- Włoski kierowca otrzymał mandaty na łączną kwotę 28 tys. euro za wielokrotne przekroczenie prędkości na drodze z limitem 70 km na godz.
- Kierowca zarabia jedynie 1100 euro miesięcznie
- Radar, który mierzył prędkość, był ukryty za zakrętem i zasłonięty żywopłotem, co wzbudziło kontrowersje co do jego lokalizacji
Fotoradar był ukryty za zakrętem, zamontowany na latarni i zasłonięty przez wysoki żywopłot. Kierowca Andrea Ferretto twierdzi, że nie zdawał sobie sprawy z obecności radaru, dopóki po kilku miesiącach nie zaczął otrzymywać wezwania do zapłaty. W efekcie, przez pół roku otrzymał dziesiątki mandatów.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo- Przeczytaj także: Zarysował czyjś samochód na parkingu i odjechał. To był nieprawdopodobnie kosztowny błąd
Przed fotoradarem nie było ostrzeżeń, bo we Włoszech prawo tego nie wymaga
"Nie zauważyłem radaru, szczególnie że był zasłonięty żywopłotem. Dopiero po czasie zaczęły napływać wezwania, a suma mandatów była ogromnym szokiem" — przekazał witrynie Leggo.it poszkodowany Włoch. Przy swojej miesięcznej pensji wynoszącej 1100 euro (ok. 4700 zł), spłata zobowiązania wynoszącego 28 000 zł (ok. 120 tys. zł) zajęłaby mu niemal dwa lata.
- Przeczytaj także: 19-letni Polak w BMW zatrzymany przez litewską straż graniczną. Miał "łatwe prawko"
Włochy na czele europejskiego rankingu fotoradarów
Włoska infrastruktura drogowa słynie z wyjątkowo dużej liczby fotoradarów. Według danych, w kraju znajduje się ponad 11 000 takich urządzeń, co stawia go na czele europejskiego zestawienia. Na tle Włoch inne kraje wypadają znacznie skromniej — na przykład Niemcy mają ich niecałe 5000, a w Polsce jest ich niecałe 500.
Przekraczanie prędkości we Włoszech może więc wiązać się z poważnymi konsekwencjami. Limit prędkości wynosi 90 km na godz. poza obszarami zabudowanymi, 110 km na godz. na drodze ekspresowej oraz 130 km na godz. na autostradach. Włoskie kontrole są dobrze znane szczególnie zagranicznym kierowcom, którzy czasem dopiero po powrocie do domu otrzymują zawiadomienia o popełnionym wykroczeniu.
- Przeczytaj także: Policjanci zajrzeli za plandekę tira. Odkryli nie jeden, a dwa pojazdy skradzione w Niemczech
System pomiaru prędkości służy zarobkowi, a nie bezpieczeństwu
Andrea Ferretto przyznaje się do błędu, ale mocno krytykuje sposób, w jaki działa system radarowy. Według niego lokalizacja urządzenia jest celowo wykorzystana do generowania wysokich grzywien, zamiast poprawy bezpieczeństwa.
"Nie neguję, że łamałem przepisy, ale sądzę, że ten radar jest ustawiony przede wszystkim dla pieniędzy, a nie dla dobra kierowców. To niesprawiedliwe" — powiedział Ferretto. Włoch już zatrudnił prawnika, który ma pomóc mu w negocjacjach dotyczących obniżenia wysokości kwoty mandatu. Dotychczas jednak lokalne władze nie zgodziły się na jego prośby i odrzuciły apelacje.
Sprawa Włocha stała się na tyle kontrowersyjna, że zyskała rozgłos w mediach. Z jednej strony podkreśla konieczność przestrzegania limitów prędkości, z drugiej zaś budzi dyskusję o przejrzystości i celowości fotoradarów w miejscach, które generują liczne wykroczenia.