Kradzież Volkswagena Golfa zgłoszono pod koniec kwietnia. Według właściciela samochód skradziono z parkingu przy stacji paliw, na którym zostawił go kiedy przesiadł się do swojej ciężarówki. Po powrocie mężczyzny z kursu Golfa wartego 40 tys. złotych już nie było.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoPolicjanci zajęli się poszukiwaniami skradzionego auta, ale jednocześnie brali też pod uwagę, że mogło to być fikcyjne zgłoszenie w celu wyłudzenia odszkodowania z polisy ubezpieczeniowej. Okazało się, że mieli rację. Zebrany materiał dowodowy pozwolił na ustalenie, że kradzieży nie było, a właściciel Golfa sam pomógł w jego zniknięciu.
Przeczytaj też:
Policjantom udało się też ustalić, że w fikcyjnej kradzieży pomagały jeszcze inne dwie osoby. Jeden z zatrzymanych mężczyzn odprowadził samochód do „dziupli”, natomiast drugi rozbierał pojazd na części. Mundurowi zatrzymali trzy osoby oraz odzyskali częściowo rozebrany pojazd. Jeden z mężczyzn usłyszał zarzut paserstwa, drugi odpowie za pomoc w wyłudzeniu odszkodowania.
Właściciel Golfa usłyszał trzy zarzuty: zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie, fałszywe zeznania oraz wyłudzenie odszkodowania, za co może mu grozić kara do pięciu lat pozbawienia wolności.