• Starsze Skody Citigo oferowano z akcesoryjną, lecz dopasowaną do auta nawigacją
  • Obecnie za 500 zł można kupić sam uchwyt do telefonu

Po raz pierwszy jeździłem Skodą Citigo w 2012 roku. Wówczas ten nowy model zrobił na mnie dobre wrażenie. Miała układ jezdny zestrojony prawie jak w gokarcie, przyjemnie wykończone wnętrze, dobrą pozycja za kierownicą, a to w małych autach nie jest rzeczą oczywistą. Inna sprawa to prostota kokpitu i nuda, którą rozwiewała jedynie opcjonalna, przypinana do deski rozdzielczej nawigacja. To nic innego jak zwykłe urządzenie nawigacyjne, do którego dopasowano fabryczny uchwyt. Wówczas kosztowało to ponad 1200 zł – drogo i... bez sensu! To, że było to rozwiązanie bez sensu, w tamtym czasie nie dla każdego było jednak oczywiste. Dobre smartfony wraz z towarzyszącymi im aplikacjami, które znacznie lepiej prowadzą do celu niż jakakolwiek inna nawigacja, nie były jeszcze tak powszechne, jak dziś.

Skoda Citigo - długie lata bez zmian

Przez lata w Skodzie Citigo zmieniło się niewiele. Samochód jest technicznym starociem, ale fajnym: wciąż dobrze się prowadzi, ma tak samo, jak dawniej ergonomiczne wnętrze – co tu jeszcze wymyślić, by nie zepsuć? Zmiana, która rzuca się w oczy w aktualnie sprzedawanych Skodach Citigo, to uchwyt na desce rozdzielczej, który jednak nie jest już elementem akcesoryjnej nawigacji. Teraz jest to po prostu dobrze skonstruowany uchwyt do smartfona przypinany w górnej części deski rozdzielczej. Szczerze? To lepsze niż jakakolwiek znana mi fabryczna nawigacja! Z wbudowaną nawigacją jest tak, że choćby kosztowała i 10 tys. zł, to i tak jest mniej aktualna i bardziej bezradna w kwestii korków na drodze niż darmowa aplikacja nawigacyjna na smartfona! Jak dla mnie wbudowana samochodowa nawigacja może nie istnieć – lepiej zastąpi ją łącze Android Auto lub jego odpowiednik na telefony z systemem iOS albo... właśnie taki uchwyt.

Tyle że w Skodzie ten uchwyt kosztuje, uwaga, 500 zł! Tak się robi pieniądze: karton takich plastikowych uchwytów, zgodnie z cennikiem, wart jest tyle, ile cały samochód złożony z karoserii, wnętrza, silnika, kół i tysiąca detali. Co najlepsze, decydując się na Skodę Citigo, miałbym dylemat: kupić ten uchwyt, czy nie kupić? Z jednej strony proponowana cena to rozbój w biały dzień (200 zł to byłaby, powiedzmy, uczciwa cena), z drugiej jest on o wiele lepszy od czegokolwiek, co przykleja się do szyby na przyssawkę i jest to niewątpliwie gadżet bardzo potrzebny. Przez takie to właśnie gadżety za nowy samochód prawie nigdy nie zapłacimy tyle, ile wynosi cena „od”. Ja bym w każdym razie ten uchwyt wziął.