Uwagę pracowników białostockiej Inspekcji Transportu Drogowego zwróciła białoruska ciężarówka, która poruszała się po drodze przechylona w jedną stronę. Początkowo podejrzewano, że przewożony przez kierowcę ładunek jest niezabezpieczony. Prawda okazała się jednak zupełnie inna — ciężarówka jechała bez jednego koła, konkretnie bez prawego w ostatniej z osi naczepy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoPojazd jadący na trasie Rosja — Portugalia został niezwłocznie usunięty z drogi. Awaria powstała dzień wcześniej, ale kierowca, po konsultacji z przełożonym, uznał, że zdoła przejechać bez jednego koła kilkadziesiąt kilometrów. Oś podwiesił pasem transportowym. Oprócz braku koła, naczepa miała także popękane tarcze hamulcowe na tej samej osi.
Sprawdź: Służby łamią przepisy. Kierowcy pokazali nagrania. "Co to ma być?"
Inspektorzy zakwalifikowali usterki, z którymi poruszała się białoruska ciężarówka, jako niebezpieczne. Ich zdziwienie wywołał ponadto fakt, że kierowca nie wybrał któregoś ze znajdujących się w pobliżu serwisu. Został ukarany mandatem w wysokości 200 zł, a stwarzająca zagrożenie naczepę przetransportowano na parking strzeżony.
Wobec przewoźnika wszczęto już postępowanie administracyjne. Jeśli odpowiedni organ orzeknie o jego winie, może nałożyć na niego karę 2000 zł. Warunkiem otrzymania naczepy z powrotem, jest uregulowanie należności pieniężnych oraz przywrócenie jej do stanu używalności.
Polecamy: Policjanci zajrzeli za "firankę" naczepy i już wszystko było jasne. Mieli nosa
(dk)