Citroën C5 II miał wspiąć się na wyższy poziom. Jeśli chodzi o jakość, naszym wzorcem jest Audi – powiedział kilka lat temu Michel Lejeune, szef projektu C5. Podczas prac nad tym modelem wprowadzono więc wyśrubowane normy jakości. Nie mieliśmy zatem innego wyjścia, jak sprawdzić te odważne deklaracje.
Auto odebraliśmy w 2009 r. Citroen C5 pierwsze wrażenie? Dobre. „C5-ka” wciąż wygląda intrygująco, ma hydropneumatyczne zawieszenie i rozpieszcza wysokim komfortem jazdy. Poza tym od samego początku poczuliśmy, że mamy do czynienia z eleganckim i... nietypowym kombi. Dziennik pokładowy potwierdza: auto wygląda doskonale zarówno na zewnątrz, jak i w środku. Jest inne niż Passat czy A4 – po prostu ładne.
Co poza tym? Cóż, kierownicy z nieruchomym środkiem u innych producentów nie znajdziecie. Do tego ogromna liczba przycisków. Pochwały za pomysłową funkcję wygaszania podświetlenia mniej ważnych instrumentów – podczas jazdy nocą kierowca skupia się dzięki temu wyłącznie na drodze i mniej męczy wzrok.
Słowa krytyki zebrała skomplikowana w obsłudze nawigacja. Wszyscy testujący jednogłośnie pochwalili dużą ilość miejsca w środku i wygodne, szerokie fotele. Natomiast elektryczna klapa bagażnika (standard w Exclusive) irytowała powolnością. Osobny rozdział to pneumatyczne zawieszenie Hydractive – niesamowicie komfortowe i miękkie, wręcz oddzielające kierowcę od tego, co dzieje się z przednimi kołami.
Minus za zbyt słabe tłumienie krótkich nierówności poprzecznych. Co gorsza, po przebiegu 60 276 km pojawił się wyciek płynu z lewego przedniego amortyzatora. Podczas wizyty w serwisie okazało się, że uszkodzeniu uległa też manszeta w prawym tylnym, a końcowy demontaż ujawnił również agonię trzeciego z amortyzatorów. Pech? Cóż, wydaje się, że technika, nad którą Francuzi pracują już od tylu lat, powinna być nieco bardziej dopracowana.
Jest jednak i dobra wiadomość: Citroën rozpoznał problem – Francuzi mówią, że od marca 2011 r. w produkcji pojawiły się poprawione elementy.
Dwulitrowy diesel, jak na francuską konstrukcję przystało, pracował cicho. Średnie spalanie ze 100 tys. km to 7,9 l/100 km, oleju silnikowego nie dolewaliśmy. Wada? 140 KM to chyba trochę za mało jak na pojazd o masie 1,7 t. Mimo to w podróży nasz „francuz” sprawdza się doskonale.
Warto podkreślić, że nową jakość widać niemal na każdym kroku. Plastiki są ładne i nie noszą żadnych śladów zużycia, a wnętrze starannie wykonano – nic nie skrzypiało ani nie trzeszczało. Na minus: mocno zużyta kierownica.
Citroen C5 zaliczył nasz test bez większych wpadek. To auto wciąż francuskie z charakteru i jednocześnie bardziej trwałe niż niejeden samochód rodem z Niemiec. Niepotrzebna wpadka z amortyzatorami, bo była szansa na jeszcze lepszy wynik!
Takie Citroëny lubimy najbardziej: oryginalne, komfortowe i bezawaryjne. W trakcie testu nic poważnego się nie popsuło, także końcowy demontaż wypadł dość dobrze. Szkoda, że musieliśmy ponadplanowo odwiedzić serwis akurat z powodu nieszczelnego amortyzatora – wszak zawieszenie hydropneumatyczne to od lat chluba francuskiej marki... Mamy nadzieję, że był to wypadek przy pracy.
Galeria zdjęć
Ekologiczna skóra na kierownicy i... problem. Złuszczyła się jej górna warstwa
Auto odebraliśmy w 2009 r. Pierwsze wrażenie? Dobre. „C5-ka” wciąż wygląda intrygująco, ma hydropneumatyczne zawieszenie i rozpieszcza wysokim komfortem jazdy. Poza tym od samego początku poczuliśmy, że mamy do czynienia z eleganckim i... nietypowym kombi. Dziennik pokładowy potwierdza: auto wygląda doskonale zarówno na zewnątrz, jak i w środku. Jest inne niż Passat czy A4 – po prostu ładne.
