Samochód z silnikiem Diesla wyposażony w układ dozujący płyn AdBlue zużywa litr tej substancji na 15-30 litrów paliwa. Oznacza to, że ciężarówka potrzebuje 1-2 litry, czasem nieco więcej AdBlue na każde 100 km. Rok temu oznaczało to kosz rzędu 3-4 zł na 100 km, obecnie jest to ok. trzy razy więcej. Koszty, jakie ponoszą użytkownicy osobówek z nowoczesnymi silnikami Diesla, są niższe, ale też zaczynają doskwierać. Jest drogo, ale wygląda na to, że naprawdę drogo dopiero będzie. Zakłady azotowe produkujące AdBlue w calej Europie mają problemy i najbardziej opłaca im się obecnie... wstrzymywać, a przynajmniej ograniczać produkcję. Wszystko przez ceny gazu.

Tankowanie AdBlueŹródło: Auto Świat / Maciej Brzeziński
Niemiecki producent warunkowo wznawia produkcję
Pracownicy największego niemieckiego wytwórcy AdBlue SKW Piesteritz przez trzy tygodnie mieli wolne. Pracowali tylko odpowiedzialni za utrzymanie sprawności urządzeń i pilnowanie zakładów, które normalnie zatrudniają blisko 900 osób. Powód przestoju, jak łatwo się domyślić, to nie usterka, a powody biznesowe: ceny gazu, który jest głównym surowcem niezbędnym do produkcji AdBlue, wystrzeliły na taki poziom, że pomimo wysokich cen gotowych produktów wytwarzanych przez zakłady azotowe produkcja jest nieopłacalna. Kilka dni temu zakłady SKW Piesteritz rozpoczęły rozruch, obiecując, że z powodu troski o odbiorców produkcja zostanie wznowiona, choć w ograniczonym stopniu. To sytuacja analogiczna do tej, która wystąpiła mniej więcej w tym samym okresie w Polsce: zakłady azotowe stanęły, jednak zostały zmuszone do wznowienia produkcji z powodów strategicznych. Produkuje się jednak tak mało, jak to możliwe. Rzecznik niemieckich zakładów Christopher Profitlich mówi jednak wprost, że firma oczekuje wsparcia ze strony rządu. Jeśli sytuacja się nie zmieni, to... łatwo się domyślić.
Tymczasem w Niemczech litr Adblue kosztuje już ok. 1,5 euro.
W Polsce AdBlue drożeje i jest go mało
W Polsce obecnie jednym z najtańszych źródeł AdBlue jest dystrybutor na stacji benzynowej, gdzie litr tej substancji kosztuje ok. 5-6 zł. Firmy, które tankują ciężarówki i maszyny dieslowskie na swoim placu, płacą za AdBlue już 6-8 tys. zł za 1000 litrów (czyli 6-8 zł za litr), przy czym są to ceny z odbiorem własnym, a jechać nierzadko trzeba daleko, bo w lokalnych hurtowniach brakuje tej substancji.
Tankowanie na stacjach prosto z dystrybutora, co nie zawsze jest możliwe w przypadku maszyn rolniczych, warto polecić kierowcom osobówek. W sytuacji, gdy AdBlue z plastikowej bańki kosztuje 10 zł za litr, a nierzadko dwa razy więcej, opłaca się po prostu podjechać pod dystrybutor i zatankować, nawet jeśli potrzebna jest do tego specjalna przejściówka. Płyn jest ten sam, bez różnicy.
Co się stanie, jeśli nie zatankujesz AdBlue?

Komunikat ostrzegający o braku AdBlue w zbiornikuŹródło: Auto Świat / Archiwum
Choć AdBlue dawkowany jest przez specjalny dozownik wprost do układu wydechowego, a więc za silnikiem, który doskonale mógłby się obyć bez AdBlue, układy są zaprojektowane w taki sposób, aby po opróżnieniu zbiornika uruchomienie silnika było niemożliwe. Ostrzega o tym kierowców komunikat na desce rozdzielczej. Dzieje się to z wyprzedzeniem np. 2000 km – od momentu pierwszego ostrzeżenia komunikaty pojawiają się coraz częściej: za 800 km nie uruchomisz silnika...; za 600 km nieuruchomienie silnika niemożliwe... Tak właśnie jest: po opróżnieniu zbiornika z AdBlue silnik nie zgaśnie, ale nie pozwoli się ponownie uruchomić.
Czy warto robić zapasy AdBlue?
Nie warto. Płyn AdBlue źle się przechowuje. Pozostawiony zimą w nieogrzewanym garażu może zamarznąć (temperatura krystalizacji to minus 11,5 stopni Celsjusza), nie lubi też gorąca. Raz skrystalizowany nie wraca do pierwotnego stanu, dlatego jeśli w okolicy korka widzimy białe kryształki, takiego płynu nie powinniśmy kupować ani tankować – z całą pewnością stężenie mocznika w płynie jest obniżone. AdBlue nie powinniśmy też wozić w bagażniku. Najlepiej kupować go tyle, aby całą zakupioną substancję od razu wlać do zbiornika w aucie. Czyli z dystrybutora.