Pewnie nie dowiemy się, co nim kierowało, kiedy dopuszczał się tego czynu. 31-letni Brytyjczyk postanowił przejechać pół mili szlakiem kolejowym niedaleko Birmingham. Zadanie miał dość proste, bowiem poruszał się terenowym Mitsubishi Pajero, więc ryzyko uszkodzenia auta było minimalne.

Mężczyzna zjechał z drogi na przejeździe kolejowym na Duddeston Station i zaczął jechać po torach. Było to na czynnym odcinku kolejowym. Po przejechaniu kilkuset metrów kierowca samochód porzucił na torach, zostawiając zniszczenia na 23 tys. funtów i... telefon komórkowy.

Nikomu nic się nie stało, jednak podróżni w pociągach na pewno nie byli zadowoleni. Do czasu uprzątnięcia samochodu ruch na trasie był wstrzymany. Zajęło to osiem godzin. Współczuję osobom, które spóźniły się na spotkania i tłumaczyły to spóźnionym pociągiem przez kogoś, kto postanowił jechać samochodem po torach. Mało wiarygodna historia.

Kierowca, dzięki pozostawionemu telefonowi został bardzo szybko złapany. Jak się okazało, samochód nie miał ubezpieczenia, a on sam miał odebrane prawo do prowadzenia pojazdów. Sprawca skazany został na 15 miesięcy pozbawienia wolności za jazdę bez ubezpieczenia, narażenie ludzi na niebezpieczeństwo, niebezpieczną jazdę i jazdę z odebranymi uprawnieniami. Musiał także zapłacić po 156 funtów każdemu, kto podróżował opóźnionymi pociągami.