Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów jest żywo zainteresowana tym, jakie będą ostateczne zapisy dotyczące normy Euro 7. Po ostatnim głosowaniu w Parlamencie Europejskim (PE) branża samochodowa naciska na decydentów, aby zwyciężył realizm.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Norma Euro 7 zbyt ostra w stosunku do obecnej sytuacji gospodarczej

Europejscy producenci zwrócili uwagę, że PE głosował za bardziej realistycznym podejściem w porównaniu z tym, co w 2022 r. proponowała Komisja Europejska (KE). Sigrid de Vries, dyrektor generalna ACEA, podkreśliła jednak, że norma Euro 7 stanowi dla producentów pojazdów znaczącą inwestycję.

De Vries zauważyła również, że prace nad przyszłą normą prowadzone są w niezwykle trudnym czasie gospodarczym i geopolitycznym. Dyrektor generalna wskazuje tu na rosnące ceny energii, niedobory w łańcuchach dostaw, inflację i słabnący popyt. Dlatego też Europa, a raczej producenci aut, postulują potrzebę określenia proporcjonalnej normy Euro 7, która ma brać pod uwagę zarówno kwestie środowiskowe, jak i konkurencyjność przemysłu.

Czas na zajęcie się emisją zanieczyszczeń inną niż ze spalin

Szefowa stowarzyszenia ACEA wyjaśniła, że nie można mieć żadnych wątpliwości co do tego, że przemysł zaangażowany jest w poprawę jakości powietrza. Potwierdzeniem tej tezy mają być znaczne środki zainwestowane w najnowsze normy Euro 6/VI, które przełożyły się na ograniczenie emisji spalin na tyle skutecznie, że ta pozostaje dziś "ledwo mierzalna".

W ocenie Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów sensowne jest zajęcie się emisją z hamulców i opon w ramach normy Euro 7. Te mają istotny udział w przypadku pojazdów elektrycznych i w przyszłości, jak zauważa ACEA, będą głównym źródłem emisji zanieczyszczeń drogowych. Wyzwaniem jest jednak zapewnienie technicznej wykonalności nowych celów, bo metody badanie emisji innej niż ze spalin są nowe i jeszcze niesprawdzone.