- 110 tys. zł – tyle kosztuje testowany Renault Captur – to niemało, ale auto jest niezwykle praktyczne i niemal kompletnie wyposażone
- Jeśli mielibyśmy się do czego przyczepić, to byłaby to praca skrzyni EDC
To było pod koniec 2013 r., kiedy pierwszy raz zetknąłem się z Renault Capturem. Nie powiem, żebym był jakoś wybitnie urzeczony: podniesiony miejski hatchback z brzydkim i smutno wyglądającym kokpitem, z takimi sobie multimediami i terkoczącym trzycylindrowym silnikiem 0.9 pod maską... Pomijając już wszystko, nie byłem chyba też wówczas tzw. targetem, jeśli chodzi o wiek – po Captura chętnie zaczęły sięgać np. młode mamy i starsi amatorzy grzybobrania za miastem. Jak się jednak okazało, moje pierwsze wrażenie było mylne, bo prawdziwe zalety Renault Captura leżały gdzie indziej: świetnie zaprojektowane wnętrze plus wysoka i bezpieczna pozycja za kierownicą oraz wygodne wsiadanie i rozsądnie skalkulowana cena sprawiły, że po samochód zaczęły się ustawiać kolejki. Dość powiedzieć, że w sumie Renault sprzedało prawie 1,5 mln egzemplarzy tego modelu. Cóż, chapeau bas.
Renault Captur – teraz bardziej „młodzieżowy”
Pierwszy kontakt z nowym Capturem jest zgoła odmienny. Już na pierwszy rzut oka widać, że Francuzi postanowili przynajmniej częściowo zerwać z wizerunkiem samochodu dla... starszych ludzi. Linie nadwozia są odważne i nowoczesne, można nawet powiedzieć – młodzieżowe. Testowy egzemplarz dodatkowo dostał efektowny pomarańczowy lakier, który zresztą na większości niewielkich aut wygląda świetnie – w 2017 r. także nowy Duster we wszystkich reklamach i folderach występował właśnie w takich barwach. Nowy Renault Captur jest też dłuższy od poprzednika o 11 cm, ma o 3 cm większy rozstaw osi i powstał na nowej platformie, z której korzysta też m.in. bieżąca generacja Clio. Pochwały za ogromny bagażnik: 536 l to aż o 81 l więcej niż w poprzedniku.
We wnętrzu zmian ciąg dalszy. Zostawiono to, co dobre – czyli superwygodną kabinę z przesuwaną tylną kanapą (zakres regulacji: 16 cm) – a poprawiono to, co aż prosiło się o poprawę. Mamy więc zupełnie nowe multimedia oraz dużo przyjemniejsze w dotyku materiały wykończeniowe. Kamień z serca spadł mi zwłaszcza na widok ekranu multimediów, bo to co dotąd proponowało nam Renault (nawet w droższych modelach – np. w Talismanie i Koleosie), było, delikatnie mówiąc, takie sobie. Nowy system ma większy ekran (teraz: 9,3 cala), lepszą grafikę, daje możliwości indywidualizacji i działa dużo sprawniej niż dotąd. Owszem, niekiedy czas przejścia między poszczególnymi ekranami czasami wydaje się nieco za długi, ale to chyba jedyny minus. Interfejsy Apple CarPlay oraz Android Auto to oczywistość, bardzo wygodne są 4 porty USB i tacka do indukcyjnego ładowania smartfonów.
Renault Captur – przeszkadzają tylko detale
Poza tym, jeśli miałbym się do czegoś we wnętrzu przyczepić, to ewentualnie do rozbudowanej konsoli środkowej – wyższy kierowca będzie w nią uderzał kolanem. Nie jestem też fanem schowka przed pasażerem w formie wysuwanej szuflady: jest duży i głęboki, ale w zasadzie nie da się go wygodnie otworzyć, gdy na prawym przednim fotelu ktoś siedzi. Bagażnik ma podwójną podłogę i – jak wspomniałem – jest ogromny – ale przydałoby się więcej funkcjonalnych rozwiązań, np. haczyków i siatek oraz bocznych schowków.
