rzyznaję, że początkowo podszedłem do modelu Suzuki Splash z obawą – choć auto przeszło lifting, konstrukcja nie jest najnowsza, a w ostatnim czasie w segmencie A wiele się wydarzyło. Ze względu na jego przemyślaną prostotę wraz z kolejnymi przebytymi kilometrami Suzuki coraz bardziej mi się podobało. Jedyna wada to brak ESP w autach oferowanych w Polsce.
Produkowany od 2008 roku Splash przeszedł właśnie niewielki face lifting. Czy auto nadal może jak równy z równym konkurować z najnowszymi propozycjami w segmencie A – Fiatem Pandą i VW Up!-em? Kogo widzi za kierownicą swojego mikrovana Suzuki?
Wchodzisz, a nie wsiadasz
Wysokie nadwozie Splasha z zewnątrz zmieniło się niewiele – wlot powietrza do chłodnicy jest nieco większy, zmodyfikowano też maskę silnika i zderzaki. Stylistyka to oczywiście rzecz gustu, ale z pewnością nie można powiedzieć, że małemu Splashowi czegoś brakuje. Ze względu na wysoko umieszczone siedzisko zajmowanie miejsca za kierownicą jest superwygodne. Żadnego wyginania się ani schylania – do tego auta się wchodzi, a nie wsiada.
O tym, jak ważne jest to w codziennej eksploatacji, przekonujemy się, gdy używamy samochodu kilka razy dziennie na krótkich dystansach. Pięciodrzwiowe nadwozie, oprócz niezaprzeczalnie wyższej funkcjonalności w trakcie jazdy z kompletem pasażerów, ma jeszcze jedną zaletę – krótkie drzwi łatwiej można szeroko otworzyć na parkingu między samochodami.
Zajmujemy miejsce za kierownicąi pierwsze zaskoczenie: w tym aucie siedzi się naprawdę wysoko! Nawet gdy fotel ustawimy w najniższej pozycji (regulacja wysokości w standardzie), pole widzenia kierowcy jest bardzo szerokie, a duże lusterka zewnętrzne gwarantują, że nic nie umknie naszej uwadze.
Przede wszystkim funkcjonalność
Filozofia ponadprzeciętnej przejrzystości i prostoty przyświecała również twórcom wnętrza. Deska rozdzielcza została tak zaprojektowana, że od razu wiemy, co do czego służy. Przyciski są duże, a oznaczenia bardzo wyraźne. Olbrzymi prędkościomierz ma na dole wyświetlaczm.in. komputera pokładowego i wskaźnik poziomu paliwa – ten ostatni mógłby być nieco większy. Inżynierowie (a może lepiej byłoby napisać: „księgowi”) zrezygnowali niestety ze wskaźnika temperatury pracy silnika. Plus za dobre jakościowo materiały wykończeniowe.
Z przodu Splasha siedzi się wygodnie niezależnie od wzrostu. Z tyłu miejsca wystarczy dla niezbyt rosłych osób – jeśli na kanapie ma podróżować komplet pasażerów, to najwygodniej będzie tam jednemu dorosłemu i dwójce dzieci. Przy normalnym ustawieniu siedzeń kufer Suzuki pomieści 178 l bagażu, a więc mniej niż konkurenci (np. Fiat Panda – 225 l). Rozkładanie foteli odbywa się jednym ruchem ręki.
Pod maską naszego testowego egzemplarza znalazł się 94-konny silnik 1.2. Japończycy nie zdecydowali się na żadne eksperymenty – jednostka Splasha ma 4 cylindry, a za napęd zaworów odpowiada łańcuch, który według producenta powinien posłużyć przez całe życie jednostki napędowej. Takie rozwiązanie obniża koszty eksploatacji.
Jednostce nie można odmówić wigoru, ale wymaga to korzystania z wyższych obrotów. Jest przy tym oszczędna – podczas naszego testu auto spaliło średnio 6,5 l/100 km (połowa przejechanego dystansu przypadała na miasto, połowa – na trasy). Nawet przy wyższych prędkościach w kabinie panuje cisza.
Zawieszenie Suzuki jest sprężyste, choć nie można odmówić mu komfortu. W efekcie podczas szybkiego pokonywania zakrętów nadwozie nieprzyjemnie się przechyla. Biorąc pod uwagę to, że na polskim rynku w ofercie Splasha brakuje ESP, lepiej takich sytuacji unikać. Nieprzyjemne uczucie jest potęgowane wysoką pozycją za kierownicą.
Drogo, lecz na bogato
Produkowany na Węgrzech Splash to nie najtańsza propozycja na rynku. Nasz testowy egzemplarz kosztował blisko 45 tys. zł – za tyle kupimy już auto z wyższego segmentu. Gdy jednak przyjrzymy się wyposażeniu samochodu i porównamy je z konkurencją, Suzuki wcale nie wypadnie źle – w standardzie mamy m.in. klimatyzację, a pod maską pracuje blisko 100-konny silnik. W teście zderzeniowym (z 2009 r.) przeprowadzonym przez Euro NCAP Splash otrzymał 4 z 5 gwiazdek.