Auto Świat Testy Testy nowych samochodów Skoda Citigo: miasto? Nie, dziękuję!

Skoda Citigo: miasto? Nie, dziękuję!

Autor Michał Szymaczek
Michał Szymaczek

Skoda Citigo towarzyszy nam od ponad miesiąca. W tym czasie zdążyła przejechać już 4 tys. kilometrów, z czego niemal 2 tys. w podróży przez Polskę. Jak się okazało, to miejskie auto świetnie nadaje się do wakacyjnych wyjazdów.

Skoda Citigo
Onet.pl
Skoda Citigo

Choć już sama nazwa Skody Citigo zdradza jej miejskie przeznaczenie, ja podszedłem do niej nieco inaczej. Mając na uwadze to, że w Polsce samochód ten będzie często jedynym autem w rodzinie, sprawdziłem czy można nim pojechać dalej, niż tylko po zakupy lub do pracy.

W tym celu wybrałem się w trasę z Krakowa na Mazury, z Mazur na Podlasie i z powrotem do Krakowa. Relację z tej liczącej niemal 2 tys. kilometrów podróży znaleźć można na łamach serwisu moto.onet.pl lub po prostu pod poniższym linkiem.

Żeby sprawdzić przydatność Skody Citigo jako "urlopowozu" załadowałem do niej sporo bagażu - na dwutygodniowe wakacje dla dwóch osób. I tu okazało się, że producent ma rację - bagażnik jest naprawdę pojemny. Wszystko zmieściło się bez problemu, a jedynym mankamentem okazuje się wysoki próg załadunku i dość wąski otwór, który utrudnia wkładanie większych walizek.

Niepraktyczne połacie gołej lakierowanej blachy, która z czasem będzie się mocno rysować, to jeden z efektów oszczędności zastosowanych w celu obniżenia ceny wyjściowej. Kolejnym jest tylna półka, która pozbawiona sznurków wymaga ręcznego jej podnoszenia i opuszczania. Zapominając o tej drugiej czynności, co zdarzało mi się początkowo dość często, kierowca w lusterku wstecznym widzi ciemną plamę. A mówiąc o ciemności, trzeba się przyzwyczaić, że po zmroku do oświetlenia bagażnika potrzebna będzie dodatkowa latarka, bo fabrycznej lampki brak nawet za dopłatą.

Skoro jesteśmy przy oszczędnościach, muszę wspomnieć o cenie. Choć testowany przez nas egzemplarz jest "wypasiony" do granic możliwości, co winduje jego cenę do pokaźnych 50 tys. złotych, to podstawową trzydrzwiową Citigo w wersji Easy można mieć już za 28 990 zł. To atrakcyjna cena, ale… Dostaniemy za to praktyczne miejskie auto, ogołocone ze wszystkiego, co nie jest niezbędne - włącznie z tylną półką - służące do podróży z punktu A do punktu B. W standardzie nie ma tu prawie nic.

Wystarczy jednak dołożyć parę tysięcy złotych i zdecydować się na wersję Active lub Ambition. W tej drugiej za cenę 33 590 zł mamy już nawet klimatyzację, "elektryczne" szyby, komputer pokładowy i wiele innych przydatnych dodatków. Mówimy oczywiście o wersji trzydrzwiowej ze słabszym, 60-konnym silnikiem. Druga para drzwi wymaga dopłaty 1 500 złotych. Tyle samo trzeba dorzucić decydując się na mocniejszy, 75-konny wariant 1-litrowego silnika.

Będąc przy napędzie. W "naszym" egzemplarzu dzielnie pracuje stado 75 koni mechanicznych i 95 Nm momentu obrotowego, które sprawnie radzą sobie z rozpędzaniem lekkiego nadwozia. Praca trzech cylindrów odbywa się zaskakująco gładko, a ich brzmienie nie drażni uszu. Co ważne, mimo oszczędnego wyciszenia, silnik wyraźnie słychać jedynie podczas przyspieszania, kiedy pracuje on na wysokich obrotach. Spokojna jazda pozwala natomiast niemal zapomnieć o jakimkolwiek hałasie płynącym spod maski.

Większego problemu nie przysparza w tej wersji silnikowej wyprzedzanie wolniejszych samochodów na trasie. Choć żeby dynamicznie przyspieszyć trzeba mocno zredukować przełożenie, to dzięki precyzyjnej pracy skrzyni biegów nie jest to zajęcie podnoszące poziom irytacji kierowcy. Z kolei na odcinkach autostrad i dróg ekspresowych utrzymywanie maksymalnej dozwolonej prędkości przychodzi z łatwością i co ważne, nie powoduje wiru w baku.

Jak na typowo miejskie auto z 1-litrowym silnikiem Skoda Citigo w trasie jeździ naprawdę dzielnie. Na odcinkach, gdzie podróż odbywała się ze średnią prędkością 70 km/h, spokojne operowanie pedału gazu zaowocowało zużyciem zaledwie 3,3 l/100 km. Muszę jednak przyznać, że średnio w trasie udało mi się uzyskać nie mniej imponujący wynik około 4,5 l/100 km. Na drodze ekspresowej czy autostradzie utrzymywanie maksymalnej dozwolonej prędkości okupione będzie średnim spalaniem na poziomie ok. 6 l/100 km.