W testowanym egzemplarzu (Intens) znalazły się też 10,2-calowe wirtualne zegary. Trochę szkoda, że domyślnie nie da się wyświetlić obrotomierza – pojawia się on dopiero po uruchomieniu trybu Sport, w którym auto staje się chwilami nieco zbyt narwane (dotyczy to zwłaszcza pracy dwusprzęgłowej skrzyni EDC; patrz dalej). Miły dodatek to oświetlenie ambientowe, gdyż w tej klasie aut wcale nie jest to takie oczywiste!
Nowy Renault Captur dostał też szereg systemów wspomagających, z układem półautonomicznej jazdy w korku na czele. Standardowo (wersja Zen) dostajesz: aktywny system wspomagania nagłego hamowania z funkcją wykrywania pieszych i rowerzystów, utrzymania pasa ruchu, rozpoznawanie znaków drogowych i tempomat. W droższych odmianach, poza wspomnianym asystentem jazdy w korku (uwaga: po zmroku niekiedy potrafi się pogubić!) możesz liczyć też m.in. na: automatyczne światła drogowe (reflektory LED to standard w Intens) i kamerę 360 stopni.
Renault Captur – znowu ta skrzynia...
A jak jeździ nowe Renault Captur? Przede wszystkim, da się zauważyć, że zawieszenie jest nieco sztywniejsze niż dotąd – czuć to zwłaszcza na większych wybojach poprzecznych, bo mniejsze nierówności układ jezdny francuskiego auta filtruje całkiem dobrze. Układ kierowniczy okazuje się dość mocno wspomagany i nawet w trybie Sport nie daje super wyczucia, ale mimo to Captura da się dość pewnie przeprowadzić przez szybkie zakręty.
Mieszane uczucia (znowu!) budzi dwusprzęgłowa skrzynia EDC: wyraźnie waha się podczas ruszania, potrafi poszarpywać. Na domiar złego, ruch lewarka nie zawsze oznacza, że skrzynia przełączy się w zadany tryb i czynność trzeba powtarzać. Znany już z poprzednika silnik 1.3 TCe ma cztery cylindry, filtr cząstek stałych, rozwija 130 KM (topowa odmiana rozwija 155 KM), bardzo liniowo oddaje moc i nawet w tej odmianie zapewnia więcej niż wystarczające osiągi (zmierzone przez nas 9,2 s od 0 do 100 km/h).
Podczas jazdy miejskiej trzeba się liczyć ze spalaniem na poziomie ok. 8-9 l/100 km, w trasie – na drodze krajowej – spokojnie da się zejść do 5-6 l/100 km. Autostrada? Do 140 km/h jest względnie cicho i w sumie oszczędnie (8 l/100 km), zaś gdyby ktoś chciał przetestować Captura na drodze bez ograniczeń (np. w Niemczech), to szybko dojdzie do wniosku, że... to zły pomysł. Hałas i spalanie rosną w postępie geometrycznym, ale w sumie nie ma się co dziwić – to jedynie miejski crossover, stworzony do zupełnie innych celów.
Reasumując – za 110 650 zł dostajesz niemal kompletnie wyposażonego Captura, mogącego pod pewnymi względami rywalizować nawet z modelami segmentu C. Tak, tak dobre są teraz miejskie crossovery, a ja mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że uczeń (Captur II) naprawdę przerósł mistrza (Captur I).
Renault Captur TCe 130 EDC - dane techniczne
Silnik: typ/cylindry/zawory | benzynowy, turbo/R4/16 |
Ustawienie silnika | poprzecznie z przodu |
Zasilanie/napęd rozrządu | wtrysk bezpośredni/łańcuch |
Pojemność skokowa (cm3) | 1333 |
Moc silnika (KM/obr./min) | 130/5000 |
Maks. mom. (Nm/obr./min) | 240/1600 |
0-100 km/h (s)/v maks. (km/h) | 9,6/193 |
Spal.(l/100 km)/emisja CO2 (g/km) | 5,7/129 (WLTP) |
Skrzynia biegów/napęd | aut. 7/przedni |
Marka i model opon test. auta | Continental WinterContact TS 850 P |
Rozmiar opon test. auta | 215/55 R 18 |
Pojemność bagażnika/zb. paliwa (l) | 536-1275/48 |
Prześwit (mm) | 174 |
Maks. masa przycz. z ham./bez (kg) | 1200/650 |