- Policjanci w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i Francji korzystają już z nowej broni wymierzonej w kierowców
- Najdroższy mandat wystawiony przez automatyczny system można dostać w Nowym Jorku. Kierowca złapany tam na wykroczeniu musi zapłacić aż 800 dol.
- W Polsce o takich urządzeniach na razie się nie mówi. Ich pracę wykonują diagności podczas badania technicznego albo policjanci z patrolu drogówki
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu
Nowy Jork dołączył właśnie do grona kilku innych miast, w których kierowcy dostają automatycznie nowe mandaty. W Polsce przy drogach nie występują (jeszcze?) tego typu urządzenia, ale służby miejskie już teraz wykorzystują podobne do rutynowej analizy ruchu drogowego. O co chodzi? Oczywiście o zanieczyszczenia, ale nie spalinami, lecz... hałasem!
Nowe mandaty z "dźwiękoradarów". Na razie tylko za granicą
Opisywane urządzenia należą do rzadkości nawet poza granicami Polski. Na razie korzystają z nich trzy kraje: Francja, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Ostatnio "dźwiękoczułe" kamery drogowe pojawiły się w Nowym Jorku. Gdzie? Tego władze miasta nie zdradzają, ale uprzedzają, że zbyt głośny przejazd obok nich to kosztowna rozrywka.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoJeśli urządzenia z funkcją pomiaru dźwięku zanotują zbyt wysoki poziom decybeli, namierzony kierowca automatycznie dostaje mandat w wysokości 800 dol. (w przeliczeniu to ponad 3,5 tys. zł!). Mniejsze kary za głośny wydech wlepiają brytyjskie "automaty" – tu mandat delikatnie przekracza kwotę 530 zł (100 funtów), jeżeli sensor wykryje dźwięk powyżej 72 dB. Najniższa grzywna jest we Francji, bo tu... system jest jeszcze w fazie testowej. Lada moment mają jednak posypać się mandaty w Paryżu, Nicei i Lyonie.
"Dźwiękoradary" mają położyć kres zbyt głośnym wydechom
Czy tak skomplikowane w budowie i działaniu urządzenia w ogóle mają sens? Zmęczeni ulicznym hałasem mieszkańcy miast zapewne odpowiedzą, że tak. Mierzące dźwięk kamery to przede wszystkim bicz na domorosłych tunerów, którzy bez umiaru zwiększają głośność układu wydechowego. Pojawia się pytanie, co mają powiedzieć właściciele np. Abartha 695 czy Forda Mustanga GT, którzy "grzmią" swoimi wydechami w pełni legalnie – przecież te auta mają homologację.
Polska policja na razie nie przymierza się do zakupu takiego sprzętu. Auta emitujące zbyt dużo hałasu zmodyfikowanym albo uszkodzonym układem wydechowym i tak co roku są odsiewana na badaniach technicznych. Inna sytuacja? Jeżeli taki pojazd zostanie złapany do kontroli przez patrol drogówki z sonometrem, kierowca musi liczyć się z mandatem w wysokości 300 zł i zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego. Według polskiego prawa hałas generowany przez układ wydechowy nie może przekraczać 93 dB (silniki benzynowe) lub 96 dB (silniki diesla).