Akcja serwisowa ogłoszona przez Włochów nie jest spektakularna ze względu na liczbę przywołanych samochodów, ale na defekt, który może je trapić. Pierwsze ze 112 sztuk nowego Lamborghini Countach wyjechały na drogi na początku tego roku, a niektóre – jak egzemplarz z Kataru – już się... sypią. Dosłownie!
Incydent w Katarze uruchomił całą procedurę
W październiku właściciel wskrzeszonego po 50 latach od premiery modelu zgubił w Katarze jeden szklany panel przysłaniający silnik V12. Może potężnej jednostce zrobiło się za duszno i chciała się po prostu dotlenić? Powód, którego Lamborghini doszukało się podczas wewnętrznego dochodzenia, jest inny – sprawę spartaczył dostawca pokrywy silnika, niedokładnie montując szklane panele.
W Katarze nikomu nic się nie stało. Włosi nie mogą jednak potwierdzić, że do tego samego błędu podczas montażu nie doszło też w innych egzemplarzach i sytuacja się nie powtórzy. Sprawą zainteresowali się już Amerykanie z urzędu ds. bezpieczeństwa drogowego (NHTSA) i wpisali nowego Countacha na czarną listę z dopiskiem "ryzyko kolizji dla podążających za pojazdem". Słusznie, nikt przecież nie chciałby zderzyć się na autostradzie z frunącą w jego stronę szklaną płytką.
Akcja serwisowa Lamborghini ruszy w styczniu
Lamborghini ogłosiło już, że od 13 stycznia 2023 r. będzie zapraszać właścicieli nowego Countacha na kontrolę w serwisach sieci dilerskiej. Jeżeli szklane panele zamontowane w pokrywie silnika nie przejdą jej pomyślnie, zostaną wymienione na wolne od wad.
Wygląda na to, że na razie lepiej podziwiać wymarzone auto w garażu, niż zabierać je na przejażdżkę, z której może wrócić wybrakowane. Lamborghini Countach LPI 800-4 dzięki 814-konnemu układowi hybrydowemu rozpędza się od 0 do 100 km/h w zaledwie 2,8 s i może pędzić z prędkością nawet 355 km/h. Lepiej nie ryzykować i ustawić się w kolejce do serwisu. Szkoda byłoby coś zgubić!