W środę 8 maja tuż po godzinie 18.00, dyżurny lubartowskiej komendy otrzymał informację o potrąceniu dwóch mężczyzn przez samochód osobowy. Jak wówczas usłyszał od rzekomych ofiar wypadku, kierowca samochodu miał ich potrącić, a następnie uciec z miejsca zdarzenia. W związku z tym na miejsce został wysłany patrol ruchu drogowego.
- Przeczytaj także: Dwie Tesle Cybertruck jechały do Rosji, ale nie dojechały. Przemyt do tego kraju trwa w najlepsze
Jak tylko policjanci dotarli na miejsce rzekomego wypadku, na jezdni zastali dwóch leżących mężczyzn. Już na pierwszy rzut oka nie było widać u nich żadnych obrażeń, natomiast dało się odczuć unoszącą w powietrzu woń alkoholową. Ze względu na rzekomo zaistniały wypadek na miejscu pojawił się także zespół pogotowia ratunkowego.
Podwózka za 1500 zł radiowozem
Ratownicy potwierdzili brak jakichkolwiek obrażeń, które mogłyby świadczyć o ich udziale w wypadku drogowym. W trakcie wywiadu mężczyzna zgłaszający interwencję w końcu przyznał, że żadnego wypadku nie było. Swoje czyny tłumaczył zmęczeniem i chęcią wykorzystania służb tylko po to, aby wrócić do domu.
Oprócz tego, że 42-latek i 54-latek chcieli wykorzystać służby do swoich celów, utrudniali służbom przeprowadzenie interwencji, zakłócali spokój i porządek publiczny. W dodatku leżeli na jezdni, stanowiąc zagrożenie dla kierowców, a także mogli doprowadzić do prawdziwego wypadku. Za swoje zachowanie odpowiedzą przed sądem za zakłócenie porządku publicznego, a 42-latek dodatkowo za wywołanie fałszywego alarmu, za co grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywna do 1500 zł.