraz targa, czyli to piękne coś pomiędzy, czym zajmiemy się dziś.
W wersji GTS i z napędem na 4 koła targa stanowi nieznany dotąd miks elementów składowych 911 albo – jeśli już zostajemy przy winie – kupaż. Winiarze wiedzą, że mieszanie szczepów niesie z sobą pewne ryzyko, i nie inaczej jest w przypadku Porsche 911 targi 4 GTS. Jak zatem smakuje ta nieco egzotyczna mieszanka? Zacznę od wrażeń wzrokowych. W obecnej generacji targi powrócono do charakterystycznego masywnego pałąka przeciwkapotażowego, który pojawił się w „911-ce” w 1965 r.
Wówczas na ważnym dla Porsche rynku amerykańskim planowano zdelegalizować klasyczne kabriolety, gdyż w opinii tamtejszego prawodawcy były zbyt niebezpieczne w sytuacji dachowania. Rozwiązaniem miał być właśnie sztywny pałąk z polerowanej stali. Ostatecznie przepisy złagodzono, ale pierwsza targa i tak weszła w tej formie do produkcji w 1967 r. Charakterystyczny element, w połączeniu z zagiętą na bokach tylną szybą, utrzymano przez kolejne dwie generacje 911 targi.
Potem zrezygnowano z tego rozwiązania, gdy wprowadzono odsuwany szklany dach. Obecnie dodano do tego skomplikowany mechanizm sterujący dachem i stworzono jedną z najpiękniejszych „911-ek” w historii. Ruchoma konstrukcja dachu oznacza dodatkowe kilogramy i choćby z tego powodu warto sięgnąć po najmocniejszą targę, czyli GTS. Dzięki seryjnemu wykończeniu wnętrza alcantarą w środku jest milsza w dotyku.
A w komplecie z 430 KM dostaniecie fenomenalne brzmienie. Kręcący się do blisko 8 tys. obr./min wolnossący silnik nie jest taką „piłą”, jak półwyczynowe GT3, potrafi pieścić uszy zadziwiająco dużą różnorodnością dźwięków. W zaturbionych i downsizingowych Carrerach tego już nie dostaniecie. W parze z brzmieniem idzie ostra reakcja na gaz, którą można uczynić dzikszą trybami Sport i Sport Plus.
Otwarcie dachu pobudza węch. Paradoksalnie w kabinie targi powietrze wiruje bardziej niż w kabriolecie (kwestia braku windszotu). Z tego względu z naturą obcuje się intensywniej, chce się jechać tam, gdzie pachnie: do lasu, nad morze, drogą przez pola. Nie musi to być wcale południe Francji!
Jednak nie tylko romantyk będzie w tardze GTS szczęśliwy, i to nie tylko latem. Seryjny napęd 4x4 częściej wykorzystuje tylną oś, wspiera szybką jazdę po zakrętach i niweluje pewną niesforność prowadzenia „911-ki”, o ile w ogóle coś takiego występuje w tej generacji.
Jednocześnie jednak „4” w nazwie nie odejmuje precyzji prowadzenia i pozwala ze spokojem myśleć o zimie. Po co ktoś miałby podczas pluchy wyprowadzać z garażu „911-kę”? Żeby wspomnieć lato albo na kołach bezpiecznie dotrzeć tam, gdzie pogoda jest lepsza. Ale nie myślmy jeszcze o tym. Złota polska jesień w pełni. To idealne warunki na targę.
Porsche 911 Targa 4 GTS - nasza opinia
Targa GTS ujęła mnie brzmieniem i wyglądem. Owszem, są lżejsze, szybsze i zwinniejsze „911-ki”. Jednak w tym modelu połączono wiele z pozoru sprzecznych cech w smakowitą całość, która oddziałuje wręcz metafizycznie.