Przebieg wypadku, do którego doszło 26 grudnia br. w Częstochowie, w pobliżu kościoła przy ulicy Bohaterów Katynia, relacjonuje policja. Taksówkarz wysiadał z forda, by pomóc klientowi wyjąć torby, które znajdowały się w bagażniku — ustalił serwis czestochowa.naszemiasto.pl. Miał powrócić na miejsce kierowcy, jednak nadjechał pijany 33-latek i potrącił go.
Po wszystkim pijany 33-latek postanowił zbiec z miejsca wypadku. — Zostawił Peugeota i uciekł (...) pieszo — mówi rzecznik KMP Częstochowa. Funkcjonariuszom udało się go jednak zatrzymać. Grozi mu teraz 12 lat więzienia.
Taksówkarz, który kierował Fordem, odniósł na tyle poważne obrażenia, że zmarł na miejscu — mimo reanimacji.
Ucieczka z miejsca zdarzenia — to nie sposób na uniknięcie kary
Niektórzy kierowcy w przypływie emocji decydują się na ucieczkę z miejsca zdarzenia drogowego. To jeden z najgorszych sposobów na uniknięcie konsekwencji prawnych. Policjanci wiedzą doskonale, kto najczęściej postępuje w ten sposób — są to osoby znajdujące się pod wpływem narkotyków lub alkoholu. W przypadku ucieczki z miejsca wypadku kara za jego spowodowanie może być podwyższona o połowę — o czym pisaliśmy tutaj.
- Przeczytaj także: Sprawca kolizji chciał uciec. Poszkodowany ruszył w pościg [WIDEO]
Sprawcy kolizji czy wypadku uciekają, by w domu wytrzeźwieć, a następnie pójść na komendę i przyznać się do uczestnictwa w zdarzeniu. Często swoje zachowanie tłumaczą tym, że byli pod wpływem silnych emocji lub szoku. Prokuratura osoby takie traktuje jednak bardzo surowo. Gdy w wypadku osoba dozna poważnych obrażeń lub zginie, sprawca może otrzymać karę od 2 do 12 lat pozbawienia wolności. W przypadku ucieczki dodatkowo może też dożywotnio stracić prawo jazdy.
Źródła: PAP, czestochowa.naszemiasto.pl