- Do zdarzenia doszło prawdopodobnie w niedzielę przed północą
- Świadkowie mówią o jasnej ciężarówce z cysterną i jaskrawymi napisami z boku – jadący za nią kierowcy obserwowali "łuszczenie się" nawierzchni
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Początkowo przewidywano, że usuwanie zanieczyszczenia potrwa kilka godzin. Okazało się jednak, że nieznana substancja na bazie wosku wprawdzie nie jest toksyczna, ale usunięcie jej z autostradowej jezdni jest trudniejsze, niż początkowo zakładano.
Coś wyciekło z cysterny
Niemiecka policja rozpoczęła śledztwo i dzieli się pierwszymi ustaleniami z nadzieją na otrzymanie dalszych zgłoszeń. Oto pasażerowie jednego z samochodów przejeżdżającego przez zanieczyszczony odcinek krótko po godzinie 23 w niedzielę 8 stycznia zauważyli dziwną substancję na drodze.
Nieco później wyprzedzili charakterystyczną cysternę, a dalej droga była już czysta. Charakterystyczną ciężarówkę widzieli też inni świadkowie, a z obliczeń wynika, że to mógł być ten sam pojazd. Co jednak dziwne, niemiecka policja nie otrzymała dotąd ani zdjęć, ani filmów od kierowców, na podstawie których można by ustalić pojazd i jego kierowcę.
Autostradę zamknięto na odcinku 60 km i wyznaczono objazdy. Okoliczne drogi zostały zakorkowane.
Policja autostradowa: to nie zamach
Co charakterystyczne, w komunikacie dla prasy policja podkreśla, że dochodzenie nie jest prowadzone w kierunku ustalenia sprawcy przestępstwa, lecz zaledwie wykroczenia. "Brak zabezpieczenia ładunku lub nadmierne zabrudzenie jezdni może skutkować nałożeniem pouczenia lub grzywny".
Polaków może szokować jeszcze jedno stwierdzenie zawarte w policyjnym komunikacie:
Nic nie wskazuje na to, by odpowiedzialność za to, co się stało, mogli ponosić aktywiści klimatyczni.
A więc nie aktywiści i nie przestępstwo, a i tak usuwanie parafiny z asfaltu może potrwać dłuższy czas.