• Spuszczanie powietrza z opon zostało zapoczątkowane w Wielkiej Brytanii
  • Aktywiści chcą w ten sposób walczyć z produkcją dużych i ciężkich samochodów, a spuszczanie powietrza ma zniechęcać do kupowania takich aut
  • Takie działanie jest coraz popularniejsze również w innych krajach i niestety może powodować zagrożenie na drodze
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Jak informuje francuski serwis auto-moto.com moda na spuszczanie powietrza trafiła do Francji z Wielkiej Brytanii, gdzie powstała grupa "Tyre Extinguishers", której zadaniem jest walka z dużymi samochodami terenowymi i SUV-ami. W ten sposób starają się zniechęcić innych do kupowania tych samochodów. Nie oszczędzają przy tym również elektryków i hybryd, które także są SUV-ami.

Aktywiści są dumni ze swojego działania

Do końca roku uczestnicy akcji w Wielkiej Brytanii chcą spuścić powietrze z 10 tys. samochodów. Co więcej, brytyjskie media zaczynają już ostrzegać przed grupą i radzić, by nie kupować aut z takim nadwoziem, co aktywiści odbierają jako sukces.

Na wyspach proceder ten zaczął się w kwietniu, z kolei we Francji ruszył on w połowie kwietnia. Jak do tej pory ofiarami padły właściciele SUV-ów, z Paryża i Bordeaux, jednak akcja ma się rozszerzać, a w mediach społecznościowych jest coraz więcej instrukcji jak spuścić powietrze z koła.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Sposób na spuszczenie powietrza jest prosty: osoba zauważa SUV-a zaparkowanego na ulicy, a następnie odkręca nakrętkę zaworu i wkłada mały przedmiot tak, aby wcisnąć zawór i spowodować uchodzenie powietrza. Następnie zakręcana jest nakrętka, a po około godzinie w oponie nie ma powietrza. Grupy proszą przy tym, by umieszczać za wycieraczką informację o prowadzonej akcji, z której można się dowiedzieć, że to nie właściciele tych aut są celem grupy, a tylko ich auta.

Co gorsza, zjawisko to rozszerza się na kolejne kraje i jest chętnie udostępniane dalej. Podobne działania zauważono także w Szwecji, Szwajcarii, Austrii, Belgii, czy Niemczech.

Spuszczanie powietrza może się bardzo źle skończyć

Aktywiści nie widzą żadnego problemu z takim działaniem, jest ono bowiem z pozoru niewinne, ale konsekwencje mogą być naprawdę poważne, a najmniejszym utrudnieniem jest tutaj spóźnienie się do pracy. Może to utrudnić dojazd w sytuacjach awaryjnych na przykład do szpitala, ale może też doprowadzić do wypadku.

Kierowcy, ruszając swoim autem, raczej rzadko sprawdzają, czy we wszystkich kołach jest powietrze. Nawet kilka metrów przejechanych bez powietrza może uszkodzić oponę. Opona może więc zostać drugi raz napompowana, ale mieć wewnętrzne uszkodzenia. W tym wypadku rośnie ryzyko wystrzału opony podczas szybkiej jazdy, gdy opona mocno się nagrzewa, szczególnie w ciężkim samochodzie. Niestety opanowanie samochodu podczas wystrzału opony graniczy z cudem, zatem pozornie niewinne działanie może doprowadzić do wypadku.

Takim działaniem jeszcze bardziej obciążają planetę

Z ekologią działania aktywistów także mają mało wspólnego. Uszkodzona opona zazwyczaj musi być wymieniona, to powoduje, że trzeba zainwestować w obie opony na osi. Właściciel musi więc oddać starą oponę do utylizacji i kupić nowe. Koszt wymiany takich opon i utrudnienie życia właścicielowi ma spowodować niechęć do SUV-ów. Czy jednak naprawdę trzeba się dopuszczać tak skrajnych i bezsensownych działań?