Zaczynał się wieczór. Jednokierunkową warszawską ulicą jechał samochód. Tyłem. Na dodatek nie miał włączonych świateł. Nagle jego kierowca uderzył w prawidłowo zaparkowane auto.
Przeczytaj także: Audi TT ma już 25 lat. Tajemniczy skrót i zachwycający design, dziś rozczarowuje
Kiedy sprawca kolizji wysiadł z samochodu, zauważył, że zbliża się do niego świadek zdarzenia. Okazało się, że był nim młodszy aspirant z Wydziału Konwojowego Komendy Stołecznej Policji. Policjant miał akurat dzień wolny, ale od razu uniemożliwił dalszą jazdę sprawcy kolizji i natychmiast powiadomił oficera dyżurnego.
Przybyły na miejsce patrol policji dokonał rutynowego badania trzeźwości. Powiało grozą. Okazało się, że kierowca miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie.
Kierowcy zostaną przedstawione zarzuty kierowania w stanie nietrzeźwości i spowodowania kolizji drogowej. Grożą mu maksimum dwa lata pozbawienia wolności.