Na uwagę zasługuje układ jezdny małej Skody, która zachowuje się jak auto o co najmniej klasę większe. To zasługa dużego rozstawu osi, niewiele mniejszego niż w Octavii(!), i szerokiego rozstawienia kół. Dzięki temu samochód dzielnie trzyma się drogi nawet w szybkich wirażach, a pokonywanie krętych dróg jest wręcz przyjemne, choć przydałoby się do tego lepsze trzymanie boczne foteli. Nieco uwag mam też do niewystarczającego podparcia pleców w odcinku lędźwiowym, co w dalekiej trasie, po kilku godzinach jazdy, bywa dokuczliwe.

Dobrze, jak na auto o niskiej masie i niedużych rozmiarach, Citigo radzi sobie na dziurawej i nierównej nawierzchni. Bo choć na poprzecznych garbach potrafi mocno podskakiwać, powodując u pasażerów lekką niestrawność, to dziury i nierówności drogi tłumi z dużą, jak na "malucha", skutecznością. Zawieszenie jest przy tym twarde, jak na auto o niemieckim rodowodzie przystało. Ale raz jeszcze przypominam, że to nie komfortowa limuzyna, a miejskie auto za rozsądną cenę i pod tym względem Skoda Citigo radzi sobie ponadprzeciętnie dobrze.

Ponadprzeciętna jest też ilość miejsca w środku tego niedużego nadwozia. Kierowca i pasażer mają dla siebie komfortową przestrzeń i nie trącają się łokciami. W zajęciu wygodnej pozycji za kierownicą pomaga regulacja fotela na wysokość (tylko w bogatszych wersjach), choć koło kierownicy ustawić można wyłącznie w płaszczyźnie pionowej i w dodatku w większości położeń wieniec częściowo zasłania prędkościomierz.

Z tyłu miejsca wystarczy dla dwóch dorosłych osób, które nie będą narzekać na przestrzeń nad głowami. Gorzej z kolanami, jeżeli z przodu zasiądzie ktoś wysoki i odsunie fotel zbyt mocno do tyłu. Bardzo dobrym wyjściem jest zamówienie wersji z dodatkową parą drzwi, co ułatwia zajmowanie miejsc i dostęp do dziecięcego fotelika.

Moja podróż odbywała się w czasie sierpniowych upałów, kiedy temperatura w cieniu podchodziła pod 40 st. Celsjusza. Mimo moich obaw, manualna klimatyzacja świetnie poradziła sobie ze schłodzeniem niedużego wnętrza i utrzymywaniem żądanej temperatury. Na uwagę zasługuje nietypowy środkowy nawiew, który wmontowany jest na stałe i nie daje się regulować. Jego ustawienie okazuje się jednak optymalne, bo pęd powietrza skierowany jest lekko w stronę kierowcy, ale też nie wieje prosto w twarz.

W dodatkowym wyposażeniu Skody Citigo znalazła się nawigacja Move&Fun opracowana wspólnie z firmą Navigon. To mulimedialne centrum sterowania służy jako nawigacja, komputer pokładowy, zestaw głośnomówiący Bluetooth oraz system audio. Na dotykowym ekranie można też wyświetlić wskazania obrotomierza i termometru pokazującego temperaturę powietrza na zewnątrz lub cieczy chłodzącej silnik.

Na plus zasługuje przemyślana konstrukcja nawigacji, składająca się z dwóch części - uchwytu montowanego do gniazda na desce rozdzielczej i samego urządzenia. Całość można łatwo schować, a gniazdo zakryć zaślepką, chroniąc cenne urządzenie przed oczami amatorów cudzej własności.

Jeśli chodzi o działanie systemu Move&Fun, to jego obsługa wymaga przyzwyczajenia, szczególnie jeśli chodzi o samą nawigację GPS. Przyciski na dotykowym ekranie okazują się czasem zbyt małe i w czasie jazdy trudno w nie trafić, a sam wyświetlacz działa dość opornie. Baza adresów systemu nawigacji też mogłaby być bogatsza, ale do prowadzenia kierowcy i wskazówek mu udzielanych, a także do wyboru optymalnej trasy nie można mieć zastrzeżeń.

Podczas liczącej niemal 2 tys. kilometrów podróży po polskich drogach Skoda Citigo pokazała, że nadaje się nie tylko do jazdy po mieście i parkowania w ciasnych lukach. Równie dobrze, przy braku innych opcji w postaci większego samochodu, można spokojnie udać się nią na wakacyjny wyjazd. Mała Skoda odwdzięczy się niskim spalaniem, niezłą dynamiką 75-konnego silnika i zaskakująco przestronnym wnętrzem.

Już niebawem, w ramach długodystansowego testu Skody Citigo, zaprezentujemy nasze wrażenia z jazdy po ciasnych i wąskich ulicach miasta, czyli tam, gdzie nowa Skoda czuje się jak ryba w wodzie. Relacja oczywiście na łamach moto.onet.pl.

Autor Michał Szymaczek
Michał Szymaczek