Minionej niedzieli, w kwietniowe popołudnie, policjanci z pszczyńskiej drogówki przeprowadzali w Studzienicach (województwo śląskie) pomiary prędkości. Nagle ujrzeli białego hatchbacka. Okazało się, że jego kierowca jechał aż 105 km/h, tym samym przekraczając o 55 km/h dozwoloną na tym odcinku drogi prędkość. Później powinno być standardowo: zatrzymanie do kontroli, mandat, punkty karne. Ale nie było. Kierujący białym hatchbackiem zrobił bowiem coś kompletnie nieodpowiedzialnego.
- Przeczytaj także: Zmasowane kontrole taksówek na aplikacje. Trafiono na maczetę
Policjanci z Pszczyny wydali kierowcy polecenie zatrzymania samochodu. Ku ich zaskoczeniu prowadzący białego hatchbacka zignorował je i zrobił coś zupełnie przeciwnego: przyspieszył.
Okazało się, że kierowcą jest 26-letni mężczyzna z powiatu pszczyńskiego. Nie zatrzymał się do kontroli, ponieważ bał się, że straci prawo jazdy. Wcześniej starostwo powiatowe poinformowało go bowiem o wydaniu decyzji o zatrzymaniu mu tego dokumentu. Teraz musi dodatkowo zapłacić fortunę.
- Przeczytaj także: Desperacko próbowały powstrzymać nietrzeźwego. Kierowca ruszył z impetem
26-latek dostał bowiem dwa mandaty:
- za przekroczenie dozwolonej prędkości: 1500 zł;
- za niezatrzymanie się do kontroli drogowej: 5000 zł
Do 6500 zł doszło też 28 punktów karnych oraz zatrzymanie prawa jazdy na trzy miesiące.