Niewłaściwie zabezpieczony ładunek, tylko jedna sprawna żarówka, przeciążone zawieszenie i zużyte opony - trudno nie zwrócić uwagi na usterki dość wysłużonego dostawczego Iveco, którym podróżował 64-letni mieszkaniec Suchej Beskidzkiej. Samochód nie umknął uwadze policjantów z lokalnej drogówki, którzy zatrzymali pojazd do kontroli.
W trakcie oględzin okazało się, że jedynym sprawnym elementem oświetlenia była żarówka przedniego świtała mijania. Policjanci zwrócili także uwagę na kiepskie ogumienie, bardzo mocno obciążone zawieszenie, czy sposób przewożenia długich desek. Nie dość, że drewna nie oznakowano w wymagany sposób, to jeszcze poszczególne elementy wystawały z samochodu na odległość większą niż 0,5 m. Kierowca nie miał sobie nic do zarzucenia, tłumacząc, że "kiedyś tak się jeździło".
Po sprawdzeniu Iveco w bazie Centralnej Ewidencji Pojazdów wyszło na jaw, że samochód jest niedopuszczony do ruchu, gdyż miał już wcześniej zatrzymany dowód rejestracyjny. Nie pozostało zatem nic innego, jak zakazać dalszej jazdy, zasugerować przeładunek oraz wystawić stosowny mandat i nałożyć punkty karne.
Kierowca nie zastosował się jednak do policyjnych zaleceń. Po odjeździe patrolu wyruszył w dalszą podróż. Kilkaset metrów dalej został ponownie zatrzymany przez inny patrol. Tym razem skończyło się na kolejnym mandacie karnym (łącznie na kwotę 2050 zł) i dopilnowaniu, by niesprawne Iveco trafiło na lawetę.