• Niezwykle wysokie ceny AdBlue na poziomie 5-7 zł za litr mogą wkrótce okazać się miłym wspomnieniem
  • Już teraz płyn w mniejszych opakowaniach dla kierowców osobówek osiąga ceny 10-20 zł za litr
  • Pomimo wysokich cen producenci tej substancji w Europie zmuszani są do ograniczania albo całkowitego wstrzymywania produkcji
  • Już teraz niektórzy przewoźnicy mają problem z pozyskaniem AdBlue
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Samochód z silnikiem Diesla wyposażony w układ dozujący płyn AdBlue zużywa litr tej substancji na 15-30 litrów paliwa. Oznacza to, że ciężarówka potrzebuje 1-2 litry, czasem nieco więcej AdBlue na każde 100 km. Rok temu oznaczało to kosz rzędu 3-4 zł na 100 km, obecnie jest to ok. trzy razy więcej. Koszty, jakie ponoszą użytkownicy osobówek z nowoczesnymi silnikami Diesla, są niższe, ale też zaczynają doskwierać. Jest drogo, ale wygląda na to, że naprawdę drogo dopiero będzie. Zakłady azotowe produkujące AdBlue w calej Europie mają problemy i najbardziej opłaca im się obecnie... wstrzymywać, a przynajmniej ograniczać produkcję. Wszystko przez ceny gazu.

Tankowanie AdBlue Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Tankowanie AdBlue

Niemiecki producent warunkowo wznawia produkcję

Pracownicy największego niemieckiego wytwórcy AdBlue SKW Piesteritz przez trzy tygodnie mieli wolne. Pracowali tylko odpowiedzialni za utrzymanie sprawności urządzeń i pilnowanie zakładów, które normalnie zatrudniają blisko 900 osób. Powód przestoju, jak łatwo się domyślić, to nie usterka, a powody biznesowe: ceny gazu, który jest głównym surowcem niezbędnym do produkcji AdBlue, wystrzeliły na taki poziom, że pomimo wysokich cen gotowych produktów wytwarzanych przez zakłady azotowe produkcja jest nieopłacalna. Kilka dni temu zakłady SKW Piesteritz rozpoczęły rozruch, obiecując, że z powodu troski o odbiorców produkcja zostanie wznowiona, choć w ograniczonym stopniu. To sytuacja analogiczna do tej, która wystąpiła mniej więcej w tym samym okresie w Polsce: zakłady azotowe stanęły, jednak zostały zmuszone do wznowienia produkcji z powodów strategicznych. Produkuje się jednak tak mało, jak to możliwe. Rzecznik niemieckich zakładów Christopher Profitlich mówi jednak wprost, że firma oczekuje wsparcia ze strony rządu. Jeśli sytuacja się nie zmieni, to... łatwo się domyślić.