- Arteon wygląda jak zupełnie nowy model Volkswagena, ale to tylko ładniejszy Passat w wersji liftback
- Mniejszy niż w Passacie bagażnik rekompensuje zdecydowanie większa funkcjonalność
- Arteon nie kosztuje mało, ale ma tyle zalet, że warto go wybrać zamiast tradycyjnej limuzyny
- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Nie da się ukryć, że Passat to świetny samochód. Piszę to, choć nie jestem wielkim fanem niemieckiej motoryzacji. Uznaję jedynie jej niemałe osiągnięcia w różnych rynkowych segmentach. Wróćmy jednak do Passata – model ten jest tak dobry, że Volkswagen zdecydował się na jego bardziej efektowną wersję: Passata CC. Wóz ten kosztował więcej niż zwykła limuzyna i nie odniósł wielkiego sukcesu. Później marketingowcy postanowili wmówić nam, że ten model nie ma nic wspólnego z Passatem, zostało zatem CC. Ludzie jednak najwyraźniej mają niezłą pamięć. I tak narodził się Arteon – moja ulubiona wersja Passata.
Volkswagen Arteon – zamiast Audi A5 Sportbacka
Niemiecka Grupa VW ma już w ofercie tak dużo marek i modeli, że ciężko wprowadzić na rynek coś nowego, co nie stworzy wewnętrznej konkurencji. Tak też jest z Arteonem, czyli efektownym liftbackiem klasy średniej – autem o sylwetce coupe, ale z czworgiem drzwi oraz z pokrywą bagażnika, która unosi się wraz z tylną szybą. Dokładnie tak, jak to ma miejsce w Audi A5 Sportbacku – wozie tej samej wielkości i o zbliżonej linii nadwozia. Ale wiecie co? Arteon jest nawet ładniejszy niż Audi. Świat stanął na głowie.
Zachwyty kończą się w kabinie. Nie żeby wnętrze Artona było brzydkie. Nie, po prostu w środku widzimy najzwyklejszego Passata, ale z kilkoma gadżetami z Golfa po liftingu. Przykładowo, na centralnej konsoli znajduje się tu system Discover Pro z efektowną szybą przykrywającą dotykowy ekran. Nawigacja i wszystkie inne aplikacje działają szybko, wizualnie wyglądają świetnie, lecz niestety brakuje mi dwóch pokręteł, które dotąd w innych Volkswagenach jakoś przetrwały: do regulacji głośności oraz powiększania i pomniejszania mapy. Rozumiem, że tak jest taniej i pewnie wygląda nowocześniej, ale czasem warto pomyśleć o funkcjonalności. Drugi drobiazg z odnowionego Golfa to Active Info Display, czyli ekran zastępujący standardowe, analogowe wskaźniki. Jego możliwości są mniejsze niż w Audi, co na pewno jest celowym zabiegiem, ale i tak wygląda dobrze.
Volkswagen Arteon – jeszcze więcej różnic
W porównaniu z Passatem, w Arteonie siedzi się jednak inaczej: niżej, na nieco wygodniejszym fotelu, przynajmniej w wersji Elegance. Ponadto w kabinie jest sporo więcej miejsca na nogi, co Arteon zawdzięcza rozstawowi osi równemu 283,7 cm, czyli większemu o 4,6 cm niż w zwykłej limuzynie VW. Niestety, komfort pasażerów siedzących z tyłu mimo to nieznacznie ucierpiał, przynajmniej jeśli mają ponad 180 cm wzrostu. Po prostu zgrabna linia nadwozia oznacza w tym przypadku opadający ku tyłowi dach, co zmniejsza ilość miejsca nad głową z tyłu.
To jednak jedyna istotna koncesja na rzecz efektownego stylu, bo już np. bagażnik w Arteonie jest pokaźny: ma pojemność aż 563 litrów, czyli tylko minimalnie mniej niż w limuzynie. Tyle że Arteon to liftback, zatem dostęp do przestrzeni ładunkowej jest ułatwiony (unosi się cała pokrywa wraz z oknem), a możliwości dodania kilkudziesięciu litrów pojemności są o wiele większe – wystarczy załadować ponad linię tylnej półki.
Volkswagen Arteon – jeździ jak Passat, ale nie całkiem
A jak się prowadzi Arteona? Cóż, sportowa sylwetka w tym przypadku nie idzie w parze ze sportowym prowadzeniem. Mimo to Arteon ma jednak zmienione w porównaniu z Passatem amortyzatory oraz stabilizatory poprzeczne oraz nieco inaczej skalibrowane tryby jazdy, które mamy do wyboru: Comfort, Normal i Sport. Tyle że ten pierwszy sprawia, że Arteon to wygodna limuzyna w stylu francuskim, ostatni zaś – to zwykły sedan, pokroju powiedzmy Audi A4 ze standardowym zawieszeniem.
Pewnie jeszcze bardziej komfortowy byłby Arteon z nieco mniejszymi kołami, bo my mieliśmy możliwość jeździć autem z wielkimi, 20-calowymi felgami i oponami, które wyglądają, jakby ktoś je natrysnął sprejem. To sprawia, że nawet w Warszawie, gdzie drogi są całkiem przyzwoite, trzeba uważać nawet na niewielkie dziury i praktycznie wszystkie krawężniki. W sumie to trudno uzasadnić posiadanie auta z takimi kołami w naszych warunkach...
Volkswagen Arteon – czy warto?
Moim zdaniem jak najbardziej. Oczywiście ogromne wrażenie robi wersja taka jak testowa, czyli z 240-konnym dieslem, skrzynią DSG i napędem na cztery koła. Kosztuje majątek, ale w sumie – warto. Różnica w stosunku do zwykłego Passata to około 20 tys. zł, ale w przypadku leasingu nie jest to przecież majątek – pamiętajmy, mówimy o autach za około 180 tys. zł. A co w zamian? Dobre wyposażenie, ładne nadwozie oraz praktyczny bagażnik. Oczywiście Arteona można mieć i za 127 tys. zł, ale jakoś nie potrafię sobie wyobrazić takiego samochodu z silnikiem benzynowym 1.5 o mocy 150 KM. Zresztą, w niektórych krajach, aby nie przeszkadzać Passatowi, Arteon sprzedawany jest tylko w najmocniejszych wariantach. To ma sens.
Volkswagen Arteon 2.0 TDI 4Motion – dane techniczne:
| Pojemność skokowa i rodzaj silnika | 1968 cm3, R4, turbodiesel |
| Moc | 240 KM przy 4000 obr./min |
| Moment obrotowy | 500 Nm przy obr./min |
| Skrzynia biegów i napęd | 7-biegowe DSG, napęd 4x4 |
| Prędkość maksymalna | 245 km/h |
| Przyspieszenie 0-100 km/h | 6,5 s |
| Średnie zużycie paliwa | 5,9 l/100 km (producent) |
| Masa własna | 2420 kg |
| Cena | od 197 790 zł |