Wszyscy testujący jednogłośnie pochwalili dużą ilość miejsca w środku i wygodne, szerokie fotele. Natomiast elektryczna klapa bagażnika (standard w Exclusive) irytowała powolnością. Osobny rozdział to pneumatyczne zawieszenie Hydractive – niesamowicie komfortowe i miękkie, wręcz oddzielające kierowcę od tego, co dzieje się z przednimi kołami. Minus za zbyt słabe tłumienie krótkich nierówności poprzecznych. Co gorsza, po przebiegu 60 276 km pojawił się wyciek płynu z lewego przedniego amortyzatora. Podczas wizyty w serwisie okazało się, że uszkodzeniu uległa też manszeta w prawym tylnym, a końcowy demontaż ujawnił również agonię trzeciego z amortyzatorów. Pech? Cóż, wydaje się, że technika, nad którą Francuzi pracują już od tylu lat, powinna być nieco bardziej dopracowana. Jest jednak i dobra wiadomość: Citroën rozpoznał problem – Francuzi mówią, że od marca 2011 r. w produkcji pojawiły się poprawione elementy.
Co poza tym? Cóż, kierownicy z nieruchomym środkiem u innych producentów nie znajdziecie. Do tego ogromna liczba przycisków. Pochwały za pomysłową funkcję wygaszania podświetlenia mniej ważnych instrumentów – podczas jazdy nocą kierowca skupia się dzięki temu wyłącznie na drodze i mniej męczy wzrok. Słowa krytyki zebrała skomplikowana w obsłudze nawigacja.
Mamy wrażenie, że większość niedociągnięć to tzw. choroby wieku dziecięcego, choć nie obyło się też bez zaniedbań na linii montażowej.
itroën C5 II miał wspiąć się na wyższy poziom. Jeśli chodzi o jakość, naszym wzorcem jest Audi – powiedział kilka lat temu Michel Lejeune, szef projektu C5. Podczas prac nad tym modelem wprowadzono więc wyśrubowane normy jakości. Nie mieliśmy zatem innego wyjścia, jak sprawdzić te odważne deklaracje.
Citroen C5 zaliczył nasz test bez większych wpadek. To auto wciąż francuskie z charakteru i jednocześnie bardziej trwałe niż niejeden samochód rodem z Niemiec. Niepotrzebna wpadka z amortyzatorami, bo była szansa na jeszcze lepszy wynik!
Dwulitrowy diesel, jak na francuską konstrukcję przystało, pracował cicho. Średnie spalanie ze 100 tys. km to 7,9 l/100 km, oleju silnikowego nie dolewaliśmy. Wada? 140 KM to chyba trochę za mało jak na pojazd o masie 1,7 t. Mimo to w podróży nasz „francuz” sprawdza się doskonale. Warto podkreślić, że nową jakość widać niemal na każdym kroku. Plastiki są ładne i nie noszą żadnych śladów zużycia, a wnętrze starannie wykonano – nic nie skrzypiało ani nie trzeszczało. Na minus: mocno zużyta kierownica.
Po pierwsze: lekkie zapocenie na obudowie skrzyni biegów w okolicy wybieraka. Po drugie: wyraźny wyciek oleju spod jednego z simmeringów uszczelniających wał korbowy. Po trzecie: ślady zużycia widoczne na jednym z kół zębatych skrzyni biegów. Poza tym żadnych poważnych uchybień nie stwierdziliśmy, a pomiar mocy na hamowni (ponad 147 KM!) wypadł doskonale. Zastrzeżeń nie było również do zabezpieczenia antykorozyjnego.
Wyciek, i to niejeden! - Simmering wału został uszkodzony zapewne jeszcze na etapie montażu. Element odpowiedzialny za uszczelnienie wybieraka biegu wstecznego okazał się nietrwały. W obu przypadkach pojawiły się wycieki, ale skrzynia pracowała poprawnie.
Nieszczelne amortyzatory - Również prawy przedni amortyzator utracił szczelność. Dla przypomnienia: po przejechaniu 60 tys. km wymieniliśmy cylinderek lewego przedniego i manszetę prawego tylnego amortyzatora. Nad szczelnością zawieszenia (i nie tylko) Citroën musi jeszcze popracować.