Duńczycy od kwietnia na poważnie wzięli się za piratów drogowych i niektóre z przewinień mogą skończyć się konfiskatą samochodu, który przepada na rzecz skarbu państwa. Auto może trafić na licytację za podwójne przekroczenie dopuszczalnej prędkości, za jazdę z prędkością ponad 200 km/h niezależnie od obowiązującego limitu oraz jeśli kierowca prowadził mając w organizmie ponad dwa promile alkoholu. Auto można utracić także, jeśli sąd skaże pirata za szczególnie niebezpieczną jazdę.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Ofiarą tego surowego przepisu stał się Irakijczyk mieszkający w Norwegii, który kupił w Niemczech Lamborghini Huracan warte około 1,2 mln złotych. Postanowił on swój nowy nabytek sprowadzić do domu na kołach, więc wsiadł i pojechał do Norwegii. O ile sprawdzanie osiągów na terenie Niemiec nie jest problemem ze względu na odcinki bez ograniczeń prędkości, o tyle już w Danii taryfy ulgowej nie ma.

Niestety, będąc już w Danii, kierowca samochodu postanowił jeszcze zatankować auto, zanim wsiądzie na prom. Na jego nieszczęście na południe od Hjørring policja Północnej Jutlandii prowadziła kontrolę prędkości. Złapała go, bo jechał aż 236 km/h, zatem Irakijczyk tak szybko jak samochód dostał, tak szybko też go stracił. Oczywiście poza utratą auta kierowca otrzymał także mandat. Na nieszczęście właściciela został on złapany 20 km od promu do Norwegii.

Lokalna policja przekazała, że właściciel auta nie był zbyt zadowolony z tej sytuacji. Pojazd trafi teraz na aukcję, w której będzie mógł wziąć udział również dotychczasowy właściciel. Ciekawe, czy będzie chciał jeszcze raz kupić swój samochód. A jeśli nowym właścicielem zostanie ktoś inny, to może się cieszyć, nie dość, ze to Lamborghini jest praktycznie nowe, to jeszcze zatankowane pod korek.