Niemiecki producent samochodów przyznał się do stosowania nieuczciwych praktyk. W 2015 r. wybuchła tzw. afera "Dieselgate", która wywołała szereg spraw sądowych, część z nich trafiła do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.

"Pojawiły się orzeczenia sądowe, które ukazują niesprawiedliwe traktowanie konsumentów przez VW. Mimo tego koncern nie jest skory do współpracy z organizacjami konsumenckimi, celem wypracowania dogodnego rozwiązania" - powiedział komisarz UE ds. sprawiedliwości Didier Reynders, cytowany przez agencję prasową Reuters.

Czytaj także: Jego Mercedes uderzył w Audi, zginęły dwie kobiety. Teraz zrzuca winę na stary samochód ofiar

Reynders zapewnił, że napisał do władz przedsiębiorstwa, że ich konsumenci nie mieszkają tylko w Niemczech, ale i innych krajach. Wszystkim należy się rekompensata. Volkswagen miał poinformować KE, że zdaniem firmy dobrowolne płatności na rzecz konsumentów spoza Niemiec nie mają podstaw prawnych.

Komisja chce wywrzeć presję na Volkswagenie

Przedsiębiorstwo uważa, że samochody, których dotyczył problem, zostały już przystosowane do wymogów. "Stanowisko firmy nie uległo zmianie, mimo ostatnich decyzji sądów. Komisja i pozostałe organy chce wywrzeć większą presję na władzach firmy" - możemy przeczytać w oświadczeniu KE.

Komisja Europejska ostrzega Volkswagena, że impas w sprawie będzie skutkował latami przepychanek prawnych. Niemiecka firma zgodziła się na wypłatę odszkodowania klientom w Niemczech, a skorzystać ma na tym blisko 240 tys. osób. Samochodowy gigant wypłaci pieniądze także w kilku innych krajach, m.in. we Włoszech i w Holandii.

Zobacz: Sprawdź za darmo światła w swoim samochodzie - jesienna akcja

Dieselgate wyszła na jaw w 2015 r. w wyniku dochodzenia przeprowadzonego przez Agencję Ochrony Środowiska (EPA). Volkswagen przyznał się ostatecznie do zainstalowania w 11 mln samochodów na całym świecie nielegalnego oprogramowania, pozwalającego na manipulację wynikami pomiarów emisji z układu wydechowego.